Rozdział 39 "Jacob, zdrajca jakich mało"

240 16 0
                                    

- Aaale... Przecież zastrzelono cię...- to nie możliwe... On przecież nie żyje
- Ha...HAHAHA- wybuchł wielkim nie pochamowanym śmiechem
Patrzyłam się na niego zdziwiona. O co mu chodziło? Wtedy Rais spojrzał się na mnie także wesoły.
- To wszystko było kłamstwem. A ty dałaś się tak łatwo nabrać...- odparł Rais

Czyli to wszystko było kłamstwem? Ale jak... Przecież słyszałam strzały
- Ale przecież byłeś cały zakrwawiony i jeszcze te szczały...
- Krew była sztuczna a strzały nie były wycelowane we mnie.- Jacob był cały roześmiany- Dzięki temu, że zamknęłaś oczy, przeprowadzenie tej operacji było o wiele prostrze. 
- Aaale czemu? Czemu to zrobiłeś?

- Ha! Żeby trochę się pobawić. Poza tym na pewno po tym podarunku chciałabyś abym pomagał ci więcej.- nachylił się i spojrzał mi w oczy. Na  jego twarzy gościł głupi uśmieszek- Kiedy udawałem niewiniątko przed ludźmi z wieży a później przybiegałem w mascę aby ich zabić... To było naprawdę odprężające.
Patrzyłam na niego z przerażeniem. Czyli on... pomagał nam tylko dla tego, żeby zabić później naszych ludzi. On jest jakiś popierdolony

- Jesteś chory... Nie różnisz się niczym od Rais jesteście tak samo pojebani...- chciałam mówić dalej, ale przybiegł Rais i kopnął w krzesło do, którego byłam przywiązana.
Razem z krzesłem poleciałam na koniec pomieszczenia i przwaliłam głową w ścianę.
Ból był tak wielki, że myślałem, że zemdleje. Leżałam na boku przywiązana do krzesła.
Podszedł do mnie Jacob i podniósł krzesło.
- Lepiej się zachowuj. Bo inaczej nie będzie miło.

- Czego chcecie chore pojeby!- odparłam trzymając bolącą głowę na boku.
- Mamy dla ciebie układ...- Rais chciał dokończyć, ale mu przerwałam
- Na nic się nie zamierzam pisać! Nie ma... AAAAAAAA!- Jacob wybił nóż w moją dłoń. Ból był nie do zniesienia. Czułam się jakby wróciła do tamtego dnia w, którym zginął doktor Zere... Jebane popaprańce...

- Więc kontynuując. Jak wiesz na pewno mam wyniki badań doktora Zere. GRE dało propozycje dla twojego brata...

- Jaką?!
- No pan Crane. Gdyby miał ten dysk.- podniósł dysk z badaniami do góry- Mógłby opuścić Harran, ale niezbyt tego chciał.- Kyle chociaż raz w swym życiu postąpił dobrze

- I co to ma do rzeczy?

- A to, że za  tak około 24 godziny, zabierze mnie helikopter...- nie on chce sobie tak bez karnie wyjechać z Harranu... Nie nie może... Prędzej ja zginę niż pozwolę mu wyjechać.

- Nie, nie dopuszczę do tego aby taki popapraniec wyjechał z tąd żywy... AAAAAAAAAAAA!- Jacob wyjął nóż z mojej dłoni i wbił go w ramię. Ból był taki wielki, że myślałam, że padnę. Czułam jak z bólu do oczu napływają mi łzy

- Podczas mojej nieobecności chociaż w starym mieście musi być porządek. Slumsy... nie aż tak.
- Do czego zmierzasz?
- Jacob będzie nowym Raisem. Ale potrzebuję towrzysza. I uznaliśmy, że będziesz to ty!- nie nie ma mowy nie wezmę w tym udziału

- Ciebie już chyba pojebało do reszty! Myślisz, że ja... AAAAAAA!- Tym razem Jacob wyjął drugi nóż i zrobił mi nacięcie na udzie... Bolało jak jasna cholera
- Jeżeli się nie zgodzisz... To ktoś na kim zależy zginie.

- A kto?!

- Pan Rahim Aldemir.- te słowa były gorsze niż te wszystkie rany, które zadał mi Rais Jacob

Właśnie stanęłam przed decyzją czy wstąpić do bandy najgorszych ludzi kroczących po ziemi. Czy pozwolić dla mojego chłopaka zginąć.

Koniec 39 rozdziału

Dying light : SiostraWhere stories live. Discover now