Rozdział 18

41.9K 1.7K 162
                                    

~Hugh~

W końcu ustaliliśmy, że Cheryl podejmie najkorzystniejszą decyzję i zadzwoni do mnie. Nie ma sensu się kłócić przy dziecku. Obydwoje mamy ten temat inne poglądy. Ona uważa, że sława to dla dziecka najgorsza możliwa rzecz. Ja jako osoba wręcz wychowana przez nią, mam inne na ten temat zdanie.
Jednak, nie mam zamiaru popędzać Cheryl. Niech zdecyduję, a gdy już podejmie decyzję, dopiero zacznę działać.

Wszedłem do mojej firmy i od razu skierowałem się w stronę sekretarki.
– Masz coś dla mnie? – spytałem, a ona posłała mi uśmiech, który chyba w jej założeniu miał mnie powalić na kolana. Wstała z fotela i podeszła do szafki, kręcąc przy tym tyłkiem. Może i niezła dupa z niej, ale narazie się powstrzymam z seksem.

Po chwili odwróciła się w moją stronę z papierami w ręku. Miała teraz rozpięte dwa guziki w swojej białej koszuli, a nie jeden. Gdybym się pochylił w jej stronę to doskonale zobaczyłbym jej stanik.
Przewróciłem oczami i wyrwałem papiery z jej ręki. Jeszcze jedna taka akcja, a ją zwolnie. Jedyne co ma fajnego to dupę i cycki. Z twarzy jest jakaś... dziwna?
Tak jakby za dużo tapety, ale ja tam się nie znam...
Chyba coś do mnie krzyczała, gdy wychodziłem do windy, ale naprawdę nie miałem ochoty tego słuchać.

W windzie natrafiłem na moją księgową, fajna babka i w dodatku mająca czterdziestkę na karku, więc już się do mnie nie zaleca.
Pogadaliśmy trochę, oczywiście nie omieszkała się mnie zapytać, czy naprawdę mam dziecko i kto jest jego matką.

July oprócz tego, że jest świetną pracownicą, to na dodatek zna wszystkie plotki z całej firmy.
To troche wkurzające, ale nie mam serca jej wyrzucić.

Gdy jestem już na swoim piętrzę, moja osobista sekretarka dziwnie się do mnie uśmiecha.
Jest nowa, bo poprzednią zwolniłem przez to, że wskoczyła mi do łóżka. Jednak z tego co widzę, jak na razie jest spokojna i oddaje się pracy, a nie mi.
Posyłam jej zdziwione spojrzenie, ale ona szybko odwraca się do komputera. Nadal na jej ustach błąka się uśmiech, a ja totalnie nie wiem jak mam to rozumieć.
Mówię by przygotowała mi mocną kawę i wchodzę do swojego gabinetu.

Na początku, jest szok, niedowierzanie, zdziwienie...
Potem jednak to wszystko przeradza się we wściekłość. Moja była sekretarka, bo o niej tu mowa, leży półnaga na moim biurku i posyła w moją stronę swój firmowy uśmiech, czyli coś jakby „jestem mokra i chętna”
Stoję zszokowany w progu i nadal nie potrafię się ruszyć. Powinienem wytargać ją za te rude włosy na bruk. Jednak jestem szefem mega korporacji, a to mi nie przystoi. Najlepszym rozwiązaniem jest tutaj chyba ochrona.
Tylko, że co ona tutaj robi? Jakim cudem została wpuszczona do tego budynku? Przecież oddała kartę identyfikującą.
A to oznacza, że ktoś z wewnątrz się tego dopuścił i otworzył tej dziwce drzwi.
Moja sekretarka...
Uśmiechała się do mnie dziwnie, a teraz wyraźnie słyszę jak dusi się ze śmiechu.
Odwracam się gwałtownie w jej stronę i krzyczę.
– Zwalniam cię!
Szok minął u mnie, nastąpił na jej twarzy. No cóż, przykro mi.
Ruda zaczyna mi się dziwnie przyglądać, gdy do niej podchodzę.
O tak, będzie zabawa.
Biorę do ręki telefon, na którym przed chwilą leżała i wybieram pewien numer.
Zaczyna się powoli ubierać, ale gwałtownie wyszarpuję stanik z jej ręki i wyrzucam za siebie.
– Szpital psychiatryczny? – pytam pierwszy, zanim babka z recepcji ze szpitala zdąży to zrobić.
Ruda jest w jeszcze większym szoku
– Proszę natychmiast tu przyjechać z kaftanem bezpieczeństwa.

****

korekta - _Patty022_

gunsloveroses

He's Your SonDonde viven las historias. Descúbrelo ahora