Rozdział 52 "Czy nam się uda?"

228 16 4
                                    

Dużo osób miało taką samą reakcję gdy widzieli mnie żywą... Tylko szkoda, że nie ma tu Breckena... Ahh... Ale nie mam czym się zamartwiać to nie moja wina...  Ale jednak czuję się z tym źle...
Ustalamy właśnie plan na misje związaną z anteną.
- Okej z tego co wiemy to jest tam pełno bandytów... co proponujecie zrobić zanim tam wejdziemy?- zapytał Kyle
- Są obok jakieś góry?- zapytałam
- Tak.
- Mhmm... A co by gdyby wspiąć się na te skały i pozałatwiać każdego po cichu z łuku?

- Dobry pomysł... Możliwe, że tak zrobimy.- matko on tylko nas się pyta a swojej propozycji nie da te stanowisko w wieży trochę go zmieniło
- No to później działamy jak zawsze, czyli wspinamy się na więżę?- zapytała Jade
- Tak.

Nie wiem po co my ustalamy na to plan jak pewnie wszystko będzie wyglądało inaczej znając nas. Ale to właśnie dzisiaj po po południu wyruszamy w to miejsce. Jak tylko o tym myślę ciarki przechodzą mi po plecach. Prawdę mówiąc nigdy nie spotkałam tych bandytów. A jeszcze do tego sukces tej misji zależy od tego czy zgodzą się na ewakuacje. Lena ma przejąć dowodzenia podczas naszej nieobecności w wieży.

- 12.00- powiedziałam patrząc na zegarek
- Tak jest 12.00 a Jade i Crane' a jeszcze nie ma...- odparł Rahim opierając się o ścianę
- To dla nich dosyć typowe... Po za tym o 12.00 nie mieliśmy przypadkiem wyjść a nie czekać?

- Już nie wiem... Jesteś dzisiaj dosyć spokojna...To do ciebie nie podobne- dobrze mnie zna
- W mojej głowie rozgrywa się 3 wojna światowa!
- Nie przejmuj się wszystko będzie dobrze.-powiedział i mnie objął- Przecież jestem tu aby cię obronić.

Usłyszałam kroki.
- Idą!- krzyknęłam a Rahim od razu odskoczył. Mówiłam Rahimowi aby lepiej powiedzieć dla Jade i Kyle'a, że jesteśmy razem, ale on mówi, że lepiej nie.

- Gotowi?- zapytał Kyle

- Gotowi!- odpowiedzieliśmy chórem
Nasza droga ciągnęła się do połowy slumsów. Później weszliśmy do kanałów. Były to kanały, którymi szliśmy razem z Ulką i Matthewem do sektora 0.

Nie było tak źle omijając, że to ścieki czyli: okropny odór i pająki PRAWIE WSZĘDZIE. Na ten ostatni fakt starałam się nie zwracać uwagi. Choć co chwile miałam atak paniki. Ale dla całej grupy było to dość normalne.

Szliśmy... szliśmy aż tu nagle...

- Jesteś pewien, że ich tu widziałeś?- usłyszeliśmy głosy

- Kryć się...- wysyczała Jade na co wszyscy schowaliśmy się za ścianę
No to pięknie mamy gości... Kyle teraz będzie bez sensownie gadał... Ja lecę ich zastrzelić z łuku przynajmniej nikt nie będzie słyszał.

Pobiegłam za murek i wychyliłam delikatnie głowę... Okej jest ich pięciu...

Miałam już strzelić z łuku gdy... wszyscy bandyci zostali zestrzeleni... Odwróciłam głowę w stronę grupy. Kyle stał i przeładowywał karabin. Wrócił stary brat, który nie gada tylko działa.

- Idziemy dalej.- odparł i poszedł przed siebie
Reszta drogi kanałami była spokojniejsza. Później udało nam się dotrzeć do rejonów niedaleko anteny. Antena była nieziemsko wielka! Ale w tym momencie nie tylko siedzący przy wieży bandyci byli naszym problemem wkoło było pełno zarażonych. Między innymi 2 mutanty i rzygacze. Po prostu "zajebiście". Lecz naszym celem była wieża antenowa. Postanowiliśmy, że... a przynajmniej ja i Jade, że będziemy strać się ich omijać.

Zaczęliśmy biec w stronę anteny. Na początku było wszystko okej gdyby nie to, że gdy byliśmy już prawie na miejscu jeden z ostatnich mutantów się nas uczepił. I ciągle za nami biegł nie mogliśmy go nawet zgubić a słyszałam, że jest coraz bliżej... Zaczęłam się cholernie bać.

Teraz jest naprawdę blisko... Nie ma rady musimy atakować.
Stanęłam i obróciłam się napięcie.

- Mary!- krzyknęła Jade

Okej to jest wielkie, ale dam radę... Uff... Katana w dłoń! Zaczęłam biec w przeciwnym kierunku aby oddalić się z bestią. Udało się! Bestia ciągle za mną biegła, ale nagle przystanęła i... podniosła ogromny kawałek gruzu z ziemi i rzuciła w moją stronę
- Kurwa!- krzyknęłam i zaczęłam biec w przeciwną stronę

Myślałam, że do mnie nie doleci gdy to coś uderzyło to we mnie. Padłam na ziemie i myślałam, że już nie wstanę. Ale mimo wszystko wstałam i skierowałam się w stronę bestii. Już myślałam, że znowu skieruje się w moją stronę gdy dostrzegłam. Postacie walczące z bestią: To Jade, Kyle i Rahim. Kurde muszę im pomóc. Rozpędziłam się i wskoczyłam na bestie.

- Mary co ty odwalasz?!- krzyknął Rahim

- Zaraz się przekonasz.- odparłam i przystawiłam do szyi potwora katanę zaczęłam ciągnąć ją w swoją stronę aby odciąć głowę bestii. Miała mocną szyje nie mogłam jej odciąć... Ale powoli ostrze wbijało się coraz to głębiej. Bestia zaczęła się trzęść i krzyczeć. Myślałam, że zaraz spadnę... A było tak blisko...
Kyle zaczął rzucać w bestie gwiazdkami do rzucania. Co jeszcze bardziej rozłoąściło bestie. Zaczęła ona biec w stronę Kyle' a, który stał przy samej krawędzi góry.

- Kurwa... Stój cholero stój!- zaczęłam wrzeszczeć na bestie mając nadzieje, że zostało w niej jeszcze trochę człowieczeństwa

Ona dalej biegła... Myślałam, że za chwile w niego uderzy... Zamknęłam oczy aby tego nie widzieć. Gdy poczułam jak bestia uderza i jednocześnie strzela dla niej kark. Otworzyłam oczy. Leżałam na bestii spoczywającej na ziemi. Kyle leżał na ziemi wpatrując w przepaść. Rahim tak samo... Chwila gdzie... Nie Kurwa to nie może być prawda nie... kurwa nie. Podbiegłam jak poparzona do zbocza. Gdy spojrzałam w dół...

- Nie... Kurwa nie!- do oczu napłynęły mi łzy na samym dole leżała Jade, której ciało dojadały zombiaki. Spadła z ogromnej wysokości. A to wszystko przeze mnie. KURWA! CZEMU JADE!

To nie może być prawda! Nie!
Gdybym wtedy się nie zatrzymała wszystko było by dobrze! To moja wina!
Czemu to się stało?!

Spojrzałam zapłakana na Rahima. Klęczał przy samej granicy.

- JADE! Ja pierdole... Jade! Odezwij się!... Nie... nie zostawiaj mnie tak błagam!- zalał się łzami
Serce mi się krajało. Chciałam go przytulic, ale nie potrafiłam... To była moja wina. Gdyby... nie ja...

Spojrzałam na Kyle'a. Stał i płakał pierwszy raz widziałam go w takim stanie.
Czemu to się stało? Może gdybym nigdy tu nie przyjechała wszystko było dobrze? Jestem po pierdolona! Zalałam się łzami. Nie mogłam znieść faktu, że Jade... nie żyje.

Koniec 52 rozdziału





Dying light : SiostraTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon