Nineteen

1.6K 147 18
                                    

Późnym wieczorem byłyśmy już na miejscu. Dinah cały czas mówiła o tym jaki to Liam jest wspaniały i, że coś z tego może wyjść. Ale ja się jakoś zbytnio temu nie przysłuchiwałam bo cały czas myślałam o Camz. Denerwowałam się tym jak nasza rozmowa będzie wyglądać i czy po rozmowie dalej będziemy razem.

Podeszłyśmy do wszystkich, a Di od razu wpadła w ramiona Liam'a. Cieszyłam się, że jest szczęśliwa, chociaż w tym momencie nie było tego po mnie widać. Przywitałam się ze wszystkimi a potem usiadłam koło Demi.

-Hej, co jest? - Zapytała dziewczyna a w jej oczach pojawiła się troska.

-Muszę porozmawiać z Camilą. - Oznajmiłam bawiąc się palcami ze zdenerwowania.

-Chodź zaprowadzę cię do niej.

-To dobry pomysł. W końcu zaraz będzie się ścigać. - Miałam nadzieje, że powie, że mam racje. Tak bardzo chciałam usłyszeć co ma mi do powiedzenia ale jednocześnie chciałam to odwlec w czasie.

-Nie zaraz. A dla ciebie i tak zawsze znajdzie czas. Więc chodź. - Złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą zapewne w kierunku gdzie była Camila.

Trochę nam zajęło przeciskanie się w tłumie. Wydawało mi się, że teraz jest więcej ludzi niż gdy byłam tutaj poprzednimi razami. Demi musiała zauważyć moje zdziwienie takim tłumem ludzi bo od razu mi powiedziała dlaczego tak jest.

-Gdy Mila się ściga zawsze tu jest więcej ludzi. Wszystkich to dziwi ale nikt nie zadaje pytań.

-To zakazane?

-Zadawanie pytanie? Nie. - Zaśmiała się.-Po prostu nikomu to nie jest potrzebne. - Kiwnęłam głową, że rozumiem.

Gdy już się przecisnęłyśmy, ujrzałam ją. Stała przy swoim aucie i z kimś rozmawiała. Odwróciła się w moim kierunku i nasze oczy się spotkały. Demi puściła moją rękę i nim zdążyłam jej podziękować to już zniknęła w tłumie. Camz do mnie podeszła i pociągnęła w stronę gdzie było mniej ludzi.

-Co ty tu do cholery robisz? - Wysyczała przez zęby.

-Nie cieszysz się? No tak przecież nie powinnam nic wiedzieć prawda?

-Po co ty tu jesteś?

-Chce się dowiedzieć czemu nie powiedziałaś mi, że się ścigasz?

-Tak było lepiej - Oznajmiła spokojniejszym tonem.

-Dla kogo?

-Dla ciebie Lauren. Jakbyś dowiedziała się wcześniej to zaczynałoby ci odbijać i miałabyś jakieś głupoty w głowię.

-Tak masz rację, lepiej to przede mną ukrywać. Miałaś w ogóle zamiar mi powiedzieć?

-Tak po wszystkim. Byłabyś na mnie zła ale nie musiałabyś się o mnie głupio martwić. - Otworzyłam szeroko oczy. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Może zginąć a zachowuje się tak jakby to nie było nic takiego. A to, że się będę o nią martwić co jest normalne bo jest moją dziewczyną uważa za głupotę.

-Ah więc to, że się o ciebie martwię to głupota?

-Nie o to mi chodziło. Pogadamy później po wszystkim.

-Jadę z tobą. - Oświadczyłam mając nadzieje, że zmieni zdanie i zrezygnuje z tego wyścigu.

-Nie ma mowy Lauren.

-Ty tak uważasz. - Odparłam i odeszłam. Nie wiele myśląc wsiadłam do auta z którym miała się ścigać Camila.

Siedział w nim jakiś facet na oko o wiele ode mnie starszy. Zerknął na mnie i obleśnie się uśmiechnął. Nie dając po sobie poznać, że to było ohydne odpowiedziałam mu najszczerszym uśmiechem na jaki było mnie stać w tym momencie. Zerknęłam do tyłu przez szybę i zobaczyłam jak Camz wściekła wsiada do samochodu. Może to jednak nie był dobry pomysł. Jeśli teraz jest zła może jej się coś stać.

-Widzę mała, że chcesz poczuć adrenalinę. - Stwierdził kierowca.

-Zawsze.

-Cieszę się, że ktoś pojedzie ze mną i również poczuję tą radość pokonania Cabello. Na dodatek w jej ostatnim wyścigu to jest jak wisienka na torcie.

-Ostatnim? - Odwróciłam się do niego chcąc się upewnić, że mówi prawdę. Bo jeśli to prawda to wsiadając do tego auta mogłam wszystko spieprzyć.

-Tak. Chodzą plotki, że nasza panienka rezygnuje dla miłości. Wiesz te bzdety związane z tym, że miłość zmienia. - Zaśmiał się również obleśnie a mnie przeszedł nie miły dreszcz.

-Właśnie bzdety.

Chciałam wysiąść ale było już za późno bo szykowali się do startu. Może nie będzie tak źle. Jeden wyścig i po wszystkim. Pogadam z Camilą i wszystko będzie dobrze.

Ruszyli.

Na początku było okej gdy nagle koleś stracił panowanie nad pojazdem. Auto w którym siedziałam przekoziołkowało a potem widziałam tylko ciemność.

Camila POV:

Patrzyłam jak Lauren odchodzi i wsiada do auta mojego rywala. Byłam tak wkurzona, że nie miałam nawet ochoty za nią iść. A co dopiero prosić by odpuściła i wróciła do reszty. Wsiadłam do auta i złapała mocno kierownice. Tak mocno, że moje ręce zaczęły robić się blade. Wyprostowałam się i zaczęłam uspokajać. Potrzebowałam poczuć tą adrenalinę i trochę wyluzować. Miałam to zrobić po raz ostatni i chciałam żeby to było w wielkim stylu.

Przed metą stanęła dziewczyna, która wypuściła flagę i wyścig się zaczął. Wszystko było dobrze. Dawałam mu wygrywać bo to była moja taktyka gdy nagle auto się wywróciło i zaczęło obracać. Przed oczami miałam teraz tylko Lauren. Gdy auto już zostało w miejscu, gwałtownie zahamowałam i jak najszybciej wyskoczyłam z samochodu. W oddali słyszałam jak ktoś woła, że trzeba zadzwonić po karetkę. Ale nawet się nie odwróciłam. Podbiegłam do auta i klęknęłam przy drzwiach ze strony z której siedziała moja Lolo.

-Trzymaj się. Wszystko będzie dobrze kochanie. Pomoc jest w drodze. - Zaczęłam mówić przez łzy. Pierwszy raz w życiu byłam tak przestraszona.

Czy to koniec?

Czy to właśnie dzisiaj jest dzień gdy ją stracę?

Dzień w którym stracę miłość swojego życia.

Roses ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz