6. Wyłaź stamtąd

Start from the beginning
                                    

Victor powoli robił się pazerny. Nieznane mu uczucie wręcz zmuszało go do przebywania w pobliżu bruneta, nawet pomimo tego, że znał go zdecydowanie zbyt krótko. Wiele razy pożądał, ale nigdy tak wyraźnie i odmiennie. Zwariował? Możliwe.
Już od pierwszego dnia obserwował chłopaka nad wyraz uważnie z czystej ciekawości. Podobała mu się ta oczywistość, która przypisywała Katsukiemu łatkę opanowanego, ale nadal bezczelnego aroganta. Mało kto pomyślałby o tym, że mogło się kryć za tym coś więcej. A Yuri przecież tak często przypominał zagubione dziecko.

- Podejdź tu. - rozkazał niespodziewanie Nikiforov, powoli odwracając się w stronę bruneta. Jego dłoń w zapraszającym geście powędrowała ku niemu, chcąc dodać mu otuchy. Znów chciał zobaczyć to, czego nie mogli dostrzec inni. Skrycie chełpił się, że to właśnie on miał taką możliwość, a to pomagało mu momentami powstrzymywać jego zazdrość.

Yuri ze zmęczonym wyrazem twarzy,  zbliżył się do własnego szefa, podejrzliwie spoglądając na jego nadal wyciągniętą dłoń. Ujął ją niepewnie na wzór zwykłego uścisku, zerkając ukradkiem na chłodny wyraz twarzy srebrnowłosego. Był pełen obaw, ale nie próbował opanować, nawet jeśli to wszystko wydawało mu się dziwne i mocno naciągane.

I takie było, bo już po chwili niespodziewanie mocne szarpnięcie ze strony starszego mężczyzny drastycznie zmniejszyło dzielącą ich odległość. Japończyk utknął w ten sposób w stanowczym, ale nadal czułym uścisku silnych ramion. Victor jednak na tym nie poprzestał - jedna z jego dłoni powędrowała w stronę miękkich kosmyków włosów chłopaka, przeczesując je delikatnie opuszkami palców.

Brunet początkowo nie mógł odpędzić od siebie szoku - to nachalne uczucie  paraliżowało całe jego ciało. Minęła naprawdę długa chwila zanim zdołał ocknąć się głuchego otępienia. Dopiero po niej zaczął próbować wyrwać się swojemu "oprawcy".

Czy to była kara? Kara za te wszystkie razy, gdy to on drwił sobie z losu?

Czy mógł źle ocenić swojego szefa?

Czyżby zwykła ostrożność w tym przypadku nie wystarczyła?

- Co z tobą jest nie tak... Yuri? - mruknął, brutalnie przerywając jego wszelkie chaotyczne przemyślenia i próby jakiejkolwiek ucieczki. Nie pojmował całej dziwnej egzystencji chłopaka, nawet jeśli dostrzegał jej smaczki. Ciężko było mu go rozgryźć, choć powoli dzięki obserwacji zaczynał rozumieć coraz więcej. Tym razem też to robił - przyglądał się reakcji bruneta na tak nieoczekiwany i czuły dotyk, pozbawiony jakiejkolwiek seksualności. Ze zdziwieniem stwierdził, że każdy  mięsień chłopaka drżał ze zdenerwowania, a on sam z całych sił próbował uwolnić się z pułapki, w której znalazł.

- Puść mnie. - warknął, gorączkowo starając się chociaż stwarzać pozory opanowanego człowieka. Nie mógł uleć strachowi, nie mógł stracić swojej maski obojętności, przecież przez tyle czasu tak pieczołowicie ją  pielęgnował. I choć trudno było mu uwierzyć, że znalazł się ktoś, kto w tak krótkim czasie, prawie go nie znając, skutecznie próbował rozgryźć istotę jego postępowania, nie przeraził się tym. Oznaczało to jedynie, że musiał po prostu zmienić taktykę. Jasne, że nie zamierzał się poddać, w końcu w jego słowniku nie było miejsca na słowo ,,przegrana". Teraz cała zabawa miało dopiero się zacząć.

-Dlaczego? - zapytał spokojnie Rosjanin, będąc niemal pewnym, że trzyma swojego pracownika w szachu. I to właśnie ta zbytnia pewność siebie go zgubiła. Zapomniał o tym z jak niebezpiecznym zawodnikiem próbuje walczyć. Dlatego mocno się zdziwił, gdy wszystko co do tej pory zdołał wywnioskować ze swoich obserwacji, zaczęło sypać się na jego oczach.

- Jeśli chcesz mnie bzyknąć, to po prostu powiedz, a nie bawisz się w podchody - prychnął, mimowolnie przywołując na twarz zawadiacki uśmiech. Jego pewność siebie wróciła na swoje miejsce, będąc wyrazem jego wewnętrznej siły. Jedna chwila słabości nie zdołała przecież pogrzebać jego dopieszczanego przez wiele miesięcy charakteru.

Korpo || Yuri on ice Where stories live. Discover now