Rozdział 28 "W lofcie"

279 21 0
                                    

Troy podała mi i Rahimowi radio. Spojrzeliśmy niepewnie na siebie i przystawiliśmy jedno radio jednocześnie do mojego i jego ucha:

- Halo? - odpowiedzieliśmy niepewnie

- Mary, Rahim to wy? - to był głos Kyle i Jade

- No, tak... - powiedziałam trochę niepewna. Co się tu właśnie dzieje?!

- Mary, co wy tu robicie i jak do cholery się tu dostaliście?! - powiedział wielce zdziwiony Kyle
- Crane, ścigają nas ludzie Raisa tak samo jak ciebie a pomogła nam się tu dostać moja kuzynka. - odparł trochę wnerwiony Rahim
- Mary to prawda? - zapytał brat
- Najprawdziwsza, Kyle. - powiedziałam

- W każdym razie, chciałabym zobaczyć Rahima a Kyle pewnie ciebie Mary, więc musimy się spotkać. Pewnie nie będziecie wiedzieli gdzie to miejsce jest, dlatego podam tę nazwę dla Troy a ona potem wam wskaże drogę. Ciesze się, że wszystko z wami dobrze. - Jade to wypowiedziała i skończyła rozmowę, tak ogólnie była dosyć krótka, ale nie dziwię się - jest noc a oni muszą zwiewać do bezpiecznej strefy
Oddałam radio dla Troy. Wtedy podszedł do nas mężczyzna z irokezem i brodaty szatyn.

- Hej miło mi was poznać, jestem Safy. - powiedział facio z irokezem
- Ja jestem Michel. - odparł brodaty szatyn
- Mary Crane - oznajmiłam
- Rahim Aldemir.
Zaraz podeszła do nas Troy trzymając w rękach mapę.
- Okej tu jutro się spotkacie z Jade i Cranem. Jasne? - nachyliłam się aby spojrzeć gdzie to jest i to nawet niedaleko... Co ja mówię? Jesteśmy w mieście, tu zawsze wszystko jest blisko.
Rahim chyba się nie znał na mapie, bo wpatrywał się w nią 5 minut.
- Rahim? - nie usłyszał, nie wiem co jest interesującego w gapieniu się w mapę - Rahim!
- Co?! - aż odskoczył
- Już?
- Taaak...Jasne - odparliśmy Rahim

- Dobra, żeby ludzie Raisa was nie rozpoznawali to bywałoby, abyście zmienili garderobę. - uuuu ciekawie 
- Okej, ja już zrobiłam to wcześniej. - cieszyłam się, że nie muszę się przebierać, bałabym się co by mi dali
- A ja niestety nie. - Rahim wyglądał jakby nie chciał zmieniać ubioru
- No to idź do Safiego, on ci coś da. - odparła Troy delikatnie się uśmiechając do niego.
Rahim poszedł do Safiego a ja zostałam z Troy.
- Masz. - rzuciła do mnie pomarańczową apaszkę

- Po co mi ona?
- Jak będziesz wychodzić to załóż na głowę kaptur i zawiąż ją na usta przez to będzie was trudniej rozpoznać.
- Aha, okej.
- I jeszcze coś, jaką masz broń?
- Łuk i dwie katany a co? - po co jej wiedzieć jaką bronią walczę
- No to wyposaż się jeszcze w jakąś broń palną, dzięki temu będzie ci łatwiej się przed nimi bronić.
- No fajnie, fajnie tylko skąd ją wytrzasnę? - no bo chyba nie z nieba
- Handlarz powinien coś mieć, a jeżeli szkoda ci pieniędzy możesz poszukać ich w wozach policyjnych, tylko wiesz - większe ryzyko.
- Okej coś wykombinuję. A takie pytanie, mogę tu przenocować z Rahimem?
- Oczywiście. Pamiętajcie, możecie tu nocować ile chcecie. - Yes, mamy nocleg!
- Dzięki.
Odeszłam trochę, aby poszukać Rahima, ale to nie było potrzebne. Zaraz z za drzwi (albo można to nazwać wielkim oknem) wyszedł Rahim. Wyglądał...BOSKO. Niesamowity. Zdjął swoje wielkie gogle z czoła a na głowę założył workowatą czapkę a zamiast koszuli na której miał T-shirt, miał pomarańczową koszule z krótkim rękawem, która odsłaniała jego umięśnione ręce. Na nogach miał dżinsy, w ręce trzymał czerwoną apaszkę a buty miał wciąż takie same.
- Rahim... Wyglądasz... OBŁĘDNIE - jejku, jaki on przystojny
- Dzięki te ciuchy najbardziej mi się podobały. - uśmiechął się łagodnie i nagle zmienił wyraz twarzy - Mary twoje bandaże przeciekają...
- Co? - dotknęłam bandaża, na głowie rzeczywiście był już przesączony krwią - Cholera!

Koniec 28 rozdziału

Hejka. Na początek chciałabym was bardzo przeprosić za to, że wczoraj nie było rozdziału mimo, że pisałam, że będzie po prostu nie miałam dostępu ani do komputera, ani tableta. Tym razem rozdział będzie dopiero w poniedziałek, bo nie będe miała kiedy wrzucić. Mam nadzieje, że rozdział się podobał, więc do następnego.


Dying light : SiostraWhere stories live. Discover now