Did you forget? #2

Mulai dari awal
                                    

- Adam - otworzyłam oczy, patrząc na niego otumanionym wzrokiem. - Pierdol się.

Moja głowa znów runęła na poduszkę, myśląc że da mi spokój, chciałam ponownie zasnąć i mieć spokój. Oczywiście w moich planach nie było przespanie całych dwóch miesięcy, ale różnica czasu i zmęczenie, było naprawdę uciążliwe. Moje myśli robiły się coraz mniej wyraźne, odlatywałam.

- Kurwa jego mać! 

Krzyknęłam, gdy na moją głowę została wylana potężna ilość wody;  lodowatej wody. Wstałam jak oparzona, skacząc zabawnie po pokoju. Z ich perspektywy wyglądało to komicznie, jednak ja czułam się tak, jakbym właśnie dostała szoku termicznego.  Mokre ciuchy nie pomagały, a wręcz przeciwnie, przez nie było mi tylko zimniej, kleiły się, odbierając mi resztki ciepła. Mimo wysokiej temperatury jaka panowała w Rio, aktualnie czułam się jak na Antarktydzie.

- Zabije cię, Adamie Jones, szykuj się na zemstę! 

~~~

- Chodź z nami pograć.

- Za moment przyjdę.

Odpowiedziałam na odczepnego, ponownie wczytując się w gazetę. Leżałam na brzuchu, opierając się na łokciach. To było niesamowite uczucie, gdy całe moje ciało nagrzane było od słońca.

- Chodź tu grubasku.

Zanim zdążyłam się odwrócić i od nowa odpowiedzieć coś, żeby dali mi spokój. Moje ciało zostało uniesione do góry.

- Ej, ej. Puść mnie.

Miałam zacząć się wyrywać, ale gdy zmrużyłam oczy, przyzwyczajając je do natężenia światła, zdałam sobie sprawę, że osoba, która mnie niesie, nie jest tą, którą o to podejrzewałam.

- Jonah, puść mnie. Uszkodzisz sobie kręgosłup od mojej masy ciała. - Chciałam się wyrwać i ulżyć mu w cierpieniach, jakie niewątpliwie przechodził podczas niesienia mnie na boisko.

- Jestem silnym chłopczykiem.

Zaśmiał się odstawiając mnie dopiero na jedno z dwóch boisk. Stanęłam na ciepłym piasku, Ana i Adam szybko znaleźli towarzystwo. Ciekawa jestem jakim cudem pamiętali Jonaha, skoro ostatnio widzieli go mniej więcej cztery lata temu.

- Ja jestem z miśkiem, a ty z kowbojem.

Wzięła piłkę, ustawiając się na przeciwnym polu. Wsunęłam na nos okulary przeciwsłoneczne, które wcześniej wplątane były w moje włosy. Przybiłam piątkę z moim partnerem siatkarskim. Zanim zaczęliśmy grę, moją za luźną koszulkę podwinęłam i związałam wyżej w supeł.

- A ty nie powinieneś być w pracy?  - spytałam, wiążąc włosy.

- Mam przerwę godzinną, postanowiłem do was dołączyć.

Piłka niespodziewanie poleciała na nasze pole. Byłam tak zajęta zarówno rozmową jak i swoimi włosami, że nie zdążyłam jej odbić.

- Jeden do zera frajerzy.

Śmiech mojej przyjaciółki rozniósł się doniośle. Wskazałam na nią palcem i z zabójczą miną, przejechałam nim po gardle, dając jej do zrozumienia, że już nie żyje. Zignorowałam Jonaha, czując rywalizację, która niewątpliwe wytworzyła się pomiędzy mną, a Aną. Kolejną zagrywkę odebrałam zwinnie odbiciem dolnym. Na szczęście mój team partner potrafił grać i wystawił mi piłkę tuż nad siatką. Mimo naprawdę niskiego wzrostu potrafiłam się wybić na sporą wysokość. Gdy zobaczyłam Adama, który unosi się nad piaskiem i wyskakuje do bloku, bystrze zagrałam kiwką. Piłka upadła tuż przy siatce po jego stronie, a my zdobyliśmy punkt.

- Jeden do jednego, frajerzy - zaśmiałam się, przebijając piątkę Jonahowi.

