20. Nie chcę być sam

7K 677 179
                                    

Wbrew oczekiwaniom chłopaka, Victor wcale nie zamierzał spędzić  wieczoru w barze. Nie lubił gospodarować w ten sposób czasu, bo zawsze w takich sytacjach był bacznie obserwowany przez poszukiwaczy sensacji. Niestety w Moskwie kojarzyło go nazbyt wiele osób.

Mając to na względzie, postanowił więc postawić na miły wieczór w domowym zaciszu. W jego obszernym ozdobnym barku z pewnością nie brakowało alkoholu i tylko dlatego Yuri zgodził się na taki układ. Przyjął to nad wyraz potulnie, milcząc przez całą krótką drogę do apartamentu swojego szefa. Miał zamiar się napierdolić w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie było to zbyt dorosłe zachowanie, ale w tym momencie zupełnie o to nie dbał. W końcu życie jest zbyt krótkie, żeby żałować sobie rzeczy takich jak ta.

Stojąc przed szafką z trunkami, prześlizgiwał się wzrokiem po drogich etykietkach, zacieśniając powoli zakres poszukiwań. Można by rzec, że zachowywał się w tej sytuacji całkiem wybrednie. Na pierwszy ogień poszło wytrawne wino opatrzone dość kosztownym rocznikiem. Nikiforov zupełnie nie wyglądał, jakby miał coś przeciwko temu. W końcu musiał je kiedyś wypić, a robienie tego samemu nie było dla niego żadną frajdą.

- Korkociąg - rzucił magicznym słowem brunet, wyczekująco wpatrując się w rozbierającego się z marynarki Nikiforova.

- Szuflada pod spodem - mruknął, pozbywając się przy okazji niewygodnego krawata. Nie zamierzał siedzieć w eleganckim stroju we własnym domu. Nawet jeśli miał  gościa, który aktualnie nie zwracając na niego uwagi, wyjątkowo nieporadnie operował otwieraczem do wina.

Rosjanin westchnął. Ten widok w jakiś niewyjaśniony sposób go rozczulił.

- Daj, pomogę ci - zaoferował, muskając opuszkami palców dłoń, w której Yuri trzymał butelkę.

Katsuki przez to prychnął. Nie był przecież niedołężny, choć musiał przyznać, że ręce trzęsły mu się co najmniej tak, jak gdyby cierpiał na pijackie delirium. Emocje dzisiejszego dnia dawały o sobie znać w wyjątkowo przykry sposób.

- No daj - powtórzył Rosjanin, kojąco  gładząc kciukiem wierzch jego ręki. Jego burzowe tęczówki z wielką łagodnością śledziły każdy ruch chłopaka, z utęsknieniem czekając na to, aż ich spojrzenia zdołają na siebie natrafić. I tak też się stało. Umęczone czekoladowe ślepia, wpatrywały się w niego z lekką podejrzliwością, lecz mimo to chwyt na butelce zelżał.

Nikiforov przejął ją w swoje dłonie razem z otwieraczem, dobierając się do korka już bez zbędnych problemów. Zaraz po tym, uważając na to, aby niczego nie rozlać, pociągnął Japończyka w stronę kanapy, gdzie ten na stoliku obok postawił dwie wyjęte chwilę temu  kryształowe szklanki. Żaden z nich nie przejmował się wtedy brakiem elegancji, jaki się z tym wiązał. Mogli pić z czegokolwiek, nawet z własnych ust, jeśli zaszłaby taka potrzeba.

- Yuri.... dręczyło mnie to od dzisiejszego poranka.. Czy to... był twój były? - szepnął biznesmen, zanim którykolwiek z nich zdołał dobrze usiąść na dupie. Chciał koniecznie  potwierdzić kilka swoich przypuszczeń, dlatego też szybko przeszedł do rzeczy. Dzisiaj zdecydowanie był zbyt niecierpliwy. Choć nic w tym dziwnego, bo jeśli faktycznie miał do czynienia z tym gnojkiem, o którym mówił Chris, to powinien niezwłocznie odpłacić mu się za krzywdy chłopaka, a nie robić z nim interesy.

Katsuki myślał dłuższą chwilę nad odpowiedzią. Nie chciał mu chyba o tym teraz opowiadać - nie na trzeźwo. I poniekąd właśnie dlatego zanim zdołał cokolwiek odpowiedzieć, nalał sobie szklankę wina. Opróżnił ją jednym szybkim haustem, jednak nadal delektował się przy tym  cierpkim i lekko kwaskowatym smakiem trunku. 

Na tym etapie powinien odpowiednio dobrać słowa i zacząć poważnie zastanawiać się skąd Victor wyciągnął takie przypuszczenia. Normalnie nie powinien był w stanie tego zrobić.

Korpo || Yuri on ice Where stories live. Discover now