Wpis 48

71 11 2
                                    


Drogi pamiętniku

Wreszcie udało mi się dowiedzieć co robiłem przez ten cały czas ale dochodzenie było tak długie, że nie miałem nawet czasu, żeby do ciebie napisać.

No więc kiedy przyszedłem na spotkanie z tą Nataszą okazało się, że ona nie żyje bo podobno w przypływie wściekłości wyrzuciłem ją przez okno z szóstego piętra. Podobno krzyczałem coś o dzikich wężach w wagonie. 

Potem poszedłem za wskazówkami jakie były w jej pokoju i wylądowałem gdzieś w lesie nad jeziorkiem. 

Było tam pełno opuszczonych domków letniskowych które postanowiłem sprawdzić.

Niestety były puste.

Kiedy już chciałem wracać zauważyłem tabliczkę z napuisem "Camp Crystal Lake"

Mam przesrane- pomyślałem i czym prędzej zacząłem uciekać. 

Pech chciał, że akurat po jednej z trzynastu leśnych dróżek którą wybrałem spacerował sobie zamaskowany koleś z maczetą. Zacząłem do niego strzelać ale to nie dało mi zbyt wiele bo tylko go tym wkurzyłem a on zaczął mnie gonić.

Złożyłem mu nawet kilka dziewic w krwawej ofierze ale ten nie dał się przekonać.

Chciałem go nawet przekonać, żeby mi odpuścił ale on stosował bardzo twarde i ostre argumenty.

Odpuścił dopiero kiedy zobaczył, że jakieś gimbusy z ajtelefonami łapią pokemony na grobie jego matki. Wtedy mnie zostawił i poszedł męczyć kogoś innego.


Kiedy już mój stan psychiczny wrócił do normy(ta jasne) poszedłem do jakiegoś nastoletniego hakera z podstawówki, żeby sprawdził na podsłuchu i w necie gdzie się wtedy logowałem. 

Ale niestety musiałem poczekać aż skończy mecz w cs-a. Grał z ruskimi więc długo to on nie pograł.

Poszperał mi w telefonie i powiedział, że przez te kilka dni leżałem schlany w pokoju z Nataszą i wyskoczyłem z nią przez okno i gdzieś sobie poszłem.

Zastanawiam się teraz czy serio warto było tyle ryzykować, żeby się tego dowiedzieć.

Pamiętnik HoodiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz