- Czy, w końcu mogę wiedzieć co to za niespodzianka ? - zagryzam lekko wargę i opieram się lekko o stół. 

- Może byś i mogła, ale to niespodzianka, więc zobaczysz na miejscu.

- Ehh.. droczysz się ze mną - kieruje na niego swój przenikliwy głos i splatam ręce na piersi.

- Troszkę - śmieje się lekko - Ale tak ociupinkę - pokazuje dłonią.

- Chyba troszeczkę więcej.

- Oj Rose, jak będziemy się tak licytować to dłużej nie poznasz niespodzianki.

- Wiem, wiem, zbierajmy się w takim razie - podchodzę do swojej walizki i biorę torebkę, którą zakładam na ramię i prawej dłoni trzymam pęk kluczy. Molton natomiast zabiera moją walizkę. Oczywiście nie może sobie nie zażartować i udaje, że jest tak ciężka, że nie może jej podnieść. Przewracam tylko oczami, otwieram drzwi i czekam, aż mężczyzna do mnie dołączy. Po zamknięciu mieszkania zmierzamy szybko do sportowego samochodu. James w tej kwestii ma gust. Jego czarne lamborghini jest po prostu piękne. Może się to wydawać dziwne, ale już od liceum interesowałam się sportowymi, szybkimi samochodami. Praktycznie nikt o tym nie wie, ale bardzo lubię szybką jazdę, czuje wtedy, że żyję. Jednak nigdy nie mogłam sobie na to zbytnio pozwolić, zepsułoby to mój wizerunek ułożonej dziewczyny, która ma poważne plany, a nie myśli o zabawie i adrenalinie. 

***

Spoglądam na wieżowce, które mijamy po drodze. Jedziemy już jakiś czas, a James póki co nic mi nie zdradził. Doskonale umie trzymać tajemnice i sekrety, wiem coś o tym. Nie pisnął ani słówka, a z jego wcześniejszych słów też nie można nic wywnioskować. Trudno będzie z niego coś więcej wyciągnąć, odnośnie jego dodatkowej działalności bez wzbudzania podejrzeń. To prawie tak jakbym musiała się wspiąć na Mount Everest bez odpowiedniego sprzętu, ale z pewnym przygotowanie. Przecież już od jakiegoś czasu przygotowuje grunt jakim jest James. Wszystko co robię, nasze spotkania, "randki", pocałunki ma na celu uzyskanie potrzebnych informacji. Cały czas spoglądam przez szybę i zauważam, że kierujemy się w stronę międzystanowej autostrady, czyli wyjeżdżamy z miasta. W takim razie gdzie zmierzamy ?

- Wszystko dobrze ? - z moich przemyśleń wyrywa mnie głos mężczyzny. Odwracam się lekko w jego stronę. 

- Tak, w jak najlepszym, po prostu zastanawiałam się dokąd zmierzamy.

- Znowu o tym samym, to już się robi nudne, ale wydaje mi się, że zaraz się zorientujesz gdzie jedziemy, ale nie w jakim celu - odpowiada pewnie. Spoglądam na niego lekko zmrużonymi oczami, ale po chwili zaczynam się rozglądać w poszukiwaniu jakiś znaków przy autostradzie. Wtedy dostrzegam wyraźną zieloną tablicę informującą, że za 90 mil jest Filadelfia w stanie Pensylwania. 

- Jedziemy do Filadelfii - wykrzykuje. 

- Brawo, udało ci się zgadnąć dokąd jedziemy, ale nie wiesz w jakim celu.

- Zapewne się nie dowiem ? 

- Nie - śmieje się i kręci przecząco głową . Widzę, że jest skoncentrowany na jeździe, więc postanawiam wyjąć telefon i napisać do Sarah, że zmierzamy do Filadelfii. 

Szybko wystukuje wiadomość i kiedy widzę, że została wysłana szybko ją usuwam dla bezpieczeństwa. Wrzucam telefon do torebki i spoglądam lekko w stronę Jamesa. Mężczyzna kątem oka patrzy na mnie i kładzie rękę na moim kolanie. W pierwszej chwili mam ją ochotę zabrać, ale uświadamiam sobie, że nie mogę tego zrobić. Muszę zachować dobrą minę do złej gry. 

Resztę podróży spędzamy rozmawiając o błahostkach. Molton opowiada też kilka tak zwanych "sucharów", które zresztą są tak suche, że aż same się rozsypują, jednak bawi mnie to. Poznaje kolejną jego twarz, poznałam już nowojorskiego prezesa, teraz wyluzowanego młodego mężczyznę, ale wiem, że na pewno ma jeszcze jedną bezwzględnego terrorysty, której nie chciałabym nigdy poznać. 

***

James zatrzymuje samochód pod jednym w pięknych i zapewne ekskluzywnym hotelu. Pewnie tutaj się zatrzymamy, tylko nie do końca wiem co będziemy robić. Jak na gentlemana przystało, mężczyzna otwiera mi drzwi i pomaga wysiąść ze swojego czarnego cudeńka. Kluczyki wręcza jednemu z mężczyzn ubranych w hotelowy uniform, pewnie on także zajmie się naszymi bagażami. Już po wejściu do budynku, widzę, że jest to miejsce na pewno nie na moją kieszeń. Wnętrze jest bardzo ekskluzywne, ale i nowoczesne. Mogłabym zamieszkać w takim hotelu, czułabym się tu jak w niebie. Zmierzamy do stylowo urządzonej recepcji, gdzie wita nas piękna brunetka z uśmiechem na ustach. 

- Witamy panie Molton, cieszymy się, że nas pan odwiedził - mówi dziewczyna i cały czas się uśmiecha. 

- Dzień Dobry, ja także się ciesze, czy rodzi...

- Synku ! - słyszę głos dobiegający zza naszych pleców. Odwracam się lekko i moje oczy spoglądają na dwie osoby, z których mężczyzna jest łudząco podobny do Jamesa.

- Mamo, tato to jest Rosie moja dziewczyna - przedstawia mnie mężczyzna i łapie za dłoń. Stoję jak sparaliżowana. To właśnie jest ta niespodzianka, o której nie chciał mi wcześniej powiedzieć. Właśnie przedstawił mnie swoim rodzicom...


----------

Cześć 

Długo oczekiwany rozdział, przestawiający niespodziankę Jamesa, ale czy tylko to ? Co dalej z tego wyniknie. Dowiecie się już w następnym rozdziale. Chciałam wam również bardzo podziękować, bowiem dzisiaj moja opowieść uplasowała się na 20 miejscu w kategorii Romans. Jestem wam za to bardzo, bardzo wdzięczna. Jesteście wielcy <3 Motywuje mnie to do dalszej pracy, każda wasza gwiazdka i komentarz na prawdę wiele dla mnie znaczą ;D 

Zabójcza Gra  [Zakończone]Where stories live. Discover now