Rozdział 1

84.1K 4.4K 4.5K
                                    

- Gdzie ona jest? - powiedziała zniecierpliwiona dziewczyna o bardzo krótkich blond włosach, wyglądając na korytarz przez drzwi jednego z przedziałów Ekspresu Hogwart. - Jeszcze pięć sekund temu była tuż za mną - westchnęła, opadając na siedzenie.

- Daj spokój, Ella - machnęła ręką już dawno wygodnie usadzona naprzeciw niej dziewczyna o średniej długości czarnych włosach. - Jeśli spotkała Adriana, to szybko tutaj nie zawita - dodała ze śmiechem.

Ella przewróciła oczami, poprawiając swoje usadowienie. Kątem oka wyjrzała za okno - pociąg opuścił już peron i z pełną prędkością zmierzał do Hogwartu.

- Ona i Adrian naprawdę zaczynają mnie irytować. Wszyscy wiedzą, że coś do siebie mają, ale nieee, po co cokolwiek przyznać...

- Dokładnie. Ja nawet nie wiem, jak mam się przy nim zachowywać przez nią... A ty co sądzisz, Ann? - brunetka zwróciła się do siedzącej obok niej dziewczyny, która jak dotąd w ogóle się nie odezwała. Była kompletnie zaabsorbowana grubą książką w niebieskiej okładce, tak bardzo, że nawet nie zauważyła, jak nisko spadły jej okulary.

- A ta znowu czyta - powiedziała jej zirytowana sąsiadka, po czym sprytnym ruchem zabrała lekturę okularnicy.

- Hej! - zawołała dziewczyna, próbując odebrać swoją własność, przy czym jej brązowe loki latały we wszystkie strony.

- Annabeth Deeming, nie jesteś jakąś Krukonką, na Merlina - jęknęła brunetka.

- Odwal się z tym Annabeth, co? - burknęła okularnica, zabierając książkę. - I dla twojej informacji, Melanie Elizabeth Conolly, słyszałam wszystko, o czym mówiłyście. Myślę, że Callie...
 
- Usłyszałam swoje imię? - Ann przerwał głośny i wyraźny głos należący do dziewczyny, która dopiero co stanęła w drzwiach przedziału.

Była to wysoka, wyjątkowo blada szesnastolatka, którą wyróżniały szczególnie długie, brązowe włosy. Miała niebieskie oczy, którymi patrzyła na zgromadzone w przedziale dziewczęta z wyższością i dumą. Nie wyglądała na osobę, z którą chciałoby się zadzierać.

- Oto nadeszła! Callie Irving we własnej osobie! - zawołała Melanie z udawanym entuzjazmem, unosząc ręce.

- Gdzieś ty była? - spytała wściekle Ella, podejrzliwie mrużąc swoje zielone oczy.

- Tu i tam - wzruszyła ramionami Callie, bawiąc się swoimi długimi włosami. Na jej twarzy zagościł po tym uśmiech satysfakcji. Dziewczyna sięgnęła po swój kufer, który znajdował się za nią i wciągnęła go do przedziału, po czym umiejscowiła go nad głową Elli.

- Z czego się tak cieszysz? - spytała blondynka, bacznie przyglądając się twarzy przyjaciółki. Ta założyła tylko ręce, a jej uśmieszek poszerzył się.

- Pewna bardzo irytująca Gryfonka mogła się przewrócić bez lub z moją lekką pomocą - odparła Callie, na co jej trzy przyjaciółki parsknęły śmiechem.

- Johnson? - spytała podekscytowana Melanie, licząc, że szatynka mówiła o znienawidzonej przez Ślizgonki dziewczynie.

- Johnson - potwierdziła Callie, wywołując kolejną salwę śmiechu.

- I to ci tak długo zajęło? Twoja nieobecność nie ma żadnego związku z pewnym osobnikiem płci męskiej...?

- Nawet nie widziałam Adriana, Melanie, jeśli o to ci chodzi - przerwała jej Callie, mrużąc swoje niebieskie oczy. Nienawidziła tekstów z serii "bo ty i Adrian..."

- Czemu nie siadasz? - zapytała Ella, wskazując na puste miejsce obok siebie. Callie ziewnęła, wyraźnie znudzona.

- Muszę iść do przedziału dla prefektów - wyjaśniła, od niechcenia przeczesując włosy. - Nie, że mi się chce. Kilka godzin słuchania standardowych bzdur. Jakbym nie wiedziała, jak mam się zająć tymi dzieciakami.

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz