Rozdział 25

17.1K 567 22
                                    

 Weszliśmy do lokalu, a wszystkie pary oczu momentalnie skupiły się na naszych osobach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


 Weszliśmy do lokalu, a wszystkie pary oczu momentalnie skupiły się na naszych osobach.
Ludzie zaczęli do nas podchodzić, by przywitać się z moim towarzyszem, a ja usilnie starałam się stać z boku, byle tylko nie musieć rozmawiać, ani wymieniać uścisku dłoni z obecnymi tu, osobnikami płci przeciwnej.

Zawzięcie próbowałam zwalczać w sobie panikę, ale to wcale nie było łatwe zadanie.
Poczułam nieodpartą chęć ewakuowania się z tego miejsca, ale Connor niespodziewanie przyciągnął mnie do swojego boku, niszcząc tym samym moje niecne plany.

Szkoda tylko, że nie zdawał sobie sprawy, jak wiele nerwów kosztowało mnie, przebywanie w otoczeniu tak wielu mężczyzn...

Ale, skąd niby miał to wiedzieć?

- Witaj, Connor. - wtrącił mężczyzna, który zatrzymał się przed nami.

- Cześć, Mark. - odpowiedział Connor i uścisnął dłoń znajomemu. - Cieszę się, że jednak postanowiłeś się pojawić.

- Nie mogłem sobie tego odpuścić. W końcu jestem twoim stałym klientem, no i przyjacielem. - skwitował, a na moje ciało mimowolnie wpełzła gęsia skórka.

Poczułam coś dziwnego... Poprzedni mężczyźni nie wywoływali we mnie takiego... niepokoju, jak ten tutaj.

Co jest?

- A kim jest twoja towarzyszka? - zapytał facet, skupiając na mnie swoje tęczówki, a mi natychmiast zrobiło się zimno.

Spokojnie, Summer. Weź się w garść. Obok ciebie jest Connor. Poza tym to tylko jego przyjaciel... Nic ci nie zrobi!

- Summer, poznaj Marka Collinsa. Mark, to Summer Blase. - przedstawił nas sobie brunet.

- Bardzo miło mi cię poznać. - oznajmił Mark i wyciągnął w moją stronę dłoń, a ja zaczęłam panikować.

Nie chcę żeby mnie dotykał. Coś jest z nim nie tak!

Strach zakorzeniał się w moim ciele, a mój oddech momentalnie przyspieszył, grożąc mi hiperwentylacją. 

Musiałam się czegoś złapać, zdobyć kotwicę, dzięki której udałoby mi się pozostać na powierzchni, bez uprzedniego utonięcia w otchłani, która zaczęła mnie wciągać w swoje szpony. Łzy zakuły mnie pod powiekami, więc odpędziłam je mruganiem i pospiesznie odnalazłam dłoń Connora, splatając swoje palce z jego.

Bezpieczeństwo... Ogarnęło mnie poczucie bezpieczeństwa, a przerażenie migiem ustąpiło...

Mężczyzna spojrzał na mnie zaskoczony, ale, na szczęście, mnie nie puścił.

- Wszystko w porządku? - zapytał, a ja wyczułam wyraźną troskę w jego głosie.

- Tak. - szepnęłam i spojrzałam z niepokojem na mężczyznę, który wgapiał się we mnie, jak sroka w gnat.

Nie pozwól mi odejść ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz