Did you forget? #5

304 32 28
                                    

- Ktoś cię pytał o zdanie?

Odwróciłam się, napotykając wzrok bruneta. Czułam, że tak to się skończy. Hieny chodzą stadami, więc skoro jedna się tu pojawiła i druga za moment przyszła. Przewróciłam oczami, gdy na jego twarzy pojawił się uśmiech, ten uśmiech, który znałam od tak dawna. Przeniósł swój wzrok na Anę, zmarszczył czoło, przez co wiedziałam, że zastanawia się skąd ją znał. Fakt, moja przyjaciółka zmieniła się, ale czy tak bardzo, żeby nie był w stanie jej poznać?  Skróciła w włosy do ramion i rozjaśniła z czerni na brąz, taka duża zmiana?  Nie wydaje mi się.

- Wiesz, że takie pyskówki nie pomagają ci.

Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. W czym cokolwiek miałoby mi to pomóc, jego słowa były absurdalne. Byłam dorosła, a jego słowa trochę podchodziły pod groźby, które są czynem karalnym. 

- Grozisz mi? - zaśmiałam się ironiczne.

- Ostrzegam.

Na jego słowa, przewróciłam oczami, mógł sobie ostrzegać. Nie byłam już tą samą dziewczyną co rok temu, ślepo zapatrzona, oślepiona bezsensowną miłością. Jonas nie znaczył dla mnie już nic, gdy patrzyłam na niego czułam ból i wstyd. Ból, ponieważ wszystkie negatywne emocje, które czułam po rozstaniu wracały, a wstyd, dlatego że do dziś nie mogłam uwierzyć w swoją głupotę, jak bardzo dałam mu się omamić.

- Zostaw ją w spokoju, ty perfidny gnoju.

Anastasia odezwała się pierwszy raz odkąd w magiczny sposób Joe się pojawił. Zaśmiałam się, byłam jej wdzięczna, że chce mi pomóc, ale takim tekstem może zaimponowałaby dziecku w podstawówce. Spojrzałam na nią, widać było, że spędziła dużo czasu przy barze, alkohol uderzył jej do głowy, zrobiła się czerwona, a swoje małe piąstki mocno zacisnęła.

- Dziewczynko, nie wtrącaj się w nie swoje sprawy.

Mrugnął do niej okiem, śmiejąc się. On najzwyczajniej w świecie żartował z niej, a raczej kpił.

- Tego już za wiele.

Brunetka podwinęła rękawy do góry, ruszając w stronę Joe. Nie wiedziałam, jak powinnam zareagować i nim zdążyłam coś zrobić, jej mała pięść trafiła go w twarz. Jego głowa odwróciła się w bok, pod wpływem uderzenia.

- Mocniej nie potrafisz?

Zaśmiał się, oblizując wargę. Wiedziałam, że Ana nie potrafi bić, ogólnie ona mało co potrafiła robić.  Chciała się znów zamachnąć, jednak znikąd pojawiła się Hope. Złapała ją za odchyloną rękę i odwróciła do siebie.

- Może uderzysz kogoś kto jest w stanie ci oddać?

~~~~

- Po co się biłaś, skoro nie umiesz tego robić?

Spytałam ją, jednak odpowiedzi nie otrzymałam. Weszłyśmy do apteki, kupiłam waciki i wodę utlenioną. Ana miała rozwaloną wargę i całe roztrzepane włosy. Podejrzewam, że jutro będzie miała pokaźną śliwkę pod okiem, kompletnie mnie to nie dziwiło. Hope za to wyszła bez najmniejszego szwanku. Po całej akcji w towarzystwie swojego braciszka, wróciła na imprezę, jak gdyby nigdy nic.

Wyszłam z apteki, ręką wskazując jej, żeby usiadła na pobliskim murku. Bez słowa usiadła, nie wiem czy się na mnie obraziła, ale nie odzywała się przez całą drogę. Rozpakowałam waciki, wylewając na jeden wodę utlenioną. Przetarłam zranione miejsca, nawet nie zasyczała. Wiem, że ją bolało, ponieważ mocno zaciskała rękę na swojej nodze.

- Cholera, nie kupiłam plastra - zorientowałam się, dopiero gdy chciałam zakleić jej rozcięcie. - To ja pójdę jeszcze...

- Daj spokój!  Przestań, to wszystko twoja wina, rozumiesz? To początek naszych wakacji, a ty już je psujesz! 

Who's That Boy/Did You Forget ||D.LovatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz