2

920 75 14
                                    

-Ale zabawne, boki zrywać...i tak zawsze jesteśmy tutaj tylko my. - u
Uśmiechnęłam się do nich i napiłam się wody.

-Przyniosłam trochę słodkości, jakieś chrupki. - Rzuciłam reklamówkę z przekąskami na stół, a sama usiadłam w fotelu, który stał pod ścianą.

-Nie wystarczy nam tego - powiedział dość poważnie, mierząc wzrokiem wszystko co przyniosłam.

-Dlaczego?  Przecież jesteśmy tylko my, no chyba że Trish znów jest przed okresem i ma ochotę na wszystko co da się zjeść - była nas tylko szóstka, a ja kupiłam serio sporo rzeczy, więc nie było możliwości, że nie starczy nam pożywienia.

-Przyjdzie jeszcze pareę osób.

Złość zawładnęła moimi emocjami, gdy usłyszałam, że ma być tutaj ktoś jeszcze. Od razu posłałam Adamowi mordercze spojrzenie. Nie chodziło mi o sam fakt, że ktoś jeszcze ma być, a o to jak wyglądam. Gdybym wiedziała, że planują robić coś większego, niż pogadanka i parę piw, ubrałabym się stosownie, a nie w znoszony dres. 

-Zajebiście - burknęłam krzyżując ręce w geście obrazy.

-Oj Demiś nie złość się. - Podszedł do mnie i usiadł na kancie.

-Adam wyglądam jak gówno, a ty nie wiadomo kogo jeszcze tutaj zaprosiłeś! - podniosłam głos. Byłam singlem, może nie jakoś zdesperowanym, ale fajnie byłoby kogoś poznać. W takim stanie moim potencjalnym kandydatem mógłbyś tylko jakiś desperat.

-Wyglądasz jak bardzo ładne gówno. - Spojrzałam na niego gniewnie, od razu wiedziałam, że ledwo co powstrzymywał śmiech, popchnęłam go przez co jego tyłek zaliczył bardzo bliskie spotkanie z podłogą.

-Auu to bolało wredoto. - Śmiał się wstając i masując sobie pośladek.

-Załóżmy, że jesteśmy kwita.

Tym razem i ja się uśmiechnęłam, przecież nie będę się obrażać o głupią imprezę. Zaprosił pewnie paru starych znajomych, których i tak oprócz tej imprezy, więcej nie zobaczę.

-Ile ma być jeszcze osób?  - wyjęłam miski i nasypałam do nich chrupek.

-Nasza szóstka i jeszcze czterech moich znajomych z sąsiedniego miasteczka, wiesz dopiero się tu wprowadzili i nie mają zbytnio przyjaciół.

Dużo się nie pomyliłam, nowi znajomi brzmieli jeszcze lepiej, niż tacy, których już bym znała. Skoro ktoś polubi mnie w tym wydaniu, pokocha w każdym innym.

-Niech będzie - westchnęłam zrezygnowana. Co mogłam więcej robić, przecież nie ucieknę jak tchórz, a nie będę im psuć imprezy przez swój gówniany wygląd.

• • •

Minęły już jakieś trzy godziny, a my nadal siedzieliśmy w szóstkę, w sumie lepiej dla mnie. Zaczęłam nawet liczyć na to, że Adam z Maxem żartowali sobie, że ktoś przyjdzie widząc jak wyglądam. Moje wszystkie nadzieje zostały zrujnowane, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.  Adam jak na dobrego gospodarza przystało wstał i otworzył drzwi, witając kilku sympatycznie wyglądających chłopaków. Przedstawił nas sobie, cieszyłam się, że ich wygląd nie był zmyłką i charakterem również imponowali.

●●●

Adam mówił że wpadnie tylko kilka osób, a dwadzieścia minut później w domu roiło się od ludzi. Siedziałam nadal na swoim ulubionym fotelu i przyglądałam się pijącym coraz większe ilości alkoholu. Czułam się niczym prawdziwy alien, wszyscy ubrani w wyzywające ciuszki, które aż się prosiły żeby je zdjąć, a ja siedząca w luźnych dresowych spodniach. Wstałam i ledwo przecisnęłam się przez tańczących ludzi. Wyszłam na dwór i usiadłam na wielkim kamieniu, który był jedną z form ozdoby u Adama w ogródku. Przede mną było małe oczko wodne, a obok niego altanka na grilla i ławki, oczywiście i ona nie zaznała spokoju, bo pewna para dobierała się tam do siebie. Chciałam strasznie znaleźć się w moim domu, w moim pokoju, w moim łóżku...jednak mój lęk przed ciemnością nie pozwalał mi wyjść dalej niż ogrodzenie domu mojego kumpla.

-Demi chodź do środka zimno jest. -Kochana Trish jak zawsze przesadza. W tej całej naszej grupie to właśnie ona jest najbardziej dojrzała, nazywamy ją nawet naszą mamą, bo bardzo troszczy się o wszystkich, czasem nawet bardzkiej niż jest to konieczne.

-Ciepło jest. - Rzucałam do wody jakieś kamyczki i rzeczy, które akurat wpadły mi do ręki. Byłam totalnie wyłączona z myślenia, a mój mózg automatycznie tworzył odpowiedź, która miała na celu spławienie wszystkich zbliżających się do mnie.

-A gęsia skórka pojawiła ci się ze zbyt wysokiej temperatury organizmu. - Złapała za moją rękę i zaczęła ją pocierać. Chciała mnie ogrzać, ale w efekcie irytowała mnie swoją nadopiekuńczością.

-Efekt uboczny, zaraz przyjdę. - Uśmiechnęłam się zbywając ją tym samym. Chciałam pobyć w gronie osób trzeźwych, czyli z samą sobą, wątpię żeby tu znalazł się jeszcze jeden nie pijący. Nie minęło nawet dziesięć minut, a poczułam jak ktoś mocno chwyta mnie za ramie, zaciskając uścisk.

-Trish mówiłam ci już, że zaraz przyjdę - powiedziałam przekonana, że to znów moja przyjaciółka wyolbrzymia niskość temperatury, jeszcze trochę i zaczęłaby mówić o śmierci spowodowanej hipotermią.

- W sumie mam na imię John, ale dla ciebie mogę być też Trish malutka. - Podniósł mnie tak, że stałam naprzeciw niego. Nie znałam go w ogóle, byłam pewna, że wcześniej go nie spotkałam, przez co czułam narastające przerażenie. Jedyne co mogę o nim powiedzieć, że starczy mu już picia, bo czułam od niego alkohol jak tylko otworzył usta, żeby spróbować zbajerować mnie swoimi słabymi tekstami.

-Mógłbyś mnie puścić? - powiedziałam dość grzecznie. Z doświadczenia wiem, że nie należy być niegrzecznym do osób, które są pod wpływem, bo mogą to odebrać jako atak na siebie. Wzbudzanie jego agresji nie było rzeczą, którą chciałam wykonać.

-Mógłbym, ale nie chce...jesteś cholernie słodziutka. - Przejechał kciukiem po moim policzku, od razu skazując się na otrzymanie ode mnie ciosu. Spoliczkowałam go bez namysłu, musiałam się bronić, mimo tego że mogło to się skończyć dla mnie źle. Szarpnął mną mocniej zaciskając ręce na moich ramionach, syknęłam z bólu, czując ścisk, który z każdą sekundą przybierał na intensywności.

-Co ty sobie myślisz?! - podniósł głos potrząsając mną, byłam w szoku, nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa, a co dopiero obronić się skutecznie.

-Teraz się nie odzywasz? - potrząsnął mną, a ja stałam jak wryta. Chciałam się jakoś wyrwać, ale jego uścisk był zbyt mocny. Stałam i liczyłam na to, że odpuści i sobie pójdzie.

-Chce spędzić miło czas. - Uśmiechnął się i jakby zmienił w przeciągu sekundy swój nastrój. Z agresywnego dupka, chciał stać się dobrym, czułym kochankiem.

-Ale ja nie chce - powiedziałam cicho, lekko drżącym głosem, którego po prostu nie byłam w stanie opanować.

-Oj nie daj się prosić. - Przyciągnął mnie do siebie, przez co znów moja reakcja, była automatyczna. Odepchnęłam go patrząc jak w jego oczach rośnie gniew. Podszedł do mnie i mocniej przyciągnął do siebie, już miał się wpić w moje usta, gdy...

• • • •

Hej :)

Jak widzicie rozdział dodaje szybciej niż w niedzielę, bo mam nowe postanowienie. Po prostu dodaje jeden rozdział w tygodniu, nie będę się ograniczać do jakiegoś konkretnego dnia, bo też nie zawsze mam jak dodać w niedziele. Powolutku się rozkręca z naciskiem na powolutku.

Do kolejnego xoxo

Who's That Boy/Did You Forget ||D.LovatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz