Rozdział 53

12.5K 418 18
                                    

Nie potrafiłam dłużej tkwić w tym miejscu.

Ten obraz...

On mnie zabijał.

Zagryzając boleśnie wargę, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie, nie próbując nawet powstrzymywać słonych kropel wypływających z moich oczu.

Czego ja się spodziewałam?

Przecież sama z nim zerwałam.

To normalne, że zaczął układać sobie życie z kimś innym.

Z kimś, kto na pewno był wolny od problemów, z którymi ja byłam związana...

Ona była lepsza ode mnie...

Powinnam się cieszyć... Connor był szczęśliwy... Nie cierpiał...

Starałam się poukładać sobie w głowie, ale cierpienie, które mnie ogarniało, nie sprzyjało zdrowemu myśleniu.

Pewnym było, że wszystko stracę... Mark mi to zapewnił, a ja... Ułatwiłam mu sprawy, zrywając kontakt z Connorem...

A teraz... Teraz mogłam tylko czekać, aż ten padalec się do mnie odezwie, by odebrać to co jego.

Szloch i zawodzenie wypływały z moich ust, a ciało na zmianę oblewały dreszcze i uderzenia gorąca.

Miałam dość... Osiągnęłam granicę, przed którą tak długo umykałam.

Stałam się wrakiem człowieka. Pustą skorupą w której echem odbijała się udręka...

Miałam dość tego przeklętego świata... Nie interesowało mnie już co się ze mną stanie..

Stawiałam krok za krokiem, chcąc zostawić za sobą wszystkie emocje, które się we mnie kumulowały, ale nie udało mi się to.

Złapałam taksówkę, zbyt zmęczona na dalszą pieszą wędrówkę i podałam mężczyźnie siedzącemu za kółkiem swój adres.

Oparłam głowę o szybę i przymknęłam powieki, trwając tak, dopóki kierowca nie oznajmił mi, że dotarliśmy na miejsce.

Zapłaciłam za kurs, wyszłam z samochodu i ruszyłam w stronę swojego budynku.

Na drżących nogach pokonałam schody i przystanęłam przed swoimi drzwiami, wyciągając klucze ze spodni.

Pociągnęłam nosem i pomrugałam powiekami, chcąc wyostrzyć swój załzawiony wzrok tak, bym mogła trafić tym cholerstwem do zamka.

Wcisnęłam klucz w dziurkę i przekręciłam go, po czym nacisnęłam klamkę, otwierając drzwi na oścież.

Nim jednak mogłam postawić choćby jeden krok na przód, ktoś niepodziewanie mocno mnie pchnął, a ja straciłam równowagę i upadłam na podłogę, zwijając się z bólu, który przelał się przez moje ciało.

Do moich uszu dotarł szczęk zamykanego zamka, więc jęknęłam pod nosem i oparłam dłonie na panelach, chcąc się podnieść, ale wtedy ktoś zaserwował mi kopniaka prosto w brzuch, na powrót posyłając mnie na ziemię.

Zaskomlałam i zwinęłam się do pozycji embrionalnej, czując ciepłą ciecz spływającą po moich udach.

Błagam, tylko nie moje dzieci...

- Gdzie się wybrałaś, kurwo?! Mówiłem, że pożałujesz, gdy się do niego zbliżysz! Myślałaś, że nie zorientuję się, kiedy będziesz chciała się z nim zobaczyć?! Jesteś idiotką i teraz za wszystko zapłacisz. Miałaś być grzeczną dziewczynką Amy, pamiętasz? Obiecałaś mi to suko! - ryknął Mark, i usiadł na mnie okrakiem, dobierając się do moich ubrań.

Próbowałam mu się wyrwać. Szarpnęłam się, a on momentalnie uderzył mnie w policzek tak mocno, że zakręciło mi się w głowie, a w ustach poczułam metaliczny posmak krwi.

- Nie! Zostaw mnie! Puszczaj! - krzyknęłam histerycznie, dławiąc się łzami. - Ratunku!

Potwór ponownie mnie uderzył, po czym zacisnął jedną dłoń na mojej szyi, a drugą zaczął odpinać moje spodnie.

Drapałam go i wierzgałam, ale jego palce jedynie boleśniej wpiły się w moją skórę, odbierając mi możliwość zaczerpnięcia tchu

Umrę. To jest pewne...

Summer, możesz pożegnać się już z tym przeklętym światem.

Moje powieki bezwiednie opadły, a ciało poddało się, stając się coraz bardziej wiotkie.

Koniec... To koniec...

Ciężar ciała który mnie przygniatał niespodziewanie zniknął, podobnie jak stalowy uścisk zacieśniający się na mojej szyi, a ja zaczęłam głośno kaszleć, próbując łapczywie złapać powietrze.

Dotknęłam obolałego miejsca i pomrugałam powiekami, dostrzegając klęczącą obok mnie Su i Alexa, który właśnie okładał pięściami mojego oprawcę.

Widziałam poruszające się usta mojej przyjaciółki, ale nie słyszałam co do mnie mówiła.

Wszystko stało się takie dziwne...

Ciemność pochwyciła mnie w swoje macki, a ja odpuściłam, oddając się jej w całości.

Nie było już bólu... On... zniknął.

Nie pozwól mi odejść ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz