34. I co ja mam z tobą zrobić?

Mulai dari awal
                                    

Svieta odetchnęła głęboko, próbując choć w najmniejszym stopniu przygotować się na konsekwencje swoich wyborów. Niczego przecież nie mogła być pewna, a zwłaszcza reakcji swojego szefa. Nieświadoma głębokiej więzi, która łączyła go z pokrzywdzonym doradcą, bagatelizowała w duchu jego gniew, znacznie go umniejszając. Był to kolejny błąd, który popełniła.

- Ja... ujawniłam dane osobowe pana Katsukiego osobie spoza firmy - wyznała dość chaotycznie na jednym tchu. Powiedziała to, w końcu się odważyła. Bała się konsekwencji, ale jednocześnie odczuwała nie mniejszą ulgę. Zrzuciła pewien ciężar ze swoich barków. Jednak przypływ chwilowego spokoju pojawił się tak szybko, jak i znikł. Wystarczyło, aby kobieta spojrzała nieśmiało na swojego szefa. Rozczarowanie i zawód w jego oczach niemal odebrały jej oddech, a było to zaledwie preludium jego burzliwych emocji. Nie znał przecież jeszcze szczegółów, choć powoli zaczynał się ich domyślać. Rozwiązanie problemu, który zastanawiał zarówno jego jak i Yuriego, właśnie miało zostać podane im na tacy.

- Komu? Jakie konkretnie? - Zapytał, z całych sił próbując nie podnieść głosu. Nie chciał przecież na nią krzyczeć, póki nie upewni się co do swoich racji w stu procentach.
Yuri już nie potrzebował jednak potwierdzenia. Był tego niemal pewien. Dużo czasu głowił się nad tym, jak pieprzony Philip Fisher znalazł jego mieszkanie. Nie była to kwestia przypadku, nie przypuszczał też aby był śledzony. Już od początku wiedział, że osoba trzecia musiała mieć z tym coś wspólnego. Sviety jednak nie podejrzewał, nawet na to nie wpadł, a z perspektywy czasu było to nader oczywiste.

Przecież jeszcze niedawno mocno go nie lubiła, robiła wszystko, aby utrzeć mu nosa. O ile on ograniczał się w ich małym konflikcie jedynie do gier słownych i obscenicznych igraszek, o tyle ona postanowiła zatracić wszelkie hamulce i granice. Pojechała po bandzie, sprowadzając mu do mieszkania niebezpiecznego sadystę. Miała kobieta rozmach, nie ma co.

- Adres, panu Fisherowi - szepnęła. Prawda była prawdą i właśnie ujrzała światło dzienne. Z tego punktu nie było już odwrotu. Żadne kłamstwo i próba usprawiedliwia się, nie wchodziła w grę. Niezależnie od jej motywów przewinienie pozostawało przewinieniem, a gniew Victora był gniewem Victora. Mężczyzna niemal jęknął, słysząc te słowa, wolał się mylić, nie musieć nikogo karać. A jednak, kolejna osoba sobie na to zasłużyła. Kolejna osoba ośmieliła się skrzywdzić człowieka, którego kochał. Zły i mocno rozgoryczony uderzył pięścią w stół, wywołując tym ogólne poruszenie wśród osób przebywających w pomieszczeniu. Nikiforov znów stracił nad sobą panowanie, zresztą jak zawsze, jeśli chodziło o Yuriego.

- Nie muszę ci chyba mówić, co to oznacza? Popełniłaś dwa karygodne błędy. Złamałaś moje polecenie służbowe, ale co ważniejsze, przyczyniłaś się do krzywdy człowieka, którego kocham. Nie będę tego tolerował w swojej firmie. Dostaniesz wypowiedzenie w ciągu dwóch tygodni - wycedził, nawet nie podnosząc na nią wzroku. Zawiodła go, tak cholernie go zawiodła. Przez dziesięć lat pracy u jego boku, nie zrobiła niczego niewłaściwego, aż do teraz. Zdążył się do niej przyzwyczaić, do jej paskudnej kawy, irytujących dekoltów i durnych zalotnych słówek. Wszystko to, czego z początku nie tolerował, stało się niemal jego codziennością. Czasem był tym zmęczony, lecz niezliczoną ilość razy witał jej wady z uśmiechem. To wszystko było jednak nieważne w obliczu Yuriego Katsukiego - centrum jego świata i życia.

- Ja rozumiem.... I przepraszam... Panie Katsuki... naprawdę mi przykro - jej głos był słaby i niewyraźny, słowa drżały w jej ustach jak liść targany podmuchem jesiennego wiatru. Trzęsła się, usilnie powstrzymując uporczywe łzy, szklące jej urodziwe, jasnobłękitne tęczówki. Spodziewała się tego, więc dlaczego czuła się tak źle?

Po prostu żałowała. Szczerze, prosto z serca, które wyrywało się w stronę Japończyka.

Katsuki westchnął, kręcąc z politowaniem głową. Jego dobroczynność i nieistniejąca mściwość dawały o sobie znać. Był gotów jej wszystko wybaczyć niemal od zaraz. Jego zdaniem Victor zachował się zbyt impulsywnie, a przynajmniej na tyle, żeby napędzić jej niezłego stracha. Chłopak oczywiście nie zamierzał podważyć decyzji swojego partnera o zwolnieniu sekretarki. Widział w tym pewną słuszność. Po prostu cała ta otoczka gniewu i grozy była tutaj całkowicie zbędna. Svieta ze stresu mogła im tutaj zejść na zawał. Była przecież delikatną kobietą z milionem niepokojących myśli. Działała nieskładnie, pod wpływem uczuć, które zmieniały się jak w kalejdoskopie.

Korpo || Yuri on ice Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang