40

358 39 10
                                    

- Demi wstawaj, twoje urodziny dziś - mały potwór wbiegł do mnie do pokoju, żeby po chwili rzucić się na moje łóżko. Nie wspominałam wcześniej, ale odkąd znów jestem z Joe, a moi rodzice zluzowali, zaczęłam się z nimi dogadywać naprawdę w porządku. Nawet moja siostra w pewnym rodzaju, przestała się mnie bać. Nie wiem czy dobrze to ujmę, ale wydaję mi się, że mój związek ma na mnie pozytywny wpływ. Ucząc Joe bycia lepszym człowiekiem sama też stałam się lepszą wersję siebie.

- Kochanie, proszę ciszej - zakryłam głowę poduszką, faktycznie dziś moje osiemnaste urodziny, ale nic nie planuje z tej okazji. Zero imprezy, najchętniej zaprosiłabym Joe i przeleżała z nim cały dzień w łóżku, wczoraj zabalowaliśmy, a dziś jestem wypompowana z sił.

- Demi, ale mama już krzyczy na mnie, że masz urodzinowe śniadanie, ojciec pojechał kupić Ci prezent, a na dole czeka Joe z kwiatami - krzyknęła dość sepleniąc, ale udało mi się wyłapać najważniejszy fragment zdania. Jonas czeka na dole, a ja wyglądam jak gówno. Zerwałam się jak poparzona, wyjęłam z szafy pierwszą lepszą spódniczkę i bluzkę, bieliznę zgarnęłam z oddzielnej komody.

- Powiedz, że za pięć minut będę - wbiegłam do łazienki, wchodząc pod prysznic i dosłownie tylko spłukując szybko z siebie wczorajszą imprezę. Umyłam zęby, ubierając się przy tym, co z perspektywy osoby trzeciej musiałoby wyglądać niesamowicie zabawnie. Włosy rozpuściłam, tylko po to, żeby po chwili znów je związać w koka. Wyszłam, obciągając spódniczkę niżej.

- Co Ty robisz tu tak wcześniej? - spytałam, stojąc w progu salonu. Uśmiechnęłam się mimowolnie widząc, że w ręku trzyma dość pokaźny bukiet kwiatów.

- Wcześniej? Jest już grubo po trzynastej - wstał, podchodząc do mnie. Nie sądziłam, że spałam, aż tyle godzin. Znaczy, generalnie to nie wiele, biorąc pod uwagę, że do domu wróciłam koło piątej. Jestem pod wrażeniem, że Joe przyszedł tutaj z kwiatami, co musiało świadczyć o tym, że sam też nie wyspał się za bardzo, jednak trzeba przyznać, że wyglądał niesamowicie.

- No tak, byłam wczoraj bardzo zmęczona - zaśmiałam się widząc jego rumieńce. Tak, ostatnio coraz częściej udawało mi się zawstydzić mojego bad boya.

- Demi skarbie, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin - wręczył mi kwiaty - więcej dobrego w życiu, czyli więcej mnie, więcej szczęścia, czyli więcej mnie, więcej miłości, czyli więcej mnie, więcej uśmiechu na twarzy, czyli więcej mnie - zaśmiałam się, te życzenia były takie przewidywalne.

- Tak, tak wiem kochanie, więcej Ciebie - pocałowałam go krótko, nie zapominając, że w tym samym pomieszczeniu nadal prześladuje część mojej rodziny.

- Jakie plany na dziś? - spytała moja mama, nie odrywając od nas wzroku.

- Leżeć cały dzień, najeść się tłustych przekąsek i oglądać durne filmy - uśmiechnęłam się na samą myśl o tak cudownie spędzonym dniu, jednak jak zawsze ktoś musiał mieć inne plany, które totalnie nie pokrywały się z moimi.

- Właściwie to idziemy na imprezę - odezwał się Joe, a ja skrzywiłam się.

- Wczoraj byliśmy - mruknęłam niezadowolona z jego planów.

- Ale dziś są twoje urodziny i na pewno nie przesiedzimy ich od tak, z resztą mam dla Ciebie prezent, a jak chcesz go dostać musisz iść ze mną. O ile oczywiście Pani i Pani mąż nie mają nic przeciwko, że ją porwę?

