41. Życie i jego niespodzianki

Start from the beginning
                                    

- Dziwię jej się, że nie ma nas jeszcze dość. Łóżko w sypialni zostało wystawione na próbę dość intensywnie- zachichotał, usilnie powstrzymując sugestywny uśmieszek cisnący mu się na usta. Nie żałowali sobie przyjemności nawet tutaj - byli za bardzo pochłonięci wzajemnym uwielbieniem i towarzyszącą im nieustannie sielankową otoczką. Domownikami się nie przejmowali, licząc, że fakt usytuowania ich sypialni z dala od reszty wystarczy, aby nie mieli ich po prostu dość. I istotnie ich nocne uniesienia uchodziły im jako tako na sucho.

Hiroko jednak wiedziała swoje, tylko głupi nie zauważyłby lśniących z miłości tęczówek syna towarzyszących mu tego każdego specyficznego ranka, gdy budził się po pełnej wrażeń nocy. Nie mówiąc już o czerwonych smugach nieudolnie krytych pod kołnierzem ciepłego golfa. Normalnie Yuri zbytnio by się nimi nie przejmował - w firmie Victora już nikogo to nie dziwiło. W domu jednak wolał oszczędzić rodzinie widoków, nie chcąc wystawić na próbę ich tolerancji.

- Śmiem twierdzić, że ona jest tym mocno zachwycona- mruknął, kręcąc w rozbawieniu głową. Fascynacji własnej rodzicielki jego pożyciem seksualnym nie rozumiał za żadne skarby świata.

To miłe, że akceptowała również i tę sferę ich życia, jednak na miłość Boską ona wiedziała zbyt wiele. Jej intuicja i zdolność czytania z ludzi, jak z otwartej księgi przyprawiały Japończyka o zawrót głowy. Wystarczyło, że obdarzyła go krótkim spojrzeniem, a już była w stanie stwierdzić, czy Victor dotykał go tu i uwdzie. Wtedy czuł się jak człowiek w bestialski sposób obdarty z prywatności.

- Ej kochasie zajmiecie się sobą później. Chodźcie się chociaż pożegnać przed wyjazdem- z planety dziwnych rozmyślań na Ziemię sprowadziła ich Mari - jedyna radykalna osoba w tym domu. Nie zamierzała czekać na nich jak na zbawienie, które nigdy łaskawie nie miało ruszyć w jej kierunku swojej szanownej dupy. Te dwa łosie, nie widziały poza sobą świata, więc kto się ile czasu zajęłoby im powrócenie myślami do rzeczywistości. Przypomnienie im o ważnej rzeczy było więc więcej niż priorytetem. Nie, żeby ona czuła jakąś wielką chęć ich symbolicznego pożegnania, raczej robiła to ze względu na Hiroko usychającą coraz bardziej z żalu z każdą kolejną sekundą.

Nikiforov nauczył się przez te półtora tygodnia wiele, a jedną z rzeczy było to, że co jak co, ale Mari nie wolno się sprzeciwiać. Jej wybuchowy temperament i matczyno-dydaktyczne zapędy potrafiły sprowadzić każdego do parteru. I o ile mężczyzna na początku jako tako próbował się stawiać, to obecnie całkowicie wybił sobie to z głowy. Więc posłusznie w ślad za Yurim pozostawił taksówkę w tyle, stając niepewnie obok przyglądającej mu się Hiroko.

Było mu odrobinę niezręcznie, co w życiu zdarzało mu się naprawdę rzadko. Mało kto swoją obecnością potrafił wprowadzić go w zakłopotanie, a ta mała niepozorna kobieta sprawiała wręcz, że truchlał na ciele i duszy. Oczywiście czuł się tak całkiem niesłusznie - sympatię Pani Katsuki zdobył już pierwszego dnia i obecnie nie było rzeczy, która mogłaby to popsuć. Tylko że nikt nie potrafił mu tego wytłumaczyć.

- Victor słonko, chodź tu do mnie- matczyna serdeczność znów wprawiła go w otępienie. I choć przekaz był wystosowany niestaranną angielszczyzną, był jak najbardziej klarowny, to i tak pozostawał poza victorowym zrozumieniem.

Przez swoją niepewność zawahał się, co nie uszło uwadze bystrej kobiety. Ona nie zamierzała jednak poddawać się z tak nieistotnego powodu. Nim się obejrzał, zgarnęła go do pełnego ciepła uścisku, odruchowo targając siwe kosmyki jego włosów. Tak samo miała w zwyczaju żegnać i witać się z Yurim, a to niewątpliwie było wielkim zaszczytem.

- Oddaje mojego syna w twoje ręce, wierze, że mnie nie zawiedziesz. On jest przy tobie tak szczęśliwy, a ja niczego innego dla niego nie pragnę- szpepnęła cicho tak, aby jej prośbę usłyszał tylko i wyłącznie Rosjanin.
Nikiforovowi ciężko było powiedzieć, co wtedy tak naprawdę czuł - cała gama pozytywnych uczuć rozlała się falą po jego ciele, wzniecając w nim przyjemny dreszcz. Nieco zaskoczony zamrugał intensywnie powiekami, odsuwając od siebie kobietę na długość ramion. Momentalnie na nią spojrzał, przywołując na usta czuły i pełen szczęścia uśmiech.

Korpo || Yuri on ice Where stories live. Discover now