Rozdział 17-Goście I Nowa Koleżanka...

771 39 2
                                    

Siedzę na ławcę i wdycham chłodne powietrze, które mnie otulało z każdej strony. Była godzina czternasta trzydzieści. Godzinę temu skączyłam lekcję, a półgodziny temu odbył się wielkiej sali obiad. Teraz siedzę na dziedzińcu chciałam się trochę przemierzać, i tak oto tu jestem od wczoraj nie widzę Emily zawszę się miałyśmy a tu proszę. Na dziedzińcu było sporo osób z daleka widziałam przyjaciółki Emily postanowiłam podejść.
-Hej dziewczyny gdzie jest Emily? - zapytałam.
-Nie wiem nie widziałam jej od wczoraj - powiedziała Ann.
-Jak to nie widziałaś jej od wczoraj.
-Ann! - upomniała ją Emma.
-UPS... - zmieszała się Ann.
-O co chodzi? - zapytałam patrząc się to na jedną to na drugą.
-Nie możemy Ci powiedzieć - powiedziała stanowczo Emma.
-Dlaczego? To moja siostra! - obużyłam się.
-Nie możemy Ci powiedzieć - po czym poszły zostawiając mnie samą.
-Sus!! - słyszałam jak ktoś mnie wołał, odwróciłam się zobaczyłam dwie rude czupryny.
-Hej rudzielce- żuciłam się im na szyję
-Żeby nas tak witała codziennie co nie Fred?.
-Jasne George.
-Stęskniłam się za wami.
-My też Maluchu - zaśmiał się George.
-Ej tylko nie maluchu- powiedziałam z udawanym gniewem.
-I tak będziesz dla nas maluchem- oznajmił jeden z bliżniaków.
-Jestem tylko o rok młodsza- powiedziałam śmiejąc się.
-Ojj Maluchu jeszcze nas nie znasz! - George wzią mnie jak worek kartofli i szedł w stronę jeziora.
-Zostaw mnie w tej chwili!-zaprotestowałam.
-Jeszcze nie- nabijali się bliżniacy ja waliłam w jego plecy rękoma ale on nic nie reagował.
-Puszczaj mnie!! - juz nie miałam siły go walić więc sobie odpuściłam.
-Jak sobie życzysz Maluchu - powiedział i mnie puścił do zimnej wody.
-IDIOTĄ JUŻ NIE ŻYJECIE OBAJ!!! - powiedziałam gdy się wynóżyłam byłam cała mokra i w dodatku jest mi cholernie zimno. Zignorowałam zimno i zaczełam biec za nimi. Biegłam tak aż ktoś na mnie wpadł i spowodował że, upadłam na podłogę.
-Przepraszam Cię Sus nie chciałem na ciebie wpasc- tłumaczył się Gryfon i podał mi rękę którą prawie natychmiast przyjęłam.
-Nic się nie stało Harry - odparłam i zobaczyłam bliżniaków którzy biegli dalej puszczając mi oczko. Ja popatrzyłam na nich wzrokiem.
"Będziecie martwi"
-Co ty taka mokra? - zapytał wyczarowując swoją różdżką a po chwili byłam sucha.
-Dziękuję i twojego kumpla bracia wżucili mnie do jeziora, i jak nie będę chora to będzie cód - powiedziałam zła.
-No tak po nich można się wszystkiego spodziewac- zaśmiał się pogodałam z nim jeszcze lubiłam z nim rozmawiać na różne tematy. Poszliśmy do Wielkiej sali na Powitanie naszych gości pożegnałam się z chłopakiem i poszłam do swojego stołu.
-Dobrze powitajmy naszych gości - zaczą przemowę Dambledore na co w sali było już dość cicho.
-Powitajmy urocze damy z Akademii Magii Beauxbatons i ich Dyrektorkę Madame Maxime - powiedział dyrektor a do sali weszły dziewczyny w jasno niebieskich ubraniach (wiecie o co chodzi cnie?) i co kilka kroków wypuszczały motyle nawet fajnie to wyglądało. Chłopaki oglądali się za nimi ślinili się do nich widać to było nie wiedziałam co można było w nich takiego zobaczyć co oni widzą. Z tyłu była ich dyrektorka pewnie miała więcej niż dwa metry przywitała się z Dyrektorem i usiadła koło Hagrida.
-Powitajmy tważe Instytut Magii Durmstrang i ich dyrektora Igora Karkarowa. - do sali weszli potężni mężczyźni w ciemno brązowych ubraniach co chwile stukali swoimi laskami i robili akrobacje jednego z nich poznałam wtedy gdy byłam na Mistrzostwach świata w Quidicharda. Szukający Irlandii - Wiktor Krum teraz dziewczyny się śliniły ech nie wiedziałam co w nich jest ze zrobili dziewczynom wodę z mózgu cóż dyrektor jeszcze coś gadał ale, kompletnie go nie słuchałam poszłam do biblioteki wypożyczyłam księgę zaklęć, i usiadłam na moje ulubione miejsce po chwili ktoś się do mnie d osiadł ale nie zwróciłam na to uwagi.
-Hej- powiedział dziewczęcy głos niechętnie oderwałam się od książki i spojżałam jej w oczy była do blądynka i była uczennicą Akademii Magii Beauxbatons było to widać.
-Hej - odparłam.
-Przepraszam ze ci przeszkadzam ale nie wiem gdzie jest półka z książkami Mugoli czy byś mi pomogła? - zapytała.
-Jasne- wstałam od siedzenia i poszłam do odpowiedniej półki, po czym dziewczyna poszła ją wypożyczyć, a ja poszłam na swoje ulubione miejsce.
-Dziękuję - powiedziała blądynka kładąc ją na stolik i zaczeła ją czytać.
-Nie ma za co - odparłam na ci się Uśmiechnęłam a dziewczyna odwzajemniła.
-Jestem Fleur Delacour - przedstawiła się.
-Sus Newton - także się przedstawiłam. Resztę się nie odzywałam gdy postanowiłam nie czytać książki poszłam do pokoju szybko umyłam sie i poszłam spać.

I nic nas nie rozłączy... //Cedrik Diggory Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon