Rozdział 5

52.2K 2K 77
                                    

~Cheryl~

Nadszedł dzień, w którym miał zostać wykonany test. W klinice musieliśmy się stawić o godzinie dziesiątej, lecz oczywiście wszystko musiało być przeciwko mnie.
Budzik nie zadzwonił, przypaliłam śniadanie, Alex się rozpłakał, bo uderzył się w główkę, a w dodatku podarłam swoje ulubione spodnie!
Miałam ochotę po prostu się rozpłakać, ale wiedziałam, że nie mogę robić tego przy synu. On już i tak jest zdezorientowany. Nie mogłam mu powiedzieć prawdy, chociaż i tak by jeszcze tego nie zrozumiał. Musiałam go okłamać, że jedziemy do pana doktora, by ten mógł sprawdzić, czy Alex jest zdrowy i nie będzie miał katarku...
Czasami zadziwia mnie to, co mówię mojemu synowi.

Kiedy w końcu dotarliśmy do kliniki było pięć minut po dziesiątej...
Oby mi za to głowy nie urwali.
W recepcji dowiedziałam się, w której sali mają być pobrane wymazy i jak najszybciej tam się skierowałam, oczywiście z Alexem na rękach, by jeszcze bardziej mógł utrudnić mamie dojście na miejsce.

Przy wejściu do sali stali Hugh i pan Khan. Rozmawiali o czymś więc nawet nie zauważyli gdy podeszłam. Już teraz widziałam ogromne podobieństwo między ojcem, a synem. Te same oczy i nos, w dodatku obydwoje mają niesforne włosy, z tą różnicą, że Alex jest szatynem, a Hugh brunetem.

– Dzień dobry – powiedziałam cichutko, a Alex wtulił się we mnie mocniej. Chyba przeczuwał, że coś jest nie tak.
– Cher... – pierwszy odezwał się Hugh. Gdy tylko zobaczył malca na moich rękach, zbliżył się powoli – Alex? – spytał, a mój synek spiął się i jeszcze mocniej wtulił w moją szyję.
– Boi się ciebie, jest w szoku, nie wie co się dzieje – wytłumaczyłam zachowanie małego i spróbowałam go odstawić na podłogę, gdyż było mi już bardzo ciężko. Mały jednak, zawzięcie uczepił się mojej szyi i nie chciał puścić. Musiałam więc dalej trzymać go na rękach i dzielnie ignorować ból.
– Skoro jest moim synem, to dlaczego nie powiedziałaś mi o tym gdy tylko zaszłaś w ciążę? – spytał nagle z wyrzutem. Pan Khan, natychmiast pojawił się obok nas, bacznie się nam przyglądając.
– Bo doskonale wiem, jaki jesteś. Ważniejsze są dla ciebie imprezy i laski na jedną noc – warknęłam​.
– Dziewczyno! Sama chciałaś być laską na jedną noc, więc o czym mowa!? – podniósł głos, a ja wyczułam, że Alex powoli zaczyna się denerwować.
– Zamknij się, mały się boi – warknęłam i odeszłam od niego delikatnie głaszcząc chłopczyka po pleckach. Hugh nie dawał jednak za wygraną i znów pojawił się obok mnie.
– Przepraszam, nie chcę się kłócić. Jeżeli to naprawdę mój syn, to chcę dla niego jak najlepiej. Postaram się być dobrym ojcem.
– Nie obiecuj czegoś, czego nie jesteś w stanie wykonać – szepnęłam, patrząc się prosto w jego niebieskie i zabójczo piękne oczy. Nawet w tym momencie, zwracałam uwagę na jego wygląd.
– Nie zaczynaj kłótni, błagam cię. Chcę tylko i wyłącznie dobrych stosunków między nami, zważywszy na to, że prawdopodobnie jesteś matką mojego dziecka.
– Gdyby było inaczej to zapewne byś mnie olał, zgadza się? – spytałam, wymijając go i kierując się stronę gabinetu, z którego wyszła młoda kobieta i zaprosiła nas na pobranie wymazów.

Dlaczego on na nowo musiał pojawić się w moim życiu?

****

Korekta - _Patty022_

gunsloveroses

He's Your SonWhere stories live. Discover now