rozdział ósmy

39 9 10
                                    

(Veronica)

Przerażeni patrzyliśmy na martwe ciało. W piwnicy było tak jak zwykle, a jednak inaczej. Mimo żółtego światła lamp w pomieszczeniu wkradał się mrok. Ściany takie spokojne, a skrywały tajemnicę i były świadkami zbrodni. W powietrzu nadal czuć było nieme błaganie o pomoc, a po głowie krążył krzyk dziewczyny.

Podeszłam bliżej zwłok. To było pewne, że nie żyła. W jej rudawej głowie widniała rana. Prawdopodobnie nadal z nabojem. Po czole ściekło trochę krwi i popsuło jej mocny makijaż.

W szklanych martwych oczach nadal kryło się zdziwienie i strach. Caro szukała różnych śladów, ale nic nie znalazła. Prawdopodobnie sprawca nie zostawił dowodów. Jeszcze tylko zawodowcy powinni się tym zająć.

- Musimy dać znać policji - powiedziałam zachrypniętym głosem, a reszta tylko przytaknęła. Nie potrafiliśmy na siebie spojrzeć przerażeni.

Widzieliśmy w całej tej sytuacji wiele zagadek. Znając życie, pewnie będziemy podejrzani, bo byliśmy najbliżej niej.

Było mi jej szkoda, naprawdę. Ale nikt z nas tak bardzo nie rozpaczał. Chyba mieliśmy jej dosyć. Za dużo intrygowała. Byliśmy przerażeni, owszem. Ale nie zasmuceni.

>>>>

Daliśmy policji znać o wszystkim, a oni zajęli się śledztwem. Ale każdy dobrze wiedział, że zanim policja cokolwiek znajdzie, zrobi to ktoś inny, albo będzie za późno.

Prędzej czy później zaczną nas przesłuchiwać. Na razie pozostało nam zajęcie się teatrem. Ktoś musiał ją zastąpić.

Może to było odrobinę samolubne, ale naprawdę nie mieliśmy co innego zrobić. Caroline i tak już przyglądała się wszystkim podejrzanie i szukała znaków.

- To on! Patrzcie! - wskazała nam na woźnego. Spojrzeliśmy na nią z niedowierzaniem. - Naprawdę! Ma na twarzy wypisane poczucie winy! Zresztą ma klucze do każdego pomieszczenia!

- Caro to nie ma sensu. Wybacz, ale bredzisz. Idąc tropem poczucia winy każdy może być sprawcą. A jeśli chodzi o klucze, to o ile wiemy, ty też je masz. Tak samo jak dyrektor i sekretarka. Prawda? - odezwała się Claudia. - Po prostu szukasz wszystkiego na siłę. Nie musisz tego robić.

- Nie rozumiesz - westchnęła brunetka, przecierając dłonią twarz. - W tym rzecz, że muszę.

Było mi jej szkoda. Za bardzo się przejmowała niektórymi sprawami. Kiedyś po prostu się zmęczy tym wszystkim. Nie zawsze musiała wszystko wiedzieć. Ale ona twierdziła inaczej.

- Boimy się, że kiedyś cię to wszystko zmęczy - powiedziała Bogna. I czy mi się wydawało jak kątem oka spojrzała na Mary? Na pewno mi się wydawało.

- Nie musisz wszystkiego wiedzieć - spróbowałam też i ja, ale ona jedynie wzruszyła ramionami. Ugh, uparta jak osioł.

>>>>

Miejsce Nathalie w naszym teatrze zajął David. Mój pieprzony kuzyn. Naprawdę? Musiał to być on?

Był taki szczęśliwy i jakby nie zwracał uwagi na to, że wydarzyła się tragedia. Miałam go dosyć. Chodził niczym kulka szczęścia, taki podekscytowany. Naprawdę? W takich okolicznościach?

Czasami zaczynałam go podejrzewać o morderstwo dziewczyny. W końcu to ona zabrała mu możliwość występowania. Ale za każdym razem szybko wyrzucałam tę myśl z głowy. Nie mogłam obwiniać swojej rodziny, bez znaczenia czy bliższej czy dalszej i czy ją lubię.

A jednak to robiłam. Podejrzewałam mojego kuzyna o morderstwo mojej znajomej. To było takie złe i wiedziałam o tym tylko ja.

Od autora: A wy kogoś podejrzewacie?

To tak bardzo przypomina Riverdale o nie...

Kocham,

icouldbemore_ x

I love you, my actress✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz