rozdział dwudziesty trzeci

19 3 3
                                    

(Bogna)

Czasem myślałam, że Caroline traktuje nasz udawany związek za poważnie. Czy ona pamiętała, że to jest tylko na pokaz? To tak jakby jej zaczęło zależeć.

Kiedy mówiłyśmy, że jesteśmy umówione na randkę i faktycznie na nią szłyśmy. Dziewczyna tłumaczyła, że to na wszelki wypadek jakby ktoś nas zobaczył lub szukał. Ale po co to wszystko?

Mary i Victoria już się nami zainteresowały. Może i Caro była w friendzonie, ale zdecydowanie nie ja.

Jeszcze pamiętam jak zostałam sama z koszykarką. Oczywiście musiało to być późno w szkole. Chciałam jeszcze zobaczyć coś w miejscu, gdzie miała odbywać się impreza. Dlatego po naszej codziennej próbie zostałam w szkole. Zobaczyłam co chciałam, pomrukując pod nosem, gdy poczułam czyjś oddech na swojej szyi i dłonie na swoich nadgarstkach. Wystraszona szybko się obróciłam i zobaczyłam Mary.

- Co tu robisz? - spytała z uśmiechem, a ja cofnęłam się o krok. Byłam za blisko niej.

- Już nic. A ty? - spytałam, udając pewną siebie. Uśmiechnęła się pobłażliwie i pokiwała głową jakby wszystko rozumiała.

- No powiedz, nie bój się Bogna. Ja ćwiczę - wzruszyła ramionami. Zadrżałam na dźwięk swojego imienia w jej ustach. Mówiła to tak pięknie.

- Co ćwiczysz? - spytałam, a ona spojrzała na mnie rozbawiona. No tak, palnęłam głupotę. Przecież to koszykarka. Wskazała jedynie na piłkę i zaczęła ją kozłować. Echo uderzeń piłki o podłogę niosło się po pomieszczeniu.

- Chcesz spróbować? - spytała po chwili, przerywając ciszę, a ja pokręciłam szybko głową. Byłam okropna w sporcie. Nie chciałam się ośmieszyć.

Jednak ona tylko wepchnęła mi piłkę w dłonie i stanęła za mną. Położyła swoje ręce na moich. Miała bardzo delikatną skórę. Uśmiechnęłam się lekko i przełknęłam głośno ślinę. Moje serce próbowało się wyrwać z klatki piersiowej.

Cicho, serce.

Próbowałam je uciszyć w myślach i spojrzałam do tyłu na dziewczynę. Ona tylko odwróciła moją twarz na kosz i pomogła mi wrzucić piłkę.

- Yay! - podskoczyłam lekko ucieszona, a dziewczyna uśmiechnęła się rozczulona. Przytuliła mnie od tyłu lekko, a ja nie mogłam cieszyć się bardziej niż w tamtej chwili.

- Mam pomysł - powiedziała po chwili, a w następnej sekundzie wynosiła mnie na plecach ze szkoły.

- Co robisz? - śmiałam się głośno. A po chwili już byłyśmy na zewnątrz, gdzie dziewczyna odstawiła mnie na ziemię.

- Ja? Nic nie robię - powiedziała sarkastycznie, wywracając oczami.

Szkoda, bo mogłabyś mnie całować.

(Finn)

Siedziałem w bibliotece z Claudią, ucząc ją historii. Bardzo szybko łapała wszystko. Nie była taka głupia jak się wydawała na początku. W pewnej chwili światła zgasły i nastała ciemność.

- Co się stało? Znowu jakiś z twoich żartów? - spytała sceptycznie dziewczyna.

- To nie ja. Chyba zamknęli bibliotekę - powiedziałem spokojnie. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i sprawdziłem godzinę. Jeszcze trzydzieści minut do zamknięcia. Dzisiaj wcześniej?

- Jeszcze pół godziny. Pewnie komuś spieszyło się do domu - wzruszyłem ramionami, zapalając latarkę w telefonie.

- Pół godziny? Wiesz co można zrobić w bibliotece przez pół godziny? - spytała mnie zdenerwowana, a ja skinąłem głową. Doskonale wiedziałem. To nie pierwszy raz, gdy zamykają mnie z ładną dziewczyną w bibliotece.

- Można się nauczyć czegoś - odpowiedziałem z figlarnym uśmiechem.

- Czego? - wywróciła oczami. - Nie ma światła. Nie zamierzam się uczyć po ciemku.

- Jeszcze zobaczymy - zachichotałem pod nosem. - Podaj mi rok ataku Japończyków na Pearl Harbor - uśmiechnąłem się.

- Tysiąc dziewięćset czterdzieści jeden - odpowiedziała bez zastanowienia, a ja skinąłem głową zadowolony.

- Chciałabym nauczyć się czegoś innego - powiedziała po jakiejś chwili, przygryzając wargę. Wyciągnęła z torby butelkę whisky i postawiła na stoliku. - Niestety nie mam coli ani kubków czy szklanek.

- To mi się podoba - skinąłem głową i upiłem duży łyk napoju.

>>>>

Gdy już byliśmy wstawieni lekko po dziesięciu minutach i całej butelce whisky później...wtedy zrozumiałem jak bardzo dziewczyna mi się podobała.

- Wiesz, założę się, że nie dałabyś rady być moją dziewczyną - stwierdziłem pewnie. - Przecież mnie nie znosisz.

- To ty nie dałbyś rady być moim chłopakiem - stwierdziła pewna siebie. Już widziałem jak jest gotowa do kłótni.

- Załóżmy się - uśmiechnąłem się bezczelnie. - Jeśli nie przetrwamy dwóch miesięcy razem to kto pierwszy z nas zerwie...oddaje tysiaka - na ostatnie słowa oczy dziewczyny rozświetliły się determinacją.

- Zgoda - uścisnęła moją dłoń. - Ale dokładnie o tej godzinie za dokładnie dwa miesiące zakład jest nieważny i możemy spokojnie zerwać.

- Okej, moja dziewczyno - zaśmiałem się i pocałowałem ją w usta, na co otworzyła szeroko oczy zaskoczona, ale po chwili oddała pocałunek.




Od autora: Wybaczcie, że rozdziału tak długo nie było! Wena zaginęła wśród nauki!

A teraz zapraszam serdecznie na "No Lie |p o e m s" na moim profilu. Oczywiście jeśli lubisz poezję lub chcesz mieć spokój na duszy ;) #chamskareklama

Kocham, icouldbemore_

I love you, my actress✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz