Jaką wartość ma życie?

53 7 0
                                    

Po chyba 3 tygodniach wyszłam ze szpitala. W tym czasie polepszyło się między mną a Kamilem. Obiecałam, że zacznę leczyć swoją depresję i będę dbała o niego i nasze dziecko, i o swoje życie.
Wsiadłam do auta Kamila, bo przecież rodzina ma mnie w dupie, ale co tam. Zorientowałam się, że wcale nie jedziemy w stronę mojego domu. Ani także w stronę domu Kamila. Zaskoczyło mnie.
-Kamil?-spojrzałam na niego.
-Jedziemy do NASZEGO domu.-odparł, uśmiechając się.
-Jak do NASZEGO?
-No do NASZEGO. Wynająłem dla nas mieszkanie. Cieszysz się?-spojrzał na mnie przelotnie.
-Bardzo się cieszę. Dziękuję.
-Dla Ciebie wszystko, kotku.

Dojechaliśmy na miejsce po jakiś 15minutach. Kamil wynajął nam mieszkanie w bloku pięciopiętrowym. Nasze mieszkanie jest na 3 piętrze. W końcu weszłam do mieszkania. Ściany białe, meble z ciemnego drewna, niektóre z jasnego. Na nich obrazy, zegary. Weszłam do salonu. Szara kanapa, przy niej szklana ława, naprzeciwko duży telewizor plazmowy. Zaraz przy wejściu do salonu stała komoda, a na niej ozdobne figurki. Skierowałam się w stronę drugiego pokoju. Po prawej stronie stała duża, rozsuwana szafa. A na wprost wielkie łóżko.
Kuchnia. Niewielka. Drewniane szawki, kuchenka gazowa, wiszące szawki, biała lodówka.
Łazienka. Ściany były w błękitnych kafelkach, duże lustro, pralka, toaleta, przysznic.
Ogólnie całe mieszkanie przepiękne. Wtuliłam się w Kamila, a ten czule głaskał mnie po głowie.
-Kamil...
-Hm?
-Zrób nam coś do jedzenia.
-A co byś chciała?
-Pizzę, lody...
-Uroki ciąży?-zaśmiał się.
-6-ty tydzień. Za parę miesięcy będziemy mieli dziecko.-pogłaskałam swój brzuch. Kamil położył dłoń na mojej, a po chwili czule pogłaskał mój brzuch. Poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie, a raczej położyłam się. Usłyszałam, jak Kamil rozmawia z kimś przez telefon.
-Pizza w drodze!-krzyknął z kuchni. Zaśmiałam się. Przypomniała mi się moja przyjaciółka, Lidia. Pomyślałam, że fajnie byłoby się spotkać.
-Kamil!-zawołałam go. Przyszedł od razu.-Może by tak zaprosić Lidię do nas? Zadzwoń może po Grześka. Co ty na to?
-Dobry pomysł. Zadzwoń do Lidii i się wszyscy spotkamy.
Grzesiek to przyjaciel Kamilla. Wysoki, szczupły, dobrze zbudowany, blondyn, niebieskooki. Jednak ja wolę mojego Kamila.
Zadzwoniłam do Lidii, która po godzinie zjawiła się w naszym domu. Także Grzesiek zaraz się pojawił. Wszyscy zasiedli w salonie, gdy po chwili przyjechała zamówiona przez Kamila pizza. Było wesoło, byłam szczęśliwa jak nigdy dotąd, zapomniałam o wszystkich moich problemach. Dziecko zaakceptowałam, uznałam, że powinnam się cieszyć, a nie ciąć przez dziecko. Byłam głupia. Ale to przeszłość. Przecież nie można załamywać się przez jakieś pierdoły. Nie można się ciąć. Nie można ranić innych. Ale także samego siebie. Dopiero teraz to zrozumiałam.
Poznałam Serafinę, która mnie rozumiała.
Poznałam Lidię, która zawsze mnie wspierała.
Poznałam Kamila, który jako pierwszy w moim życiu naprawdę mnie pokochał.
Jestem wdzięczna tym osobom za to, że są. Za to, że są moimi przyjaciółmi. Że zawsze mi pomogą, wesprzą. Po prostu ich kocham.
Moje życie to było piekło, jednak teraz czuję się wspaniale. Te wydarzenia, jak cięcie się i wiele innych nauczyło mnie jednego. Jeżeli chcemy zrobić coś złego, pomyślmy o osobach, które są dla nas ważne. Nie rańmy ich. Oni nie są nic winni.
Szanujmy osoby ważne w naszym życiu.
Dbajmy o nie.
Kochajmy tak, jak oni nas.
Po prostu :)

I hateWhere stories live. Discover now