- Mer! Do cholery, gdzieś ty się podziewała?! Nie było cię pięć godzin! - wrzasnęła Su, gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania.
- Su, przestań krzyczeć, bo zaraz przez ciebie ogłuchnę. - wymamrotałam, zatykając uszy, a dziewczyna się zachmurzyła.
- Martwiłyśmy się o ciebie, Summer i to bardzo. - dopowiedziała spokojnie Lu, choć jej oczy ciskały gromy.
Mhm, rozumiem, że nie tylko Su chce mnie zamordować...
- Wiem i przepraszam. - skwitowałam i mocno je przytuliłam, mentalnie waląc się w głowę za to, że wcześniej próbowałam je od siebie odseparować. - Nie chciałam żebyście się o mnie martwiły. Naprawdę nic mi nie jest.
- Mimo wszystko, nie powinnaś była nas tak zostawiać! Bardzo, ale to bardzo, się martwiłyśmy. - westchnęła Lucy, a ja kiwnęłam głową.
- Ale może zechcesz nas oświecić i powiesz, gdzie byłaś? - zapytała Suzan.
- Um, spacerowałam tu i tam...
- I sama tak spacerowałaś? - kontynuowała śledztwo Gleaming , a Lucy uśmiechnęła się pod nosem.
O co im chodzi?
- No, tak? Z kim miałabym niby chodzić?
- Nie no, sama sobie spacerowałaś, ale marynarka, którą na sobie masz, to chyba spadła z nieba, co? - prychnęła, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że wciąż miałam ją na sobie.
Niech to diabli!
- Nie, słońce, marynarki nie spadają z nieba, od tak. - parsknęłam i i minęłam dziewczyny, czując się naprawdę głupio.
Poszłam do kuchni i ściągnęłam z siebie to przeklęte okrycie, zawieszając je na oparciu krzesła, po czym nalałam sobie soku do szklanki i wzięłam łyka, gasząc pragnienie.
- No proszę! - klasnęła w ręce Su, omiatając mnie rozbawionym spojrzeniem. - Zdążyłaś nawet zmienić ciuchy! Wyjaśnij, proszę, jak to możliwe podczas zwykłego spaceru? Do kogo należy marynarka? - uśmiechnęła się ironicznie , a wyraźnie zainteresowana Lu, usiadła na krześle, czekając na rewelacje.
Prawdę mówiąc, mogłam wymyślić jakieś kłamstwo na poczekaniu, ale nie chciałam tego robić. Wystarczająco długo mijałam się z prawdą, by wciąż to kontynuować.
Odezwało się sumienie!
-Do Connora. - wyznałam na wydechu.
- DO TEGO CONNORA? - zapytała zaskoczona Lucy, robiąc wielkie oczy.
- Em, taki wysoki, ciemne włosy, niebieskie oczy, dobrze zbudowany? Tak, to chyba musi być TEN CONNOR. - wyjaśniłam, przewracając oczyma, a Su momentalnie zaczęła się ze mnie nabijać.
- O proszę! Czyżbyś zaczęła się posługiwać sarkazmem, kochana? - wtrąciła rozbawiona, a mi skoczyło ciśnienie. - I nawet zdążyłaś zmienić ubranie... Mer, skarbie, nie podejrzewałam cię o coś takiego.
- Więc pewnie zaskoczy cię fakt, że jutro też z nim wychodzę. - oznajmiłam, pokazując jej język, a ona otworzyła usta, wgapiając się we mnie, jak sroka w gnat.
Jeden- zero dla Summer!
- TY I CONNOR HARRIS... - powtórzyła zszokowana Lu, a ja wesoło się uśmiechnęłam.
- Tak, JA I CONNOR HARRIS. - potwierdziłam, wybuchając śmiechem na widok ich min.
- Co ty zrobiłaś z moją przyjaciółką? - wydukała Su.
CZYTASZ
Nie pozwól mi odejść ✅
RomanceCzy skrzywdzona dziewczyna może zapomnieć o demonach przeszłości? Czy może rozpocząć życie na nowo bez zbędnego bagażu, który dźwiga od lat? Summer Blase to młoda kobieta, która została brutalnie skrzywdzona przez bliską jej osobę. Kobieta uciekała...