Przez wszystkie lekcje nie mogłam skupić się na niczym innym jak na tym, że dzisiaj miałam mieć swoją pierwszą randkę z Camilą. Pierwszy raz w moim życiu tak bardzo się denerwowałam. Bałam się, że z tych nerwów ubiorę się nie odpowiednio i nie spodobam się dziewczynie. Więc poprosiłam Dinah żeby mi pomogła ze strojem na co moja przyjaciółka z entuzjazmem się zgodziła. Co by nie było dziwne gdyby nie to, że zachowywała się tak jakby wiedziała więcej niż ja, a to denerwowało mnie jeszcze bardziej.
Po szkole od razu poszłyśmy do mnie bo wiedziałam, że to może trochę zająć i się nie myliłam. Minęła już druga godzina a ja właśnie ubierałam kolejny ciuch. Nie wiem już nawet, który bo po jakimś dziesiątym przestałam liczyć. Ubrałam na siebie czarną sukienkę, idealnie dopasowaną do mojego ciała i nawet seksowną. Lekko się uśmiechnęłam i wyszłam z łazienki by pokazać się przyjaciółce.
-No w końcu wyglądasz jak człowiek. - Dobiegł mniej jej głos z łóżka.
-Myślisz, że jej się spodoba? - Spytałam nie pewnie.
-Jasne to będzie kolacja ze śniadaniem. - Zaśmiała się i rzuciła we mnie poduszką.
-Di ty tylko o jednym.
-Może ale wiem, że mam rację. A teraz leć zrobić jeszcze makijaż.
-Tak mamo. - Rzuciłam i weszłam z powrotem do łazienki.
Dinah POV:
Gdy Lauren weszła do łazienki, szeroko się uśmiechnęłam. Cieszyłam się ze szczęścia przyjaciółki. Znałam ją bardzo długo i wiedziałam, że potrzebowała kogoś takiego jak Camila w swoim życiu. Kto da jej to czego tak naprawdę nie miała. Miłości. Kochała rodziców a oni ją to było pewne. Ale pewne było też to, że nie potrafili pokazać córce swojej miłości inaczej niż przez jakieś prezenty. Lauren zawsze udawała, że to w porządku ale wiedziałam, że tak nie jest.
Każdy czasem potrzebuje rozmowy z kimś bliskim lub po prostu uścisku. Potrzebuje rodzica, który będzie i pomoże w potrzebie. Lauren niestety tego nie miała ale miała teraz dziewczynę, która ją kochała i sprawiała, że ona się przez to uśmiechała. Byłam szczęśliwa, że Lauren kogoś takiego znalazła. Moje przemyślenia przerwał przychodzący sms. Wyjęłam telefon i go przeczytałam.
Od Mila
Lolo gotowa?Do Mila
Prawie.Od Mila
Wiesz gdzie masz ją zabrać prawda?Do Mila
Oczywiście. Omawiałaś ze mną to z dwa razy :DOd Mila
Tylko się upewniam. Możecie już ruszać.Do Mila
Jasne :PPisząc tak z Camilą nawet nie zauważyłam kiedy Lauren wyszła z łazienki. Dopiero gdy się odezwała doszło do mnie, że nie jestem już sama w pokoju.
-Z kim tak namiętnie esemesujesz? - Spytała i puściła mi oczko.
-Dowiesz się w swoim czasie. A teraz czas ruszać. - Schowałam telefon i ruszyłam do drzwi po drodze zgarniając ciastko z szafki.
-Ruszać? - Zapytała Lauren zatrzymując mnie w połowie drogi.
-Zawiozę cię.
-Jak ja nawet nie wiem gdzie.
-Ale ja wiem. - Widziałam, że chce coś powiedzieć więc szybko dodałam.-Nie powiem. Dowiesz się w swoim czasie. - Uśmiechnęłam się i ruszyłam. Nie byłam pewna czy idzie za mną aż usłyszałam jej westchnienie pełne nie do wierzenia na co uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
CZYTASZ
Roses ✔
Fanfiction"Najbardziej moją uwagę przykuła róża, która z jednej strony była piękna, czerwona i rozkwitająca, a z drugiej taka szara, umierająca, bez życia."