7. Gwałć albo..... ?

10.6K 853 385
                                    

Pożądanie i zdrowy rozsądek nigdy nie szły ze sobą w parze. Były to dwa zupełnie odległe od siebie pojęcia, które w normalnych warunkach nigdy nie miały prawa spotkać się na tej samej płaszczyźnie. Nawet osoby z wyjątkowo rozważnym usposobieniem ulegały palącej żądzy, wysyłając tym samym racjonalne myślenie na wakacje.

Cichy, lubieżny jęk wydobywający się z ust japońskiego chłopaka był dostatecznym potwierdzeniem tej teorii. Rozochocony do granic możliwości Katsuki leżał nie do końca swobodnie na mahoniowym biurku, pod którym jeszcze kilka chwil temu zwijał się z bólu. Chwilowo zdominowany przez Nikiforva nie był w stanie zmienić sytuacji, w jakiej się znalazł. Wiedział, że zapłaci za swoją wcześniejszą arogancję, ale liczył, że kara będzie dla niego czymś niezmiernie ekscytującym. Zupełnie nie przypuszczał, że Victor zrobi coś, co doprowadzi go do białej gorączki.

- Jesteś bardzo niezdyscyplinowanym pracownikiem, Katsuki - mruknął Rosjanin, przyciskając mocniej bruneta własnym ciałem do twardego blatu. Pozycja, w jakiej się znajdował, dawała mu pełnię władzy nad ruchami Yuriego - bo żadna ucieczka nie wchodziła w grę, gdy jego nadgarstki były skrępowane krawatem. Chłopak z resztą i tak nie miał jej w planach, rosnąca w nim ekscytacja skutecznie przykuła go do stołu, a on trwał w oczekiwaniu na intensywne doznania. Korzystał z faktu, że biodra srebrnowłosego, swobodnie stojącego pomiędzy jego nogami były tak boleśnie blisko tych należących do niego.

- Ale twoim pracownikiem, co zamierzasz z tym zrobić szefie? - szepnął z nutką podekscytowania w głosie, specjalnie akcentując ostanie słowo. Był napalony i to cholernie. Potrzebował tego typu bliskości już od wczorajszej nocy. Nie planował robić tego z własnym szefem, ale fizyczny pociąg, jaki do niego czuł, niewątpliwie skłonił go do tego. I jedyne, o czym aktualnie marzył, to Victor, doprowadzający go do ekstazy.

- Pokażę ci, kto tutaj rządzi, Yuri - zapewnił tajemniczo. Choć ciężko było mu się powstrzymywać od sprawienia sobie małej chwili przyjemności - konsekwentnie trzymał się swojego planu, rozpalając swojego aroganckiego pracownika do granic możliwości. Prowokacyjne ruchy jego bioder sprawiały przyjemność im obu, jednak Nikiforov panował nad swoim pragnieniem.

Nic z tego nie było wcale takie łatwe - zamglone spojrzenie Katsukiego, płytki oddech i gorąca skóra nie należały rzeczy, obok których można było przejść obojętnie. A Ignorowanie tych wszystkich małych pokus sprawiało Rosjaninowi niemal fizyczny ból.

Z każdym kolejnym dotykiem, cichym jękiem i zagubionym oddechem ich gra stawała się niebezpieczniejsza. Łamali bariery, których nie powinni przekraczać - a przynajmniej tak odczuwał to Yuri. Dotyk Victora wzniecał w nim sprzeczne uczucia. Pomimo swojej intensywności, miał w sobie coś niezwykłego. Brunet dla rąk Nikiforova nie był tylko obiektem, który służył rozładowaniu żądzy. Mężczyzna szanował ciało chłopaka w sposób, w który nie powinien - Katsuki w swoich oczach nie zasługiwał na to już od bardzo dawna.

Z chwilą, gdy jego biała koszula opadła niemal bezszelestnie na podłogę, miękkie wargi starszego mężczyzny z niesamowitą lekkością ucałowały jego obojczyk. Jeden pocałunek za drugim rozgrzewał jego skórę. A jedyne, co wtedy czuł to delikatność, jednocześnie tak słodka i irytująca. Stracił ją z oczu dopiero w momencie, w którym siwowłosy dość boleśnie przygryzł skórę na jego biodrze.

Japończyk dopiero wtedy poczuł, że ten mały incydent wraca na dobre tory. Nareszcie mógł zasmakować tak dobrze znanej mu brutalnej wręcz przyjemności. Nie lubił tego, co nieznane - zbyt często napawało go to niepokojem. Rutyna była dla niego o wiele bezpieczniejszym doznaniem. Dlatego też, czując, że Nikiforov na powrót zmienia sposób dotyku, warknął ostrzegawczo, szarpiąc się z zawadzającym mu krawatem. Ta forma bezsilności podobała mu się zaledwie na początku, obecnie jedynie zawadzała.

Korpo || Yuri on ice Where stories live. Discover now