Coś się kończy, coś się zaczyna

54 6 0
                                    

I w końcu...

9 miesiąc
Miesiąc, ostateczny. Z niecierpliwością czekam na dzień porodu. Na dzień, w którym powstanie nowe życie.
Siedziałam na kanapie, przeglądając zdjęcia.

Nasze zdjęcia.

Na każdym było coś napisane.

Kocham Cię...
Mój skarb...

Znalazłam zdjęcie, gdy byłam mała. Gdy miałam chyba z 14 lat. Leżałam w szpitalu. Wyciągnęłam zdjęcie z albumu. Powolnym gestem je odwróciłam i czytałam zapisane tam słowa.
"Mój świat się rozpada,
Moje życie kończy,
Jestem do niczego.
Nienawidzę życia...
I hate my life..."

Po moim policzku spłynęła łza. Moje życie się odmieniło, teraz ja kocham swoje życie.

I love my life...

Nagle usłyszałam otwieranie drzwi. Podskoczyłyczam na kanapie i zamknęłam album.
-Hej kotku.-przywitał się ze mną. Wstałam i wtuliłam się w niego.

I love Kamil

***

Pov Kamil
Wtuliła się we mnie z utęsknieniem, jakby mnie nie widziała wieki.

I love Flora

Głaskałem czule jej plecy, gdy nagle stała się cięższa. Jakby na mnie spadła. Przeraziłem się, gdy nagle zaczęła zniżać się w dół.
-Co się dzieje?-spytałem, podtrzymując ją. Pomogłem jej usiąść na łóżku.
-Kamil...-wysyczała. Podbiegłem do niej i usiadłem obok. Ścisnęła mocno moją dłoń.
-Dziś 13 października...-wyjąkała. Jakby mnie oświeciło. Szybko pobiegłem po moją i jej kurtkę. Ubrałem się, jednocześnie pomagając ubrać się jej. Jakoś udało nam się dotrzeć do auta.
Czym prędzej odpaliłem i ruszyliśmy do szpitala.
Po 15minutach Flora leżała już na sali porodowej. Chodziłem w kółko, czekając na jakiekolwiek informacje. Już wyrywałem sobie włosy z głowy, wyszedł lekarz.
-Poród jest przewidziany gdzieś około siedemnastej, może Pan iść.-rzekł.
-Wie pan... Wolę poczekać.-odparłem.
-Jak Pan woli...-westchnął i poszedł. Usiadłem z powrotem na krześle, czekając na 17.

Dopiero 15.36

***
Zastanawiam się, ile jeszcze mam czekać. Zdążyłem już z 10 razy iść do ubikacji, obejść cały szpital i dalej nic. Jest już dobrze po siedemnastej, a poród się nie zaczął i nic nie wskazywało na jego nadejście. Trochę mnie to niepokoiło, jednak byłem dobrej myśli.
Chodzę w tą i spowrotem, co chwilę sprawdzając godzinę.

18.24

Dalej nic, co jest?!

Ponownie z sali wyszedł lekarz. Dał mi fartuch, nic nie mówiąc. Założyłem go i wszedłem do sali porodowej. Flora leżała na łóżku już przygotowana do porodu. Stanąłem obok niej, złaczając nasze dłonie. Mój kotek spojrzał na mnie, rozchylając wargi. Schyliłem się i pocałowałem ją. Mógłbym tak wieczność, gdy krzyknęła mi w usta, mocno ściskając moją dłoń. Oderwałem się od jej wspaniałych ust i przyglądałem się całemu zdarzeniu. Krzyczała, jakby ją ktoś rozrywał, a ja płakałem jak małe dziecko.
Rozpłakałem się jeszcze bardziej, gdy już prawie pod koniec porodu tętno Flory gwałtownie spadło. Pielęgniarka wyprowadziła mnie z sali. Usiadłem na krześle, chowając twarz w dłonie i płacząc. Tak bardzo się bałem, że ją stracę.
Po paru minutach po sali i może nawet całym szpitalu rozległ się płacz Martynki. Ponownie zacząłem płakać, uśmiechając się i nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Nagle wyszła pielęgniarka z moją córeczką, już umytą, przebadaną, owiniętą w biały ręcznik. Pocałowałem ją w czółko, mówiąc
-Kocham Cię.
Przytuliłem ją delikatnie, znów zaczęła płakać. Zaśmiałem się, jednak mój uśmiech znikł z twarzy, gdy z sali wyszedł lekarz. Spojrzał na mnie i po prostu przeszedł.
-Przepraszam, co z matką?-spytałem, zatrzymując go. Znów to samo spojrzenie. Westchnął, jakby miał mi głosić jakąś przemowę.
-Jest nieprzytomna, ale proszę się nie denerwować.
Moje serce zaczęło bić intensywniej, usłyszałem...

Ciągły sygnał aparatury

Wcisnąłem Martynkę w rece lekarza i bez wahania wbiegłem do sali.
-Flora!-krzyknąłem. Chwyciłem ją za rękę i przycisnąłem do ust. Z moich oczu leciały wodospady łez. Pielęgniarka mnie znów wyprowadziła z sali, a reszta w niej obecna przystąpiła do resuscytacji.
Po może 10 minutach wszyscy wyszli z sali. Stanąłem naprzeciwko lekarza. On tylko rozłożył ręce mówiąc
-Matka dziecka nie żyje.
Rozpłakałem się, szlochałem głośno, zakrywając twarz dłońmi. Kucnąłem, skulając się.

To niemożliwe..
To nie może być prawda...
To nie może być...
Koniec

***
"I hate" zbliża się ku końcowi :(

I hateOnde as histórias ganham vida. Descobre agora