- Oczywiście, że nie tylko nie spij mi córki - uśmiechnęła się moja mama, podchodząc do nas. Odprowadziłam Joe do drzwi, ponieważ musiał się już zbierać. Nagle miał coś ważnego do załatwienia.

- Będę o ósmej - przyciągnął mnie do siebie, gdy już byliśmy w strefie bezpiecznej od rodziców.

- Jak mam się ubrać?

- Ja bym chciał nago, ale rozumiesz tam będą inni ludzie, więc załóż kostium i coś seksownego - musnął moją szyję ustami, a ja cicho jęknęłam, gdy poczułam jak zasysa skórę, robiąc malinkę.

- Tym razem nie zapomnę o gumkach, maleńka - uśmiechnął się, składając na moich ustach szybki pocałunek.

~~~~

Dochodziła już ósma. Stałam przed lusterkiem w krótkiej obcisłej sukience. Sięgała mi mniej więcej do połowy ud, a wycięcia, które miała na bokach, dodawały jej nieco zmysłowości. Wyglądałam pociągająco, tak to mogę nazwać. Stanęłam bokiem, żeby sprawdzić czy mój tył prezentuje się tak dobrze jak przód. Oczywiście tak było. Chciałam założyć szpilki, ale czy to na pewno dobry pomysł? Finalnie założyłam rzymianki, bo raczej buty na szpilce nie wchodziły w grę. Naniosłam ostatnie drobne poprawki i wyszłam przed dom czekając na Joe. Przyjechał jak zawsze na motorze, mogłam to przewidzieć i po prostu założyć szorty.

 - Wyglądasz tak dobrze - podszedł do mnie i zanim zdążyłam odpowiedzieć, wpił się w moje usta. Dosłownie miażdżył moje drobne usteczka, a mi kompletnie to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Jęknęłam niezadowolona, jak oderwał się ode mnie.

- Jesteś moja, tylko moja - przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej. Przez chwilę miałam wrażenie, że mam coraz mniej powietrza, ale to tylko przez to, że co chwila ściskał mnie mocniej.

- Wiem skarbie - uśmiechnęłam się, mierzwiąc jego włosy dłoniom.

- Jedziemy?

- Wiesz, że będzie mi widać majtki - zaśmiałam się, gdy wsiadł pierwszy na motor.

- Masz bardzo ładne majtki - tym razem on wtórował śmiechem.

- Jak nie masz nic przeciwko, żeby więcej osób widziało jaką bieliznę nosi TWOJA dziewczyna - wsiadłam za nim, a on tylko fuknął coś pod nosem. Jak to mam w zwyczaju przytuliłam się do jego pleców i zamykając oczy czekałam jak skończy się ta pewna śmierć, czyli jazda z Jonasem.

~~~~

- Jesteśmy - pocałował mnie w czoło, a ja niepewnie otworzyłam oczy. Siedział nadal na motorze, zapewne chciał mi tym malutkim całusem dać znać, żebym go puściła. Zsiadłam z motoru i już chciałam iść, jak Joe pociągnął mnie za rękę.

- Poczekaj - odwróciłam się i spojrzałam na niego zdziwiona.

-  To pierwsza część prezentu dla Ciebie - podał mi pudełeczko, które mimo, że nie było zbyt ozdobne to i tak miało swój urok.

- Mam teraz otworzyć? - kiwnął przecząco głową, a ja uśmiechnęłam się. Był taki wstydliwy, nie lubił okazywać swoich uczuć, dlatego zapewne nie chciał, abym teraz sprawdziła zawartości.

- Więc teraz możemy iść? - kiwnął głową, złapał mnie za rękę. 

- Zaraz druga niespodzianka - szepnął mi do ucha, a ja ponownie tego wieczora uśmiechnęłam się. Weszliśmy na plażę i wtedy myślałam, że padnę i nie wstanę. Moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości, nie mogłam w to uwierzyć.


Hejcia
To już przedostatni rozdział, jeju jak dziwinie się czuję, wiedząc, że za nie cały tydzień skończę to opowiadanie. Macie może coś co byście chcieli na pewno, aby znalazło się w drugim tomie?  Wiem, że nie wiecie nawet jak się skończy pierwszy, ale może ktoś z was jakoś mnie zainspiruje. Kto wie.
Do kolejnego *-*

Who's That Boy/Did You Forget ||D.LovatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz