Rozdział 15 - Molly

20 6 0
                                    

Zaciskam powieki. Wypuszczam powietrze ustami. Robię to tak głośno, że Casey patrzy na mnie zaniepokojona.

Martwi się o mnie…

Szkoda, że dopiero teraz zaczęła zwracać na mnie swoją uwagę. Od kiedy nie ma Liama zachowuje się w stosunku do mnie zupełnie inaczej.
Już nie płacze. Ja zresztą też przestałam to robić.

Skończyła też obwiniać wszystkich za to co się stało. Dopiero teraz zaczęła się mną zajmować.

Szkoda, że tak późno i w takich okolicznościach.

Brakuje mi Liama. Opiekował się mną całe życie. Mimo, że jestem adoptowana to właściwie nigdy nie miałam rodziców. Za to zawsze miałam rodzeństwo.

Brata i siostrę, którzy byli w stanie pokłócić się o wszystko, ale kochali siebie nawzajem jak nikogo innego.
Ja też zawsze ich kochałam. Kiedy Liam… zginął.

Ehh… chyba nadal to do mnie nie dociera. Cały czas w głębi serduszka wierzę, że do nas wróci. Dopiero po jakimś czasie przypominam sobie, że czytałam dużo książek na ten temat i wiem, że to niemożliwe.

Casey myśli, że została sama. Że to tylko ona to przeżywa i cierpi. Myślę, że nie do końca zdaje sobie sprawę, że nas wszystkich to dotyka.

Drake jako najlepszy przyjaciel Liama.

Sam jako osoba, która spowodowała wypadek.

Casey jako jego najbliższa osoba i przyjaciółka.

I ja… jego druga siostra.

Może nie taka prawdziwa, z genów jak Casey. Ale nadal siostra.

Przecież ja też go kochałam. Był najlepszym starszym bratem jakiego kiedykolwiek mogłabym mieć. Nawet jeśli od urodzenia nigdy nie miałam rodziców, cieszę się, że trafiłam właśnie do tej rodziny. Liam zastępował mi ich wszystkich.

A teraz go nie ma…

Zostałam sama.

A Casey dopiero od wczoraj zwraca na mnie uwagę.

To przerażające, że potrzebowałyśmy takiej tragedii żeby się do siebie zbliżyć.

Oni wszyscy myślą, że nie rozumiem co się stało. Że nadal jestem dzieckiem. Że wiem i rozumiem tyle co przeciętne dziewięciolatki. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, że dużo czytam. Że urodziłam się z talentem do zapamiętywania i z niesamowitą zdolnością do szybkiej nauki. Fakt mam dopiero dziewięć lat, ale często słyszę, że urodziłam się z nie swoim mózgiem.

Mimo to wszyscy traktują mnie jak dziecko, które potrzebuje wyjaśnień do wszystkiego co mnie otacza i co się dzieje. Tak nie jest…

Nie mamy schronienia. Od dwóch tygodni bez przerwy idziemy. Nie wiemy dokąd. Nie pamiętam kiedy ostatnio pozwolono mi spać, a co dopiero kiedy ostatnio jadłam.

Zapasy jedzenia, które były w plecaku Sam już dawno się skończyły. Miała rację wystarczyły nam na kilka dni. Teraz umieramy z głodu.

- Molly wszystko dobrze? - pyta po kilku minutach Casey.

Znowu to samo… Usłyszałam to pytanie już co najmniej kilkadziesiąt razy przez ostatnie trzy dni.

Oni wszyscy myślą, że jestem na wszystko za młoda.

- Tak… - mruczę pod nosem.

Uśmiecha się do mnie słabo z tym ciągłym bólem w oczach. Przewracam oczami. Nic się przecież nie dzieje.
Tak mi się wydaje aż do momentu, w którym słyszę krzyk Noela.

- Ludzie! Chodźcie tu i spójrzcie co znalazłem!

Wszyscy rzucamy się biegiem żeby zobaczyć co znalazł chłopak. Szedł przed nami wszystkimi. On i Seth zdają się mieć najwięcej energii z nas wszystkich. Nawet Drake powoli już nie daje rady.

Naszym oczom ukazuje się nagle dom. Prawdziwy dom. Taki, w którym mieszkali ludzie. Widać, że już tutaj nie mieszkają, bo niektóre okna są powybijane.

Kto normalny buduje dom w takim miejscu?

- Mamy to - mówi zadowolony Noel, widocznie z siebie dumny - Rozdzielamy się i szukamy wszystkiego co pomoże nam przeżyć.

Uśmiecham się.

Jest szansa, że coś zjem w ciągu najbliższych kilku godzin.

Helpless ||zawieszona||Where stories live. Discover now