Rozdział 18

32.3K 3.2K 1K
                                    

Wtorek nadszedł szybciej, niż Callie się spodziewała. Ledwo się obejrzała, a już szła z potrzebnymi rzeczami do tajnego przejścia. Po drodze zauważyła siedzącego na dziedzińcu Draco. Po jego obu stronach stali jego przerośnięci kumple, a naprzeciw niego - ta sama dziewczyna, z którą go już kiedyś widziała. Najwyraźniej na niego wrzeszczała, a mimo to patrzył na nią tak, jakby mu się to podobało.

Callie pokręciła głową i poszła dalej. Wiedziała, że gdyby on tylko tak sobie zaplanował, to tamta zostałaby jego żoną - bo młody Malfoy zawsze dostawał to, co chciał. Nawet w miłości, czego jego kuzynka chyba mu najbardziej zazdrościła.

Wtedy zrozumiała, że Weasleyowie na pewno będą mieli popyt na Eliksiry Miłosne - chyba sama by go użyła, gdyby miała na kim.

Gdy znalazła się tuż przy przejściu, któryś z bliźniaków już na nią czekał. Szybko otworzył je dla niej i oboje prędko weszli do środka, gdzie siedział drugi z nich.

- O, jednak przyszłaś! - zawołał ten, co był już w przejściu.

Tamtego dnia bliźniacy znów mieli na sobie identyczne szaty z herbem Gryffindoru i Callie nadal nie potrafiła ich swobodnie rozróżnić.

- George w ciebie zwątpił - powiedział (najwyraźniej) Fred, który zamknął za nią wejście. - Ale jak zwykle ja miałem rację i jesteś.

- No chwal się dalej, chwal się dalej. Co najmniej jakbyś wygrał Turniej Trójmagiczny - pokręcił głową George, przeglądając zebrane w pomieszczeniu pudła.

Callie uśmiechnęła się pod nosem i, zrzuciwszy swoją szkolną torbę z ramienia, podeszła do stołu, na którym czekał kocioł z eliksirem.

W środku bardzo się cieszyła. Miała nadzieję, że bracia mówili prawdę i Fred poważnie wierzył w to, że do nich przyjdzie - bo jeśli tak, to być może były to pierwsze kroczki do ich zaufania. Już wtedy czuła, że zaczynała ich bardziej lubić.

- To chyba wiem, który z was jest bardziej znośny - powiedziała, na co Fred uśmiechnął się triumfalnie.

- Mówiłem, braciszku.

- Mam cię dość - odpowiedział George.

Podczas gdy bliźniacy byli zajęci swoją łagodną kłótnią, Callie ściągnęła z kotła pokrywkę, po czym pochyliła się nad nim i zaciągnęła się. Ku jej zadowoleniu wykryła trzy zapachy, które powinna wyczuć: morze, typowa woń warzenia i...ten trzeci, słodkawy aromat, nadal przez nią niezidentyfikowany. Nie były tak silne, jak w prawdziwej Amortencji, co bardzo ją ucieszyło, bo taki miała zamysł - i była z siebie dumna. Stwierdziła też, że nie potrzebował już odstawać.

- Jest gotowe - oznajmiła bliźniakom, a obaj na nią spojrzeli. - Musicie tylko to najpierw na kimś wypróbować. Nie jestem pewna, jak silne może być po dodaniu tych nadprogramowych składników.

- Zgłaszasz się na ochotniczkę? - zapytał szczerzący się Fred.

- Haha, nie - odparła dziewczyna z sarkazmem, zakładając ręce.

- Może twój kuzyn? - zaproponował George, podnosząc się z podłogi, na co ona pokręciła głową.

- Zapomnij - odparła. - On i tak już chyba świata nie widzi poza tą dziewczyną, co za nim łazi - dodała, przypomniawszy sobie sytuację, którą widziała przed przyjściem.

Fred złapał za jakiś notatnik i pióro, po czym powiedział:

- Dobra, ale teraz przede wszystkim potrzebujemy jasnych instrukcji. Jeśli ktoś wypije eliksir, w kim się zakocha...?

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz