Rozdział 2 - Liam

30 6 1
                                    

- Liam… Mam wrażenie, że coś jest nie tak.

Wiedziałem, że czegoś się domyśla. Wiedziałem, że kiedyś będę musiał jej wyznać prawdę. Po prostu nie jestem jeszcze gotowy na powiedzenie jej wszystkiego o czym powinna wiedzieć już od dawna.

- W jakim sensie? - staram się udawać, że nie rozumiem o co jej chodzi.

Graj na czas. Nie możesz się teraz złamać.

- Czuję, że coś się stało. Ostatnio jesteś przybity i chodzisz taki zdołowany. Martwię się o ciebie.

- Jestem po prostu zmęczony Casey - odpowiadam szybko; zbyt szybko - Muszę się w końcu porządnie wyspać.

- Nie - prawie podskakuję na dźwięk jej stanowczego głosu.

Niedobrze chłopie, bardzo niedobrze.

- To wcale nie zmęczenie. Potrafisz nie spać całą noc i oglądać z Drakiem mecz. Ale to nie to samo. No następnego dnia nie jesteś… - przerywa i skanuje mnie od góry do dołu - …taki.

- Daj spokój Casey - wzdycham.

Mam ochotę skończyć udawać i wyznać całą prawdę. Ale nie mogę. Obiecałem, że nie powiem dopóki nie zajdzie taka potrzeba.

- Czemu nie chcesz mi powiedzieć? - jest tak samo uparta jak ojciec.

- Bo nie mam o czym - kłamię.

- Przecież widzę, że coś ukrywasz! Masz jakieś kłopoty tak? To o to chodzi? Przecież jeśli mi powiesz, może będę mogła ci jakoś pomóc.

Nie wytrzymuję już dłużej i wybucham:

- Nie możesz! Nie w tym.

Naprawdę nie mam już siły tego przed nią ukrywać. Jest już dorosła. Zasłużyła na wyjaśnienia. Powinna znać prawdę. Powinna wiedzieć już od dawna.

- Po prostu powiedz mi co się stało, a na pewno… - urywa w połowie zdania bo do kuchni wchodzi zaspana Molly.

- Czemu tak krzyczycie? - pyta ziewając.

W momencie tracę całą pewność siebie. Przecież nie mogę jej powiedzieć.

- Już nie śpisz? - staram się zmienić temat.

- Przy takich wrzaskach nie da się spać - odpowiada obrażona - O co się kłócicie? To do was niepodobne.

Mała cwaniara.

- O nic ważnego - mówię spokojnie.

Staram się być jak najbardziej przekonujący. Nigdy nie byłem dobrym aktorem.

- Liam… - zaczyna Casey, ale nagle odzywa się telefon w mojej kieszeni.

Cały się spinam. Serce mi przyspiesza. Coraz ciężej mi się oddycha.

Na wyświetlaczu widnieje napis "MAMA".

Dlaczego do mnie dzwoni? Przecież rodzice nie utrzymują z nami kontaktu. Chcieli się od nas odciąć. Zniknąć z naszego życia. Chcieli nas chronić. Po co do mnie dzwoni?!

Trzęsącymi rękami odbieram szybko telefon.

- Halo, mamo? - głos mi drży.

- Liam, dzięki Bogu! - słyszę jej głos. Po raz pierwszy od ostatnich czterech lat. Jest piękny. Taki delikatny i melodyjny. Słyszę, że jest przerażona. - Liam… - urywa na chwilę i bierze głęboki wdech - Choroba postępuje.… Obiekt testów… Uwolnił się… - znowu robi pauzę - Na to nie ma lekarstwa! - w tle słyszę dziwny, nieokreślony dźwięk, który robi się coraz głośniejszy z każdą chwilą - Liam, ratujcie się. Wyjedźcie jak najdalej stąd. Gdzieś gdzie będziecie bezpieczni. Ratuj Casey!

Helpless ||zawieszona||Where stories live. Discover now