Callie wróciła do Freda zdezorientowana tym, co powiedział jej George. Dlaczego ona? Przecież to nie były eliksiry, nie dawała im żadnej przewagi... Postanowiła nie marnować czasu i od razu zadać trapiące ją pytanie.
Cieszyła się, że chłopak wybrał stanowisko, które było bardzo daleko od tego Ann (pracującej z Lee Jordanem) i Elli (w parze z Adrianem). Najbliższym Ślizgonem był Ryan, partner Angeliny Johnson, ale on i tak nigdy zbytnio nie przyglądał się swojemu otoczeniu, więc nie stanowił dla Callie zagrożenia. Dziewczyna odstawiła dwie przyniesione donice, po czym kucnęła przy stole, udając, że bierze coś z dolnej półki. Po tym wymownie spojrzała na stojącego obok niej chłopaka, dając mu do zrozumienia, żeby też się zniżył, a wtedy Fred tak też zrobił.
- Twój brat powiedział mi, co zrobiliście z losami - szepnęła Callie, na co rudzielec pokręcił głową.
- A to zdrajca...
- Dlaczego? - zapytała dziewczyna, patrząc na niego, a on uniósł brwi.
- Co dlaczego?
- Dlaczego je podrobiliście?
- Żeby wylosować ciebie, nie? - powiedział Fred, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
Callie popatrzyła na niego wielkimi oczami. Czemu mówił o tym tak, jakby to było całkiem zwyczajne, jakby znali się od zawsze i pracowali ze sobą w parze przy każdej okazji, jakby wcale nie rozmawiali wtedy w ukryciu...?
- Dlaczego mnie...? Przecież mogliście wylosować siebie nawzajem czy coś... - powiedziała jeszcze bardziej zdezorientowana niż wcześniej.
Fred poprawił swój przysiad, drapiąc się po nosie.
- No w sumie unikałaś nas prawie cały tydzień i zasumowałem, że...
- A co to za pogaduszki pod stołem?
Callie i Fred spojrzeli w prawo, skąd dochodził głos. Oboje ujrzeli George'a, który wsadził głowę pod stół i szczerzył się do nich.
A niech cię, Weasley, już go prawie miałam.
- Och, naprawdę - jęknęła Callie, przewracając oczami, po czym się wyprostowała.
Zaraz po tym zrobił to Fred, a George od nich odszedł, śmiejąc się pod nosem. Callie podwinęła rękawy swojej szaty i sięgnęła po paczkę ziemi, by ją otworzyć. Jej partner zrobił to ułamek sekundy później, przez co jego dłoń wylądowała na jej - i wtedy Ślizgonka zdała sobie sprawę, jak małe i zimne były jej ręce w stosunku do tych Gryfona. Wymieniła z nim nieco zirytowane spojrzenia i szybko krzyknęła:
- Zabieraj tę łapę, Weasley! - po czym zrzuciła jego dłoń ze swojej.
- Panno Irving! Proszę się uspokoić! - zawołała profesor Sprout, która to usłyszała. - Macie się integrować, nie szerzyć tę całą nienawiść.
- O, proszę. Tu sobie krzyczy, a jeszcze kilka dni temu se ich wybrała - prychnęła Ella, stojąca po drugiej stronie cieplarni, a słuchający jej Adrian załamał ręce.
- Możesz się zamknąć, Ella? Nie robisz na nikim wrażenia - burknął, na co blondynka założyła ręce, nie będąc w stanie znaleźć dobrej odpowiedzi.
- Zostaw już ten temat, Ella, błagam - szepnęła Ann ze stanowiska obok, na co jej przyjaciółka mrugnęła kilka razy w kompletnym szoku.
- Tak jest, pani profesor - mruknęła tymczasem Callie daleko od nich, spuszczając głowę i odsuwając się od Freda, gdyż krzyk nauczycielki zwrócił uwagę niemal wszystkich w cieplarni.
CZYTASZ
Węże nie śmieszkują • Fred Weasley
Fanfiction🍊 Callie Irving nie jest zbytnio lubianą czarownicą w Hogwarcie, ale wie, że może winić za to tylko siebie i swoje złośliwości, które wśród Ślizgonów uznawane są za wzorowe. Kiedy dziewczyna chce się zmienić, los zsyła jej dwie rude czupryny, które...