Rozdział 7 "Nocna misja"

482 30 0
                                    

- ...Więc wiesz jakie jest ryzyko. Chcesz z nami pójść?- zapytał Brecken
- Nie mam wyboru a po za tym muszę wam jakoś pomóc.- powiedziałam
- Dobra no to wyruszamy.- wyszliśmy wszyscy z budynku- O Mary! Masz to pilot do pułapki samochodu jeżeli pojawi się obok niego zarażony uruchom ją.-dał mi pilot
Po wyjściu z budynku zobaczyliśmy, że jest już po zachodzie słońca. W 6 osobowej grupie było łatwiej bić, ale trudno było nie hałasować.
Dotarliśmy już prawie na miejsce gdy nagle zobaczyły nasz koszmary.
Zwiewaliśmy świecąc w nich latarkami. Po długiej gonitwie koszmary złapały dwóch naszych biegaczy i po prostu... ich zjadły próbowałam ich ratować z Brecken'em i pozostałymi, ale nic się nie dało zrobić... To był jeden ze straszniejszych widoków jaki widziałam... Udało się nam zgubić koszmary i dotrzeć do zrzutu... Pusty... Cała wyprawa na nic...
Lecz to nie był koniec niespodzianek. Mieliśmy już zawracać gdy nagle... dwóch biegaczy zostało zabitych nożami... Zza budynków wyleźli ludzie Raisa było ich chyba 8.
Strasznie się bałam, ale starałam się tego nie okazywać. Jedyne co było dobre w tym momencie to to, że zombiaki i koszmary nie mogły się do nas dostać, bo byliśmy na oprzarze otoczonym przez góry.
- Zabiłaś Tahira i innych krwawa Mary, ale dziś to będzie twój ostatni dzień. Zabijemy ciebie i Brekcena! Do ataku!- krzyknął jeden z żołnierzy
Wtedy zaczęła się prawdziwa walka na przemian strzelałam z łuku i atakowałam maczetą. To co mnie zastanowiło to to, że nazwali mnie krwawą Mary. Nagle dostałam w głowę jakimś kijem, ale walczyłam dalej. Wybiliśmy z Breckenem wszystkich... Lecz tak tylko myśleliśmy... jeden wstał i uderzył z całej siły Breckena w głowę. On zemdlał. A ja dobiłam żołnierza.
Wiedziałam, że Brecken potrzebuje natychmiastowej opieki, więc nie było mowy o spędzeniu nocy w bezpiecznej strefie. Wzięłam go na plecy i wspinając się po dachach omijałam zarażonych i koszmary.
Niestety w życiu nigdy nie jest tak pięknie. Bo zobaczył mnie koszmar i zaczął mnie gonić. Brecken był strasznie ciężki, więc gdy przebiegałam obok pułapki włączyłam ją pilotem. Pułapka spowolniła go.

Dobiegłam wyczerpana do wieży. W życiu się tak nie bałam . Serce waliło mi jak szalone. Sama nie czułam się najlepiej, ale pomyślałam, że to ze stresu. Wniosłam Breckena do wieży. Od razu zobaczył mnie kwatermistrz który chyba nigdy nie śpi .

- Co jest Mary?- zapytał naprawdę zaskoczony
- (dyszy) Wezwij Lenę proszę za chwilę ci wszystko wyjaśnię tylko ją wezwij!- powiedziałam wykończona
Kwatermistrz wezwał Lenę. A ja położyłam Breckena na ziemi. Sama też usiadłam, bo czułam się beznadziejnie.

 Lena przybiegła w nie całą minutę.

- Mary! Co jest z Breckenem?- zapytała nerwowo
- Dostał w głowę od żołnierza Raisa i zemdlał - powiedziałam nerwowo
- Dobrze- Lena owinęła jego głowę bandażem i następnie jakiś ziomek który pomagał jej zabrał Breckena na górę- A jak pozostali?
- Nie żyją- powiedziałam starając wymazać z pamięci ten przerażający widok
- A ty jak się czujesz?- zapytała Lena
- Mi nic nie...-wstałam i nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami Lena złapała mnie w ostatniej chwili
- Lepiej usiądź, bo przecież widzę, że coś ci dolega- posadziła mnie na podłodze
- No... jeden z żołnierzy Raisa uderzył mnie jakimś kijem w głowę, ale po tym mogłam normalnie walczyć. I nic mi nie było!- powiedziałam i nagle odczułam ogromny ból głowy aż za głowę się chwyciłam z bólu
- Widzę, że boli cię głowa do tego. Musisz iść spać i do rana nie można ci wstać z łóżka i masz wziąć tą tabletkę!- dała mi tabletkę którą zaraz potem połknęłam
Lena wzięła mnie i zaprowadziła pod ramię do mego pokoju skapnęłam się, że odnieśli tam łóżko dla Kyle.
Padłam na łóżko nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. To był Rahim.
- Rahim co ty tutaj robisz?- zapytałam
- Lena powiedziała, że do rana mam pilnować abyś nie wstawała. A że Crane nocuje dziś w bezpiecznej strefie będę dziś spał na jego łóżku.- powiedział i się uśmiechną
- Aha dobra dobranoc- przewróciłam się na bok i zasnęłam
Obudziłam się w nocy czując że chce mi się pić sok stał na szafce. Pomyślałam, że pewnie już mi przeszło z tym mdleniem.
Koniec 7 rozdziału

Dying light : SiostraWhere stories live. Discover now