48. Cisza przed burzą

3K 347 207
                                    

Atmosfera pomiędzy nimi była napięta - nienaturalnie ciężka i przygnębiająca. Milczenie wisiało pomiędzy już od dobrych dziesięciu minut i żaden z nich nie miał odwagi go przełamać. Były to jedne z tych mniej przyjemnych chwil w związku, w których złość i zrezygnowanie brały nad wszystkim górę. Zawsze starali się tego unikać, lecz gdy w końcu jeden zrobił coś, co definitywnie nie podobało się drugiemu, nie było odwrotu. Musiało dojść do konfrontacji i wszystko wskazywało na to, że świadkiem tego zgrzytu miał być firmowy parking.

Yuri może i niesłusznie postanowił odprowadzić wygnanego z własnej firmy Victora do domu, za nic mając polecenie Dimy. W końcu kawa mogła poczekać. Nie to, co jego ukochany - zdenerwowany ukochany. Rosjanin naprawdę dalece odbiegał od stabilnego stanu emocjonalnego. W końcu czuł się zupełnie, jakby całe zło tego świata zwaliło mu się rykoszetem na głowę. Nic nie było dobrze, a wszystko było do dupy. A on, gdyby tylko mógł, zawyłby z frustracji.

- Dlaczego choć ten jeden pieprzony raz nie mogłeś mnie posłuchać? To takie trudne? - fuknął całkiem zresztą niemiło jak na samego siebie. Naprawdę próbował ugryźć się w język i oszczędzić im obojgu poruszania drażliwego tematu, ale wygląda na to, że za bardzo się niepokoił. Humor miał wprost podły. Nie wiadomo czy za sprawą samego Yuriego, czy z kolei Dimy - prawdopodobnie sam tego do końca nie wiedział, albo raczej nie chciał przyznać, że złościł się na samego siebie. Bo znów tak po prostu dał się wyruchać własnej słabości i dziecięcej bezradności wobec ojca.

- O co ci w zasadzie chodzi? Bo ja już kompletnie nic nie rozumiem - mimo wszystko ton głosu Katsukiego był spokojny i bezkonfliktowy. Pełnometrażowa kłótnia z krzykami i wyzwiskami była ostatnią rzeczą, o której marzył. Zdecydowanie preferował pokojowe i rzeczowe metody działania. Ktoś w tym związku musiał myśleć racjonalnie i najwidoczniej tym razem to zadanie dostał w prezencie właśnie on.

- O co? O to, że jesteś egoistą... nie liczysz się ze mną ani trochę. Moje uczucia też masz za nic - warknął. Zabolało, zarówno jego samego,  jak i Japończyka. Oczywiście, że tego nie chciał, a dwa razy mocniej po namyśle tego żałował. Jednak było za późno na jakiekolwiek wyjaśnienia. W brunecie coś drgnęło. Bezpodstawne oskarżenie wymierzyło mu siarczysty policzek. Poczuł, że Nikiforov zwyczajnie jest wobec niego w tym momencie nie fair, mocno nie fair. Egoizm to ostatnia rzecz, o którą ktoś mógł go w tej sytuacji oskarżyć. Nie robił przecież tego wszystkiego dla siebie. No bo niby w imię czego? Ciekawości? Czy może złośliwości? To nie on tutaj miał coś na sumieniu.

- I kto tu jest egoistą? Myślisz, że nie zauważyłem? - warknął, łapiąc obcesowo Rosjanina za nadgarstek dłoni, na której powinna znajdować się obrączka. Złotego krążka jednak na niej brakowało, a to zdecydowanie miało prawo go poruszyć. To normalne, że poczuł się tym dotknięty. Do tego kompletnie nie rozumiał, w imię czego musiał się w ten sposób poczuć. Niewiedza wkurzała go chyba nawet bardziej niż ten jeden upokarzający victorowy występek. Nie sądził, aby brak biżuterii spowodowany był wstydem, to było coś więcej. I tylko dlatego brunet powstrzymał się od wpadnięcia w histerię.

Straszy mężczyzna starał się,  wyszarpnąć nadgarstek z uścisku. Jego złość momentalnie ustąpiła na rzecz palącego i karkołomnego poczucia winy. Jasne, że czuł się ze swoim występkiem źle. Widział, że zrobił coś okropnego. Dlatego właśnie tak desperacko liczył, że chłopak choć raz postanowi go posłuchać i zostanie we własnym pieprzonym biurze. Chciał załatwić wszystko sam - tak jak zawsze to robił. Wystarczyło przeczekać tę wizytę, dać ojcu wolną rękę, "zgodzić się" na kilka zmian, zagryźć zęby i odprawić go do domu. A przede wszystkim nie pozwolić sobie na to, aby dać mu powód do niezadowolenia.

- To nie tak jak myślisz... zostawiłem ją w domu. I to tylko na czas pobytu mojego ojca w Moskwie - wymamrotał, garbiąc nieco ramiona. Głupio oczekiwał, że coś takiego wystarczy - minimum z minimum, żeby nie musiał się tłumaczyć. Wolałby nie mówić niczego więcej, ale Yuri zdecydowanie nie tego chciał. Należały mu się wyjaśnienia i to porządne, a te zdecydowanie takie nie były.

Korpo || Yuri on ice Where stories live. Discover now