~~~

Po naprawdę długiej, zaciętej grze musieliśmy kończyć, ponieważ zostałam osamotniona. Przerwa w pracy nie trwa wiecznie, o czym przekonał się Jonah, gdy jego szef przyszedł oburzony, mając do niego pretensje.

- Przegraliście - powiedziała, rzucając się na ręcznik. Ona również była wyczerpana, bo żadna z nas nie chciała łatwo odpuścić drugiej.

- Chyba wy.

Rzuciłam trochę wkurzona. Wiem, że to tylko gra, ale jej ciągłe podgadywanie i docinanie działało conajmniej irytująco. Adam stał unosząc ręce do góry, chciał dać do zrozumienia, że jest bezstronny. Ale i tak wiedziałam, że będzie trzymał się z Aną. Ich związek, niekiedy działał mi na nerwy. Nie mogłam z nimi szczerze porozmawiać, tak w cztery oczy, bo zawsze chodzili razem. Nie wiem czy to przez mój syndrom samotności, ale to wydawało się być conajmniej dziwne.

- Idę się przejść.

Rzuciłam krótko, zabierając z ręcznika butelkę wody. Żaden z moich towarzyszy nawet nie próbował mnie zatrzymać, czy dowiedzieć się dokąd zmierzam. Odwróciłam się, gdy byłam już kawałek od nich, żeby sprawdzić co robią. Miałam cichą nadzieję, że Adam mój rzekomy najlepszy przyjaciel, który traktował mnie podobno jak siostrę, będzie patrzył gdzie idę, niestety - myliłam się.

W coraz gorszym nastroju szłam przed siebie, nieświadomie kierując się w stronę budki ze sprzętem wodnym. Piach był tak rozgrzany, że  palił mnie w stopy, nie wzięłam żadnej czapki, co było kolejnym utrudnieniem. Dzisiejszy dzień należał do tych fatalnych. Skoro pierwsza doba pobytu tutaj tak mija, to co będzie z resztą?

Zbliżałam się szybkim tempem do miejsca, w którym pracował Jonah. Zmrużyłam oczy, zauważając zamieszanie przy ladzie. Nie byłam w stanie dostrzec całej sytuacji, która tam się rozgrywała. Przyłożyłam rękę do czoła, tworząc z niej daszek, żeby zmniejszyć natężenie światła, które docierało do moich oczu. Grupka młodych chłopaków stała i kłóciła się z Jonahem. Jeden z nich, ciemnowłosy, bo tylko tyle byłam w stanie zobaczyć, trzymał w ręku deske surfingową. Był najbardziej agresywny, mogłam to wywnioskować z jego energicznej gestykulacji. Z każdym krokiem krzyki robiły się coraz głośniejsze. Dostrzegłam tam również dziewczynę, która zachłannie broniła Jonaha. To była Ingrid, gdy krzyknęła, a jej piskliwy głos rozprzestrzenił się po plaży, nie miałam wątpliwości. Chłopak, który jeszcze przed chwilą trzymał deskę, teraz rzucił ją na ziemie. Podszedł do blondyna i pchnął go, przez co ten upadł na piasek. Wiedziałam, że nie zapowiada się to dobrze, dlatego przyspieszyłam kroku, żeby po chwili już biec.

- Zostaw go - krzyknęłam, gdy tylko wbiegłam w sam środek awantury. Oprawca nie bardzo przejmował się moimi słowami i dalej okładał Jonaha.

- Jonas, pokaż mu, że od nas się nie bierze kasy.

Jeden z chłopaków krzyknął, podburzając całą sytuację. Gdy usłyszałam to nazwisko, zastygłam. To nie mogła być prawda.



🔥🔥🔥

Hejka! 
Kolejny rozdział pojawił się tak szybko, że aż sama w to nie wierze.
W ogóle jestem w szoku, że tak wiele was tutaj jeszcze jest.

Skończyłam trochę w nieodpowiednim momencie?  😉

Who's That Boy/Did You Forget ||D.LovatoTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang