"Córeczko.."

62 7 0
                                    

Pod nosem nucę piosenkę, lecącą w radiu. Opieram głowę o szybę i oglądam widok za nią.
Jadę autem. Do mamy.
Cały czas zastanawiam się, jak to będzie. Co jeśli jej tam nie zastam? Jeśli mnie nie pozna? Wygoni? Boję się i jednocześnie cieszę. Cieszę się, że poznam matkę, ale boję się, że jednak jej nie poznam. Ehh... Chciałabym być optymistą, myśleć pozytywnie... Staram się, lecz chyba niezbyt mi wychodzi, no nie? Z pesymisty optymisty nie zrobisz, taka prawda.
Wróćmy do jazdy. Krople deszczu spływają po szybach auta, silny wiatr, pogoda nie sprzyja. Czy to ma jakieś znaczenie? Ta pogoda coś oznacza? Raczej nie, ale jeszcze bardziej pobudza mój pesymizm. Tom jest bardzo skupiony na drodze, ja siedzę obok niego, spoglądam przez okno. Za mną siedzi Serafina. Jest moją przyszywaną siostrą, przyjaciółką. Bardzo chciałam, żeby z nami pojechała. Zrobiła to dla mnie :)
Poczułam wibracje telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni i odczytałam wiadomość.

Anonim 💓
-Hej 💕

Florka 💕
-Cześć

Anonim 💓
-Co u cb?

Florka 💕
-Jadę do mamy. A ty?

Anonim 💓
-Do...do mamy???

Florka 💕
-Długa historia... 😳

Anonim 💓
-Jak wrócisz, wszystko mi opowiedz

Florka 💕
-Ok...

Anonim 💓
-Ej no, nie smuć się kotku:(

-Dojeżdżamy. -usłyszałam głos Toma. Schowałam telefon i czekałam na tą chwilę...

***

Tomasz zaparkował auto. Spojrzałam na nieduży domek jednorodzinny, w którym prawdopodobnie mieszka moja mama.
-Idź Floro. My tu poczekamy.-rzekł, czule poklepując mnie po ramieniu. Westchnęłam głośno i wysiadłam. Idę... Stoję przed drzwiami, odwracam się do Serafiny. Machnęła ręką i wyczytałam z jej ust, że mówi "idź".
Wyciągnęłam rękę i niepewnie zapukałam do drzwi. Przez dłuższą chwilę nikt nie otwierał. Już miałam zamiar iść, gdy nagle... Otworzyły się. Pełna stresu odwrociłam się i ujrzałam jakiegoś pana.
-Dzień dobry. Kim pani jest?-spytał.
-D-dzień d-dobry...-odpowiedziałam.-Mieszka tu może niejaka Anna Berkowska?
-Tak, to ja.-zza pleców tego pana wyszła niska kobieta, blond włosy sięgające do ramion. Była nieco starsza, trochę zgarbiona, na twarzy gdzie nie gdzie lekkie zmarszczki. Podeszłam i spojrzałam na nią. Uniosła głowę i spojrzała mi głęboko w oczy.

Te oczy...
Te same tęczówki, co ja...
Już wiem, po kim je odziedziczyłam...

-Chodź.-rzekła, chwytając mnie za nadgarstek.
-Wejdź.-powiedział ten facet, wskazując ręką na pokój i otwierając szerzej drzwi. Weszłam, dziękując za zaproszenie. Zamknął drzwi i poszedł, nic nie zrozumiawszy z tej sytuacji. Niska kobieta pociągnęła mnie za sobą do jakiegoś pokoju. Zamknęła drzwi i mnie puściła. Przetarła dłońmi twarz, jakby była zakłopotana. Czułam się dziwnie. Przede mną stoi moja matka, a ja jak słup stoję, patrzę się na nią i nie potrafię nic powiedzieć. Po chwili podchodzi do mnie. Stanęła przede mną i patrzała się mi głęboko w oczy, a ja w jej.
Położyła dłoń na mój policzek i go gładziła. Żadna z nas nie potrafiła się odezwać, gdyż nagle....
-Flora...-rzekła prawie że szeptem, a po jej policzku spłynęły łzy.
-Córeczko...-przytuliła mnie.


I hateOù les histoires vivent. Découvrez maintenant