Moje życie

236 14 5
                                    

Mam na imię Florencja, mam 16 lat. W czasach mojego dzieciństwa nigdy nikt mi nie powiedział, że mnie kocha. Swoich rodziców nie znam. Mój ojciec zginął w wypadku samochodowym jakiś miesiąc przed moimi narodzinami, a matka wpadła w depresję. Zaczęła palić, upijała się do nieprzytomności. Aż przyszedł 18 sierpnia - urodziłam się. Groziła mi śmierć, ale lekarze zdołali przytrzymać mnie przy życiu. Po co?
Z tego, co mi opowiadała ciotka Aneta (ta, co mnie rano budziła), to moja matka uciekła ze szpitala, zostawiając mnie. Ciotka jest siostrą mojej mamy, postanowiła się mną zająć, abym nie wylądowała w domu dziecka. Nigdy nie spotkałam matki, moja opiekuńczyni mówiła, że odkąd się urodziłam, kontakt z matką się urwał. Nie wiadomo, gdzie jest, co robi i czy w ogóle żyje. W sumie, to nawet mnie to nie interesowało.

Rankiem.
Bez żadnego entuzjazmu zaścieliłam łóżko i udałam się do łazienki, biorąc po drodze jakieś ciuchy. Wyskoczyłam pod szybki prysznic. Ciepła woda spływała po moim ciele, a w całej łazience roznosił się zapach mojego kwiatowego mydła. Po spłukaniu całej zawartości mydła z mojego ciała, owinęłam się moim białym ręcznikiem. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie.

Nienawidzę siebie.

Szara skóra, wory pod oczami, popękane usta. Wyglądałam gorzej niż najgorszej.
Odchodząc od lustra, ubrałam się i wyszłam. Z pokoju wzięłam torbę z książkami i pognałam ubrać buty na niewysokiej koturnie. W razie chłodu przewinęłam cienką bluzę w pasie. Byłam gotowa. Opuściłam mieszkanie delikatnie zamykając drzwi i ruszyłam na przystanek.
Zapomniałabym, mieszkam w Stanach i to mój pierwszy dzień w szkole. Chodziłam do innej szkoły, lecz się przepisałam.
Kroczę drogą ślimaczym tempem, nie przejmując się że za kilka minut przyjedzie autobus. Przyspieszyłam i o mały włos spóźniłabym się. Przez całą drogę myślałam tylko o tej szkole. Jak będzie, jak się odnajdę, jak mnie przyjmą?
Aż w końcu dojechałam. Moim oczom ukazał się wielki budynek pełen młodzieży.
Wzięłam głęboki wdech i weszłam do budynku, udając się pod klasę.

To będzie długi dzień.

***


I hateWhere stories live. Discover now