Tiara Przydziału była na nią o wiele za duża i nieco opadała jej na oczy, jednak dziewczynie wtedy to nie przeszkadzało. Bardziej denerwowała się tym, co od niej usłyszy.

- Hmm...Interesujące... - powiedziała czapka po chwili ciszy. - Rozum Ślizgona, ale serce Puchona...

- Błagam Slytherin, błagam Slytherin... - szeptała jedenastoletnia Callie, miejąc w głowie słowa rodziców opowiadające o tym, jak wspaniałym domem był ten utworzony przez Salazara.

- Slytherin? - zapytała wyraźnie zaskoczona Tiara. - Jesteś pewna? Odnalazłabyś się wśród Puchonów...

- Slytherin, Slytherin... - powtarzała zawzięcie Callie.

Czapka zadumała się na chwilę.

- No cóż...Skoro tak mówisz...Niech będzie...Slytherin!

Callie posmutniała na to wspomnienie. Gdyby wtedy wiedziała...Nigdy nie poprosiłaby Tiary o przydzielenie jej do Slytherinu.

Płacisz teraz za swoją głupotę, Irving.

- Hej, jesteś tu jeszcze z nami? - z zamyślenia wyrwał ją George, kiedy zauważył, że dziewczyna na niego wpadła.

- Co? Tak, tak... - odparła jakby wyrwana z transu, kręcąc głową i wycofując się prędko.

- Na pewno? - spytał Fred, zapominając już o wcześniejszej niezręczności i patrząc na nią ze zmartwieniem.

- Tak, tylko na chwilę się zamyśliłam... - odparła nieprzekonująco.

- No, to jesteśmy - oznajmił George, podczas gdy Fred nadal patrzył na Ślizgonkę. Młodszy otworzył klapę i pokazał Callie, żeby szła pierwsza.

- Panie przodem - zaśmiał się.

Dziewczyna już zrobiła jeden krok w stronę wyjścia, ale nagle się zatrzymała.

- Czyli...tu się rozdzielamy - powiedziała zrezygnowana.

- No co ty, nie - zaprotestował Fred od razu.

- Przynieśliśmy dla ciebie worek - dodał George.

- Będziemy cię w nim ciągnąć po śniegu.

- Nikt się nie zorientuje.

- I nikt nie uzna tego za podejrzane...

Callie zaśmiała się krótko, jednak po chwili popatrzyła na obu ze zdumieniem.

- Ja nigdy nie jestem pewna, czy wy żartujecie, czy mówicie poważnie...

- Jeden z naszych wielu talentów - Fred posłał jej szeroki uśmiech, który odwzajemniła.

- Nie, ale serio, co robimy? Musimy się rozdzielić, moi przyjaciele pewnie tu już są...

- A jakbyś znowu założyła kaptur? - zaproponował Fred.

- Oni przecież znają moje ciuchy - argumentowała dziewczyna.

- Nie będą znać, jeśli się przebierzesz - powiedział George.

- Ach, no tak, jak dobrze, że mam ze sobą całą szafę nowych ciuchów - powiedziała Callie sarkastycznie, uderzając się w głowę.

- Ty nie, ale Miodowe Królestwo owszem - odparł Fred, po czym wyminął Callie i brata i sam przeszedł przez dziurę.

Wrócił ze stertą dziwnych ubrań, które wiedział, że znajdowały się w piwnicy Miodowego Królestwa - należały chyba do właścicieli. Razem z Georgem użyli swoich różdżek, by szybko założyć je na Callie. Po chwili Ślizgonka miała na sobie brązową szatę, czerwony szalik (który zakrywał całą jej twarz aż do oczu), zieloną czapkę i różowe rękawiczki.

- Pięknie - stwierdził Fred, podziwiając z bratem swoje dzieło w świetle różdżek.

- Nic, tylko sztuka - dodał George, kiwając głową z aprobatą.

Callie przyjrzała się swojemu strojowi i pokręciła głową.

- Co ja robię...W tym stroju na pewno nikt nie zwróci na mnie uwagi, totalnie - powiedziała dziewczyna, choć jej głos był nieco przygłuszony przez szalik.

- Powiemy, że jesteś Ronem, który przegrał zakład i ma na sobie zaklęcie wyciszające. Każdy uwierzy - wyjaśnił od razu Fred.

- Gorzej, jak go spotkamy - zauważyła Callie.

- To się coś wymyśli. Jesteśmy mistrzami spontaniczności - zapewnił ją George.

- No jak w to nie wierzyć... - powiedziała Callie.

Fred zaśmiał się na te słowa.

- Zapraszam na górę.

-
Apel ważny, bo ludzie nie czytają Miszmaszu. Pewnie zauważyliście, że nie odpisuję na pytania o to, kiedy będzie nowy rozdział i proszę, nie zadawajcie mi tego pytania, przecież dodaję niemal codziennie...;_; Ja sama nie wiem w większości przypadków, naprawdę. Nie chcę brzmieć jak niewdzięcznica, ale po prostu nie chcę, byście tracili czas na to pytanie, na które i tak nie odpowiem.

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyWhere stories live. Discover now