Nowa szkoła

182 15 2
                                    

Ujrzałam swoją nową klasę, od razu zwracając uwagę na większą ilość chłopaków niż dziewczyn. Po chwili podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Włosy miała jasne, spuszczone, sięgające do ramion oraz grzywkę uczesaną na bok, nieco zakrywając jej lewe oko. Ubrana w tunikę z dużym dekoltem, białe, podarte spodnie za kolana, na nogach czerwone trapki.
-Hi, I am Lidia, and you? - rzekła, serdecznie się uśmiechając. Szczerze, to niezbyt umiałam mówić w języku angielskim, jedynie podstawy wyciągnięte z podstawówki w polskiej szkole. A tu? Kurde, musiałam olewać szkołę i m.in. lekcje angielskiego?
-Hi... My names Florencja. Wait seconds, please. -odparłam unikając rozmowy.
-Floracja, please....-złapała mnie za nadgarstek spuszczając głowę. Zaskoczona jej reakcją, odwróciłam się, lecz nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Lidia, I'm Florencja. -po chwili dodałam-Lidia, jestem z Polski, nie znam angielskiego, nie dogadamy się. Nie ma sensu dalej toczyć rozmowy.
Chciałam iść i zająć się sama sobą, lecz dostrzegłam smutek w jej oczach, przez co zrobiło mi się trochę głupio.

Znowu za dużo gadasz!

-Oh, I'm sorry...
-Come. -pociągnęła mnie za sobą. Zaprowadziła mnie do łazienki. Stanęłam, opierając się o ścianę. Zniechęcona skrzyżowałam ręce i czekałam, aż powie co ma do powiedzenia.
-Nie jesteś jedyna. -powiedziała. Na jej twarzy malował się lekki uśmiech. Zaskoczona, że jest Polką również się uśmiechnęłam.
-Super. Cieszę się.
-Ja też. W Stanach mieszkam od 3 roku życia, ale moi rodzice dbali o to, abym znała swój ojczysty język. Lepiej oswoisz się w szkole.
-Chyba tak.. -naszą rozmowę przerwał dzwonek na lekcję, moją pierwszą lekcję. Wyszłyśmy z łazienki i ruszyłyśmy pod klasę. Zza rogu wyłoniła się niska postać mężczyzny, który miał mnie uczyć matematyki. Był to starszy pan z wąsem, nieco zgarbiony, ale pogodny z twarzy. Usiadłam w ławce przy oknie razem z Lidią. Czasem tłumaczyła mi, co mówił nauczyciel, czasem też tłumaczyła nauczycielowi, co mówię ja. Lekcja szybko przebiegła w miłej atmosferze. Następne lekcje też szybko mijały, aż dzień w szkole dobiegł końca. Okazało się, że moja nowa koleżanka mieszka dwie ulice dalej ode mnie, więc wróciłyśmy do domów razem.
-Florencja, a czemu już nie mieszkasz w Polsce? -zapytała.
-Eh, długo by opowiadać. Myślę, że to rozmowa nie na teraz. -odparłam. Moja przeszłość to koszmar, nie chciałam do tego wracać, ani wspominać moich zniszczonych pięknych chwil. Gdy już miałam mieć dobry humor, ktoś musiał go zepsuć. Tak to szło.
-Rozumiem. Powiesz, gdy będziesz chciała.
-Myślę, że moja chęć rozmowy prędko nie nadejdzie. Może nawet nigdy?

***

Po jakimś czasie byłam już pod domem. Pożegnałam się z Lidią i weszłam do budynku. Mieszkam na ósmym piętrze, schodami chyba nie szłam ani razu. Aż w końcu weszłam do mieszkania.
-Wróciłam! -wykrzyknęłam na całe mieszkanie.
-Czego drzesz mordę?! -usłyszałam. Przewróciłam oczami. Oczywiście musiała być to moja ciotka.
-Czy ja mogę w końcu, choć raz w życiu wrócić do domu i nie mieć spieprzonego humoru? -burknęłam.
-Co ty do mnie mówisz?
-To, co ciotka słyszała. Idę do siebie.
Weszłam do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami. Rzuciłam plecak gdzieś w kąt i walnęłam się na łóżko. Miałam już dosyć tego domu, ale nie mam innego wyjścia, musiałam z nią mieszkać. Nagle usłyszałam dźwięk SMS'a. Zdziwiło mnie to, bo nikomu nie podawałam mojego numeru. Wzięłam telefon w rękę i odczytałam wiadomość.
534678153:
Hej, pamiętasz mnie jeszcze? Przypomniałem sobie o tobie, postanowiłem napisać. Odpisz, proszę:)
Alex

Ja:
Ah, no tak... Chodziliśmy razem do klasy. Jak tam u ciebie?

534678153:
A dobrze. Mam branie, haha. Jednak wszystkie dziewczyny w mojej klasie to same tapeciary. Szpile większe, niż wieżowce, makijaż ostrzejszy niż chili...

Ja:
Haha, jakie porównanie. U mnie też dobrze. Gdyby jeszcze ciotka się zmieniła...

Alex:
Może z nią porozmawiasz? Czasem to dobrze robi po obu stronach.

Ja:
Nie, nigdy. Z nią się nie da rozmawiać. By zaraz darła koparę.

Alex:
Ou, ja kończę. Papa Flora ;)

Ja:
Narka :-)

Ucieszył mnie SMS od Alexa. To mój stary przyjaciel z poprzednich klas.
Leżałam jakiś czas na łóżku przeglądaj FaceBook'a. Do znajomych zaprosiło mnie parę osób z mojej klasy i jakiś koleś. Weszłam na jego profil.

Znajoma twarz... Chyba go gdzieś widziałam.

Przejrzałam jego wstawiane zdjęcia.

Uuu... Ma kaloryfer, bicepsy i te rysy twarzy... Ale ciacho!

Jednak moje chwilowe rozkojarzenie przerwała ciotka, która weszła do pokoju.
-Czego chcesz? -zapytałam, nawet na nią nie patrząc.
-Idź zjeść obiad.
-Znowu te twoje słynne makarony? Daruję je sobie. -prychnęłam.
-Masz zjeść, albo...
-Albo co?! Znowu mi dasz w twarz jak codziennie?! -gwałtownie wstałam. Przez krótki ułamek sekundy mierzyłyśmy się wzrokiem, kiedy poczułam pulsujący ból na policzku.
Zrobiła to.
Moja głowa odleciała na bok, a do oczu napłynęły łzy, które zaczęły spływać po moich policzkach, jak krople deszczu po szybie.
-Masz za swoje. -rzekła kpiąco i wyszła.

Boże, za jakie grzechy muszę tak cierpieć?

***

Hej, to już drugi rozdział powieści. Jak wam się podoba? Do zobaczenia wkrótce! :-D
Milka

I hateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz