Rozdział 50

28.6K 3.1K 1.1K
                                    

Ku zdziwieniu Callie, Ann przyjęła wiadomość o André całkiem dobrze, nawet zbyt wiele o niego nie pytała. Gdy szatynka wracała po kolacji do pokoju wspólnego, ujrzała przed kamienną ścianą dużą grupę ludzi, która nie wchodziła do środka. Brew dziewczyny wystrzeliła w górę.

- Co to za zbiorowisko? - zawołała, przedzierając się przez tłum. - Zrobić przejście! Jestem prefektem!

- Nie przyjmuje hasła! - krzyknął jakiś chłopak z trzeciego roku, a Callie przewróciła oczami, docierając w końcu do kaniennej ściany.

- Czemu nikt nie poszedł po żadnego prefekta? Jeju...Nowe hasło to tentakula - i gdy tylko wypowiedziała to słowo, kamienna ściana przesunęła się, ujawniając wejście. - No, a teraz wchodzić, migiem! - zawołała, usuwając się z drogi, gdy tłum Ślizgonów zaczął niczym bydło wchodzić do środka. Callie pewnie weszłaby razem z nimi, gdyby nie zauważyła, jak od chaotycznego tłumu odbiega blondwłosa dziewczynka, którą kojarzyła jako pierwszoroczną. Uczennica usiadła na schodach oddzielających lochy od reszty zamku i ukryła twarz w dłoniach, najwyraźniej płacząc.

Nie zastanawiając się długo, Callie podeszła do łkającej dziewczynki i zapytała spokojnie:

- Hej, co się stało?

Jedenastolatka uniosła głowę, ujawniając czerwoną, zapłakaną twarz i niesamowicie, wręcz nienaturalnie jasnoniebieskie oczy. Patrzyła na Callie trochę z przerażeniem, dlatego szatynka powoli usiadła obok niej i zadała kolejne pytanie:

- Jak masz na imię?

- C-Claire... - wydukała po chwili przerażona dziewczynka, pociągając nosem. - Claire Havenbrow - dodała po chwili, po czym kolejne łzy napłynęły jej do oczu.

- Już, już, spokojnie... - powiedziała Callie, lekko gładząc ją po plecach. - Co się dzieje?

- To moi przyjaciele - odparła Claire, pociągając nosem.

- Co z nimi?

- Mówią, że jestem hańbą dla Slytherinu i że nie nadaję się na Ślizgonkę, bo obroniłam mugolaka...Nie chcą się ze mną zadawać - wyłkała blondynka.

Callie ukuło coś w sercu. Nagle zobaczyła w tej dziewczynce samą siebie sprzed sześciu lat, gdy jej przyjaciele się z niej co prawda nie śmiali, ale miała mętlik w głowie. Wszyscy byli od razu niemili wobec innych domów, a zwłaszcza Gryfonów, co dziewczynę wtedy nieco zdziwiło. Nigdy tego nikomu nie mówiła, ale jeszcze w pociągu, jeszcze przed przydziałem, rozmawiała i w pewnym sensie zakolegowała się z właśnie Alicią Spinnet. Jednak gdy ta została przydzielona do Gryffindoru, wszystko się zmieniło...Callie zakładała, że Alicia już tego nie pamiętała. Wtedy na początku Ślizgonka też nie chciała być dla niej wredna i płakała tak samo, jak dziewczynka, która właśnie siedziała obok niej.

Szatynka nie myślała nad tym długo i postanowiła jej ofiarować taką pomoc, jaką ona kiedyś chciałaby mieć, jednak nikt jej wtedy tej pomocy nie udzielił...

- Tiara Przydziału musiała się pomylić! Przecież ja nie pasuję do Slytherinu, ja... - dziewczynka urwała, bo powróciły jej łzy.

Wtedy Callie wyjęła swoją różdżkę z kieszeni i wyczarowała nią małą chusteczkę, którą podała Claire.

- A według ciebie kto pasuje do Slytherinu? - zapytała po tym, jak blondynka wyszeptała podziękowania.

- Ktoś, kto jest czystej krwi i potrafi komuś dopiec - odparła. - A ja nie umiem, ja...

To boli.

- To, że jesteś Ślizgonką nie oznacza, że masz być dla wszystkich niemiła - przerwała jej Callie, a Claire uniosła wzrok znad chusteczki i popatrzyła na nią z zaskoczeniem.

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz