Rozdział 13

43.1K 1.7K 316
                                    

~Cheryl~

– Cześć synku – przytuliłam się do malca, gdy tylko weszłam do mieszkania. Hugh trzymał go na rekach i wyglądali razem naprawdę uroczo. Gdyby nie okoliczności, chciałabym zawsze wracając z pracy, widzieć ich dwoje.
– Mama!
Uśmiechnęłam się i przytuliłam go jeszcze mocniej. Jednak chłopiec oderwał się i wskazał palcem na salon. Corman się zaśmiał.
– Chodź coś zobaczyć, mamy dla ciebie mały prezent – zmrużyłam oczy i poszłam za nimi do pokoju.
Zaśmiałam się na widok wielkiego zamku z klocków. Widać, że Hugh się do tego przyczynił, bo Alex niestety, aż takich zdolności jeszcze nie posiada.
– Jaki piękny!
Podeszłam do Alexa i pocałowałam go w czółko, na co chłopiec zaśmiał się i wtulił w szyję ojca.
Jest małym słodkim pieszczochem.
Corman jednak postawił syna na podłodze i złapał mnie za rękę, ciągnąc w kierunku kuchni.

– Mały zjadł na szczęście obiad, ale nadal się nie zdrzemnął. Jutro po południu, zabieram go do bardzo dobrego logopedy. Czytałem o zaburzeniach mowy u dzieci, tego nie powinno się ignorować.
Spojrzałam się na niego ze zdziwieniem w oczach. Przecież przerabialiśmy już ten temat. Mówiłam, że chodzę z małym do najlepszych lekarzy w mieście! Do niego można mówić, jak do ściany!
– O czym ty w ogóle do mnie mówisz! Przecież nie ignoruję jego zaburzeń mowy. Chodzimy do najlepszego logopedy w mieście! – uniosłam się, a Hugh spiął się nieznacznie. Potarł ręką czoło i westchnął przeciągle.
– Uspokój się kobieto. To jest także mój syn i martwię sie o niego. Mam znajomego, który jest specjalistą w tych sprawach. Chcę żeby go przebadał i powiedział, co o tym sądzi. To naprawdę zaufany doktor.

Jakoś średnio chciało mi się wierzyć, że Corman ma akurat znajomego logopedę, ale skoro tak nalega...
– Okey, pójdziemy razem do tego lekarza. Ale jeśli on powie to samo co inni, to urwe ci łeb – warknęłam.

***
~Hugh~

Godzina siedemnasta, a ja zamiast być już u doktora to jadę dopiero do Cheryl. I pomyśleć, że to wszystko przez tę głupią sekretarkę, która kręciła mi tyłkiem przed nosem.

Jestem skończonym kretynem, ale takiej okazji nie dało się ominąć. Nie jestem związany z nikim na stałe, więc teoretycznie mogę sobie na coś takiego pozwolić.

Dlatego też, nie wiem czemu zaczynam mieć wyrzuty. To był w sumie szybki numerek, wręcz taki nic nie znaczący orgazm...
Dobra, zwolnie ją i zatrudnie jakąś babę po czterdziestce. Taka raczej pociągać mnie nie będzie.

***

Kiedy w końcu udało mi się przejechać przez zakorkowane miasto, byłem spóźniony półtorej godziny. Dobrze, że doktor jest przyjacielem rodziny. Przynajmniej od niego nie dostanę w mordę...
I pomyśleć, że taki facet jak ja, stanowczy, władczy, pewny siebie, czasami arogancki, daje sobą pomiatać kobiecie.

Wbiegłem jak najszybciej do kamienicy i po przeskakiwaniu co drugi schodek, stanąłem przed drzwiami.
Zapukałem głośno i na wszelki wypadek, odsunąłem się trochę.
Po chwili zobaczyłem wściekłą Cheryl.
Okey, chciałeś seksu to teraz masz...

– Ja wiem, że miałem być półtorej godziny temu, ale miałem bardzo ważne spotkanie. Nie mogłem go przełożyć! A potem jeszcze wjechałem w największy korek w mieście! – kłamałem jak z nut, ale teraz to było jedyne wyjście.
– A telefon zgubiłeś, czy co?! – Oh ty idioto. Nie daj sobą pomiatać! Bądź twardy! Wszystkim rozkazujesz, a jej nie potrafisz?
Zmrużyłem oczy i wyprostowałem się.
– Za pięć minut, chce was widzieć w samochodzie – warknąłem, po czym skierowałem się do wyjścia z kamienicy.
Wiem, że mnie posłucha, ona tylko udaję ostrą.

****
Korekta - _Patty022_

gunsloveroses

He's Your SonWhere stories live. Discover now