44. Miłosna brutalność

5.1K 375 256
                                    

Viena nareszcie się od nich wyniosła i całe szczęście. Bo na pewno nie chciała być świadkiem ich obscenicznej miłości. Obaj wpadli do mieszkania w amoku, trzaskając drzwiami w samym środku nocy. A towarzyszyły im jedynie wymowne mlaśnięcia i kilka głośniejszych sapnięć.

Zaledwie szelest ubrań, smak szaleństwa i dotyk przyjemności.

Zbliżeni do siebie jak nigdy, dzielili się ciepłem skóry i wilgotnych warg.

Znów zapomnieli o świecie, o cieszącym się na ich widok psie, o niedokończonym bankiecie.

Dali się ponieść, obijając się plecami o mieszkalniane ściany.

Łopatki Katsukiego gruchnęły o twardą powierzchnię w przedpokoju, wyrywając z jego ust stłumiony jęk. Biodra zapiekły, nadgarstki zabolały.

Victor pożerał go w całości, brał do samego końca, bez umiaru. Nie było w tym rozsądku, nie gdy oplatał go sobą tak zapamiętale i namiętnie.

Pragnął każdego skrawka, nawet najmniejszego, każdego oddechu, każdego spojrzenia, każdego wyznania miłości.

Musiał posiadać Yuriego w całości do ostatniej chwili, w każdej chwili, bez względu na wszystko.

Dotykał go, smakował, odkrywał.

Nie dawał mu chęci i czasu na ucieczkę.

- Vic. .. tor.... ohhh.. - nie mógł powstrzymać własnego zdradzieckiego głosu. Nie panował nad nim, nie panował nad niczym. Został zdominowany aż po same koniuszki palców. Wilgotny język Nikiforova właśnie  ślizgał się bezpruderyjnie po jego żuchwie, odbierając mu jakąkolwiek chęć ucieczki. Yuri doskonale czuł, że dzisiaj to wszystko wygląda inaczej niż zwykle, bardziej gwałtownie, a może nawet nieco brutalnie?

Jego ciało dotykane było intensywnie, a on odczuwał to doskonale nawet pomimo tego, że jeszcze miał na sobie ubranie. Było mu przez to tak niewyobrażalnie gorąco i duszno. Jego skroń lepiła się lekko od potu, a sam kołnierzyk koszuli już dawno stał się nieprzyjemnie wilgotny. Był gotów błagać, aby mężczyzna wreszcie zdjął z niego wszystko i pozwolił, aby chłód oplótł jego nagość. Ale wiedział, że żadne kokietyryjne spojrzenie, czy lubieżny jęk nie zdołają niczego zmienić.

Victor grał dziś na swoich zasadach, on o wszystkim decydował. Widok ubrań lepiących się do męskiego ciała, do ciała, które należało do Katsukiego, było niczym więcej, jak obiektem jego żądzy i namiętności. Tak ciężko było mu z tego po prostu zrezygnować.

Oszołomiony przylgnął ściślej do Japończyka, wyrywając z jego ust zbolały jęk. Jego dłoń wpleciona ukradkiem w smoliste kosmyki zacisnęła się na nich kurczowo, jednak na tyle ostrożnie by nie sprawić chłopakowi ogromnego bólu.

Ich klatki piersiowe i biodra ocierały się szaleńczo o siebie, sprawiając, że gęstniejące w nich podniecenie, stawało się wręcz nieznośne. Katsuki już wtedy wiedział, że dziś złączy się z Victorem w przyjemności nie raz, ani nie dwa. Był zbyt chętny i rozpalony, aby dać temu tak szybko zniknąć. Doświadczał przecież czegoś wspaniałego, czegoś, co w przeszłości napawało go strachem i cierpieniem, a dziś pozostawiało po sobie jedynie niedosyt. Bo Rosjanin był tak przyjemnie brutalny, a przez to cholernie podniecający i kochliwy. W każdym jego ruchu, w każdym muśnięciu, w każdym oddechu i rozpalonym spojrzeniu, była czysta i bezwstydna miłość. Nie było w niej miejsca na strach, na poniżenie, na ból czy rozpacz.

Ta mieszanka doznań sprawiała, że coraz ciężej było utrzymać się mu na nogach. Jego kolana drżały, a on kurczowo trzymając się karku Nikiforova, modlił się, aby nie osunąć się na podłogę. Był rozedrgany, całkowicie rozbity. Nie potrafił zebrać myśli, więc nawet nie próbował, przymknął powieki, pozwalając, aby wszystko potoczyło się swoim tempem. Poluzował chwyt, bo był pewien, że mężczyzna uchroni go przed upadkiem. I tak jak przypuszczał, silne ramię bez zastanowienia oplotło go w pasie, zapewniając mu oparcie.

Korpo || Yuri on ice Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora