Rozdział 6

53.2K 2.1K 352
                                    

~Cheryl~

Teraz, pozostało już tylko czekać na wyniki i reakcję Hugh. Przed badaniami zapewniał, że będzie dobrym ojcem dla Alexa, jednak średnio chce mi się w to wierzyć. Tak nagle dowiaduję się, że ma syna i jak gdyby nigdy nic się nie stało akceptuję go? To trochę dziwne. Tym bardziej dla niego. Jest spadkobiercą fortuny, więc na pewno dużo kobiet chce się do niego zbliżyć.

Od wczoraj Corman, ani pan Khan się nie odzywają, a ja siedzę jak na szpilkach. Boję się tego wszystkiego. Boję się, co teraz wyniknie. Hugh może będzie chciał widywać się z Alexem, a ja nie będę mogła mu tego zabronić. Problem w tym, że dla Alexa to będzie trudne.
To dobry, wrażliwy chłopczyk. Wiem, że za bardzo się nad nim rozczulam, ale kocham go całym sercem. I chcę dla niego jak najlepiej. Czasami wyobrażam sobie, jak to będzie gdy dorośnie, ożeni się, będzie miał dzieci...
Będę szczęśliwą babcią, która będzie dzielnie wychowywała wnuki, a może nawet i prawnuki...

A jego ojciec możliwe, że będzie miał więcej dzieci z kobietami na jedną noc. No cóż przynajmniej Alex będzie miał rodzeństwo.

– Mama! – pisk synka sprowadził mnie na ziemię.
– Co się stało skarbie? – spytałam biorąc go na ręce. Wybudził się właśnie ze swojej popołudniowej drzemki, zawsze po niej jest rozdrażniony – Powiesz mamie co się stało? – spytałam ponownie, odgarniając mu włosy z oczu. Mały jednak nie odpowiedział, za to bardzo chciał bym postawiła go na podłodze. Gdy to zrobiłam, ten od razu skierował się do swoich zabawek.

***

Właśnie trzymam w ręku kopertę z wynikiem testu. Doskonale go znam, jednak dla pewności otwieram kopertę i czytam, co jest napisane na kartce.
Tak jak myślałam, wynik testu pozytywny. Alex jest synem Hugh.

Z westchnieniem opadam na fotel i zaczynam się wachlować kopertą. Jest źle, bardzo źle. Prawdopodobnie teraz Hugh, albo zamierza do mnie zadzwonić, albo co najgorsze, właśnie wsiada w swoje absurdalnie drogie auto, by nas odwiedzić. Muszę koniecznie podziękować Charlotte. Dzięki niej, mam więcej problemów na głowie.

***
~Hugh~

Koperta z wynikiem testu coraz bardziej ciążyła mi w rękach, a ja już czułem kropelki potu na moim czole.
Chyba jeszcze nigdy nie denerwowałem się aż tak bardzo.
Z jednej strony, chciałem by wynik testu był negatywny, jednak z drugiej...
Gdzieś w głębi serca czułem, że Alex jest moim synem. W innym przypadku raczej Cheryl nie zawracała by mi głowy.
W końcu nie wytrzymałem napięcia i rozerwałem kopertę. Wyjąłem kartkę z wynikami i dosłownie po chwili opadłem z przerażeniem na fotel.
Zostałem ojcem...
Otworzyłem szerzej oczy i w akcie desperacji złapałem się za włosy ciągnąc je z całej siły.
Co ja najlepszego zrobiłem?
Zrzuciłem wszystkie papiery wraz z lampą z biurka, robiąc przy tym huk i bałagan.
Po chwili do mojego gabinetu wbiegła moja sekretarka, ale gdy zobaczyła moją mine natychmiast podeszła do barku. Nalała mi do szklanki whisky i postawiła przede mną, po czym oddaliła się jak najszybciej.
Spojrzałem się na mój ulubiony napój w szkle i gdy już chciałem zatopić w nim usta, wstałem gwałtownie.
Nie mogę pić, muszę jak najszybciej pojechać do Cheryl. Muszę z nią porozmawiać o tym jak teraz będzie wyglądała nasza przyszłość.
Tylko czy ona chce mnie widzieć...
Zapewne tak jak moja matka, jest na mnie wściekła i wyklina po wszystkie czasy, ale przecież należy mi się.
Zachowałem się jak skończony debil i albo to teraz naprawie, albo strzelę sobie w łeb...

***

Pół godziny póżniej dojechałem na miejsce jej zamieszkania. Mała kamienica, niedawno wyremontowana, niedaleko centrum. Całkiem fajne miejsce. Jeśli byłbym biedny, sam bym w niej zamieszkał. Przebiegłem przez ulicę i wszedłem do budynku. Khan napisał mi dokładnie, dokąd mam iść i już po kilku minutach stałem przed drzwiami do mieszkania. Przełknąłem głośno ślinę i zapukałem. Oby tylko miała dzisiaj dobry humor, inaczej będę musiał się stąd szybko ewakuować.
W końcu, drzwi delikatnie się uchyliły, a ja zobaczyłem wkurzoną matkę mojego dziecka.
No i na co liczyłeś, ty durniu?
– Przyszedłeś stracić zęby? – wysyczała, a ja uśmiechnąłem się delikatnie. Może dzięki mojemu pozytywnemu nastawieniu i jej zmieni się humor.
– Przyszedłem do mojego syna i jego matki – powiedziałem głośno i wyraźnie. Nim się zorientowałem, dziewczyna szarpneła mnie za rękę i wciągnęła do mieszkania.
– Cicho idioto! Nie musi o tym od razu wiedzieć cała kamienica! – krzyknęła, zamykając dokładnie drzwi.
Już miałem jej odpowiedzieć, że o moim synu musi dowiedzieć się cały świat, gdy nagle poczułem jak ktoś łapie mnie za rękę.

Spojrzałem w dół i zobaczyłem małego chłopczyka łudząco podobnego do mnie. Na pobieraniu wymazów nie widziałem go dokładnie, gdyż ciągle chował główkę. Teraz za to mogę dokładnie mu się przyjrzeć i stwierdzić, że podobieństwo widać gołym okiem. Jego duże brązowe oczy wpatrywały się we mnie przenikliwie, a ja nie rozumiałem czemu tak się patrzy. W końcu puściłem do niego oczko licząc, że się uśmiechnie, albo zrobi cokolwiek innego. Ten jednak zmrużył powieki i ku mojemu zdziwieniu powiedział tylko jedno słowo.
– Tata?

****
Korekta - _Patty022_

gunsloveroses

He's Your SonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz