26. To mój pracownik, mój i tylko mój

Zacznij od początku
                                    

- Wygrałeś.... obiecuję- starszy z nich w obliczu tak intensywnego natarcia przeciwnika, w końcu skapitulował. Przewaga japońskiego chłopaka nad jego zmysłami była kuriozalnie przytłaczająca.

Japończyk był jedynym człowiekiem na tej planecie, który potrafił tak łatwo owinąć go sobie wokół palca.

***

Wygrana smakowała wyśmienicie, o ile taka rzecz smakować w jakikolwiek sposób mogła. A jednak Katsuki odczuwał jej słodycz, pławiąc się szczęściem w swoim prywatnym raju.

Dziś drzwi gabinetu Victora stanęły dla niego otworem. Żadnych zakazów, niezadowolonych pomruków i kwiku nieznośnej sekretarki. Nic nie było w stanie go stamtąd usunąć. W końcu ktoś mu to obiecał, a w tej firmie słowo tego człowieka było świętością.
Nawet partnerzy biznesowi nie mieli prawa, aby zwrócić mu jakąkolwiek uwagę. Wpatrywali się więc w niego ukradkiem, próbując zrozumieć, kim jest przystojny Japończyk, opierający się zgrabnymi pośladkami o podłokietnik fotela wielkiego biznesmena. Był zbyt rażąco blisko, aby móc ten precedens zignorować.
Nikt jednak nie śmiał zapytać, przyjemniej przez znaczną ilość czasu. Bowiem zawsze znajdzie się wścibska osoba chcąca wiedzieć zbyt wiele.

- Przepraszam, że pytam, ale kim jest ten uroczy młodzieniec nieodstępujący Pana na krok? - zapytała nieśmiało jedna z typowych pań przychodzących do Nikiforova w sprawie interesów. Była podstarzała i dlatego właśnie zdradzała oznaki nadmiernego wścibstwa. Jej życie było nudne do tego stopnia, że zaczęła interesować się nadmiernie egzystencją innych. Miała również niezdrowy nawyk do fantazjowania o młodych mężczyznach. Gdy któryś zwrócił na siebie jej uwagę, starała się uczynić z niego własnego oddanego pracownika będącego na każde jej skinienie. Poprzedni doradca finansowy Rosjanina skończył właśnie w taki sposób, zwabiony wyższą pensją i służbowym samochodem. Biedak nie wiedział jednak, że przyjdzie mu za to zapłacić w nieco nieprzyzwoity sposób.

Chcesz mieć przywileje?

Musisz zrekompensować się ciałem i do końca swojej kariery wzdrygać się, gdy pomarszczona dłoń twojej szefowej notorycznie maca twój zgrabny tyłek.

Nikiforov na szczęście zbyt dobrze znał jej sztuczki, aby na kogokolwiek to zadziałało. Zresztą wątpił w to, aby Japończyk był tym w jakikolwiek sposób zainteresowany. Może wyglądał na takiego, ale od pewnego czasu nie można było go nawet o coś takiego posądzić.

- Wiem, do czego pijesz i ostrzegam, to jest mój pracownik, mój i tylko mój- mruknął, kładąc szczególny melodyjny nacisk na słowo ,,mój". Nie chciał problematycznych niedomówień i niezręcznych sytuacji.

Sam przedmiot zamieszania wydawał się tą rozmową niewzruszony, przyglądał jakieś papiery, usilnie starając się, aby kąciki jego ust nie drgnęły nawet o milimetr. Ta mała deklaracja ze strony Rosjanina, napawała go miłym uczuciem przynależności do jakiegoś pokręconego kawałka tego obszernego świata. Tak naprawdę ciężko było mu się nie uśmiechnąć i właściwie nie udało mu się tego powstrzymać. Ten mały cud zdecydowanie z biblią niemający nic wspólnego, oczarował obydwu postronnych obserwatorów, napawając ich różnymi uczuciami.
Zazdrość i niebywałe szczęście. Tylko to teraz się liczyło.

Yuri wyglądał niezwykle uroczo, a nawet cholernie niewinnie. Brunet wyginał swoje rumiane wargi w niemal anielskim uśmiechu, namiętnie wpatrując się w lekko wymięty papier. Soczysty rumieniec na jego policzkach tak rzadko, a praktycznie wręcz niespotykany, swoją intensywnością mógł konkurować ze zdrowo rosnącą w pełnym słońcu truskawką. Ale to oczy mówiły tutaj najwięcej, lekko błyszczące, po brzegi wypełnione bezgranicznym szczęściem.
Ten widok przywiódł Victorovi na myśl pytanie.

Korpo || Yuri on ice Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz