Rozdział 29

31K 3K 1.4K
                                    

Mówiliście, że podoba Wam się ta passa Węży, no to cóż.
PS Zazdrość alert dla bardziej wrażliwych? 😂

~

- Cal, musisz nam zrobić Eliksir Miłosny.

Te słowa Melanie, wypowiedziane do Callie pod koniec uczty z okazji Święta Duchów, kompletnie skołowały szatynkę. Kto jak kto, ale jej przyjaciółka akurat nigdy nie miała problemów z chłopcami, których potrafiła łatwo uwodzić. Ona na pewno nie potrzebowała takich sposobów.

- Po co ci nagle Eliksir Miłosny? - spytała Callie, patrząc na nią z oszołomieniem.

Brunetka rozejrzała się niepewnie i przybliżyła do długowłosej, by mówić jej prosto do ucha:

- To nie nasza wina, że Krum nie chciał po dobroci. A jak ty zrobisz ten eliksir, to na pewno zadziała. I będziemy się śmiać tym wszystkim kretynkom w twarz - wyszeptała.

- A, to o to chodzi... - Callie pokiwała głową, dziwiąc się sama sobie, że na to nie wpadła. - Tylko wiesz, Mel, to będzie trudne, poza tym musicie znaleźć składniki...

- Oj, Cal, cudownie - zawołała brunetka, przytulając się do przyjaciółki. - Wiedziałam, że się zgodzisz.

Callie odsunęła się nieco od niej. Uważała, że ten plan był żałosny i nie miał szans na powodzenie, ale dobra. Chce eliksiru? To go dostanie, aż się zdziwi.

Zaraz po tym w Wielkiej Sali zapadła stosunkowa cisza, gdyż Dumbledore ogłosił, że Czarze najwyraźniej brakuje tylko kilku minut, by dokonać wyboru. Callie spojrzała wtedy na stół Gryfonów. Bliźniacy siedzieli naturalnie obok siebie, z wyczekiwaniem patrząc na Czarę Ognia. Obok jednego siedział Lee, a obok drugiego Angelina. Ona również nie spuszczała wzroku z Czary, gdyż skończyła już siedemnaście lat i zgłosiła się do turnieju, czego Callie jednak nie wiedziała. Widziała natomiast, jak jeden z rudzielców kładzie Angelinie dłonie na ramionach i od razu odwróciła wzrok. Nie chciała znowu dobijać się tym, że gdyby Adrian tak jej zrobił, to miałby na myśli tylko jedno.

Tym bliźniakiem był Fred, który w tamtym momencie delikatnie ścisnął ramiona dziewczyny.

- Spokojnie, Angelina - powiedział do niej cicho.

- Łatwo ci mówić, ty nie możesz zaraz zostać wybrany na reprezentanta całej szkoły - odparła kompletnie zdenerwowana dziewczyna, stresując się nie tylko wyborem, a także samym faktem, że Fred był tak blisko niej.

- Prawie mogłem... Eliksir mieliśmy dobry, nawet bardzo.

Angelina spojrzała na niego nieco ze zmartwieniem, nieco ze zdenerwowaniem.

- Od niej?

- Tak, a co? - odparł zdziwiony, zrozumiawszy, że mówiła o Callie.

Angelina westchnęła głęboko.

- Fred, to niebezpieczne.

- Czemu? - zapytał, zabierając swoje ręce. - Wszystko, co nam dawała jest dobre. Nawet zrobiła dla nas antidotum. Jest w jak najlepszym porządku.

- To po prostu znaczy, że za tym musi stać jakieś świństwo - stwierdziła Gryfonka, robiąc zdegustowaną minę.

- Angie, no daj spokój... - powiedział Fred, tym razem obejmując ją ramieniem.

- No powiedz mi, że nie mam podstaw. Tylki na nią spójrz.

I Fred spojrzał. Callie miała założone ręce i siedziała do niego bokiem, gdyż również była zwrócona w stronę Czary. Doskonale mógł widzieć jej profil, gdyż włosy miała założone za ucho. Długie, brązowe pasma opadały jej na ramiona z obu stron i niemal dotykały ławy, na której siedziała. Niebieskie światło emitowane przez płomienie idealnie odbijało się od jej bladej skóry i także oczu, które były w tym samym kolorze. Miała nie wściekłą, a dość neutralną minę i najwyraźniej po prostu wyczekiwała wyboru Czary, tak jak cała reszta.

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz