rozdział szósty

48 9 4
                                    

(David)

Finn coś kombinował. Widziałem to. Praktycznie mnie unikał, zaczepiając różne osoby na korytarzu. Byłem ciekawy jak to się skończy.

Wreszcie o odpowiedniej porze poszedłem do sali chemicznej. Stresowałem się jak cholera. Wszystko było pod znakiem zapytania. Czy naszej drużynie uda się wygrać? Czy zdążę na przesłuchanie?

Nie wiedziałem nic. Nie znałem odpowiedzi na żadne pytanie. Nic z tym nie mogłem zrobić. Pozostało mi skupić się na konkursie.

Podczas konkursu zabrakło światła i nic nie mogliśmy zrobić. Wyszliśmy na korytarz. Stał tam mój przyjaciel z Caroline. Ta dziewczyna była chyba jakimś stalkerem. Była wszędzie. Wszędzie. Wiedziała wszystko. Nie zdziwiłbym się, gdyby brak prądu byłby ich sprawką. Podszedłem do nich szybko.

- To wasza sprawka? - spytałem.

- Super, nie? - uśmiechnęła się brunetka o niebieskich oczach i szerokim uśmiechu, co McCallister.

- Czemu nosisz lornetkę? - spytałem, dotykając przedmiotu na jej szyi. To nie było normalne.

- Wiesz, mogę przez nią coś zobaczyć znacznie bliżej niż normalnie się znajduje lub powiększyć widok - wytłumaczyła mi jak małemu dziecku. Wywróciłem oczami. - Po prostu lubię widzieć jak najwięcej szczegółów.

- Dobra, dobra. Wybaczcie, że przerwę, ale w piwnicy wszystko działa. Powinniśmy chyba lecieć na przesłuchanie, nie? - przerwał loczek.

Ruszyli, a ja chciałem za nimi, ale zatrzymał mnie chłopak z drużyny. Spojrzałem na niego zdziwiony. O co chodziło?

- Nigdzie nie idziesz. Musimy to wygrać. Jesteś potrzebny - powiedział, a ja się poddałem. Chwilę później wchodziliśmy z powrotem i wygrywaliśmy konkurs.

Gdy już było po wszystkim i zwyciężyliśmy, pobiegłem szybko do piwnicy szkolnej. Wszyscy się już zbierali i mieli gasić światła.

- Czekajcie! - krzyknąłem jednocześnie z jakąś dziewczyną. Jej makijaż rzucał się w oczy jako pierwszy.

- Przesłuchanie się skończyło - powiedział wysoki barczysty chłopak. To koniec. Nie było szans. Moje marzenia znowu schodziły na kolejny plan. Nigdy mi się nie uda.

- Proszę. Niepotrzebnie ćwiczyłam swoją rolę przez cały tydzień - powiedziała dziewczyna. Była wściekła.

- No dobrze. Zrobimy wyjątek i przesłuchamy was oboje, ale tylko jedno może się dostać - odpowiedział po chwili namysłu chłopak. Uśmiechnąłem się wdzięcznie. Miałem chociaż szansę.

- To ja pierwsza - powiedziała dziewczyna. Była typową lalunią w spódniczce i crop topie. - Wybrałam Julię z Romea i Julii - wytłumaczyła. Typowo. Przedstawiła swoją kwestię i ok. Była świetna. Potrafiła nieźle dopasować się do sytuacji i nadać głosowi odpowiednią barwę.

Czas na mnie. Westchnąłem zdenerwowany i zająłem jej miejsce na scenie. Skupiłem się i wyciszyłem.

- Moja rola to Cześnik z Zemsty - wytłumaczyłem. Zacząłem odgrywać kwestię. W pewnym momencie głos mi się lekko załamał, a nie powinien. Byłem na siebie taki zły. Ale nic więcej nie popsułem. Chyba.

Skończyłem, a dziewczyna patrzyła na mnie z kpiącym uśmieszkiem. Była na wygranej pozycji. Wiedziała o tym. Chciałem tylko zniknąć.

- Dobrze. Chyba już wiem - powiedział czarnowłosy. Zastanawiał się dość długo, porównując swoje zapiski. - Obydwoje macie potencjał, ale ja mogę przepuścić tylko jedną osobę. I to będziesz ty, Nathalie.

Znowu się nie udało. Załamany i przygarbiony poszedłem w kierunku wyjścia. Byłem na siebie zły. Powinienem powstrzymać drżenie głosu. Może po prostu nie miałem talentu.

Na korytarzu jak na złość ciągle wpadałem na ludzi. Naprawdę chciałem być sam. Ale potrzebowałem czyjegoś wsparcia.

- David - usłyszałem głos przyjaciela i już byłem przez niego przytulany ciasno. Byłem żałosny. - Uda się następnym razem.

Pokręciłem głową. Nie uda się. Nie będzie kolejnego razu. Po prostu się do tego nie nadawałem. Trudno.

Od autora: Już niedługo...

icouldbemore_ x

I love you, my actress✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz