XX

1.9K 146 6
                                    

Yuri, Viktor i Yurio siedzieli w ciszy na kanapie. Męczyli tu chyba już z pół godziny. Nastka zdążyła zaśpiewać już pięć piosenek. Jeszcze tylko dwie i wrócą do domu.

Ze sceny zeszła Angela.

- Strasznie się tu nudzicie, nie? - zapytała patrząc na trójke i odkładając gitare pod ściane.

- Nie jest tak źle. - mruknął Katsuki.

- Jest źle Prosiaku. - powiedział blondyn.

- On tak zawsze? - zapytała Angela patrzą na Yurio.

- Tak. I o dziwo czasami potrafi być miły. - Viktor zaczął oglądać swoje paznokcie.

- Nie potrafie być miły. - warknął blondyn.

- Niech ci będzie. - westchnął siwowłosy.

- A, zmieniając temat: gdzie Nastka? - zapytała - Za chwile wychodzi, a jak Maks zobaczy, że jej nie ma wpadnie w szał.

- To niech wpada. - mruknął Yurio.

- Zostawiła kurtke. - Yuri spojrzał na wieszaki - Plecak też.

- Znajdzie się. - Viktor poprawił się na kanapie - Drugiej takiej akcji nam już nie zrobi.

••••••••••••

Nastka drżała lekko z zimna. Wyszła na dwór bez swojej kurtki, a mogło być z minus cztery stopnie. To nie był dobry pomysł, ale musiała z nim pogadać.
Wybrała numer na swoim telefonie i zadzwoniła.

- Błagam, odbierz. - mrukneła słysząc trzeci sygnał.

- Halo. Nastka! Gdzie ty się szlajałaś? - usłyszała zmęczony głos swojego ojca.

- No cześć. - mrukneła.

- Cześć. Jezu. Martwiłem się o ciebie dziewczyno. - westchnął głęboko.

- Ja wiem. Przepraszam. To było nieodpowiedzialne, głupie, niedojrzałe i tak dalej.

- Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawe. - westchnął - Viktor cię znalazł?

- Tak. Ja jeszcze raz przepraszam.

- Nie przepraszaj już. - zamyslił się - To może też jest trochę moja wina. Mogłem dać ci samej ochłonąć. Po śmierci Klaudi świetnie sobie poradziłaś. A, następne osoby, które chciały ci pomóc tylko cię wkurzały.

- Nie porównaj mamy do Marcina. Po mamie szybko się ogarnełam, bo widziałam, że jest coś z tobą nie tak.

Nastce przypomniały się okres po śmierci mamy. Widziała, że z tatą jest coś nie tak. Chodził do pracy jak zawsze, ale mniej się uśmiechał i śmiał, nie wysypiał się, często był nieobecny i był wstanie w każdej chwil się rozpłakać. Pół roku po śmierci przez dwa dni nie wychodził z pokoju. Wtedy zadzwoniła do szefa ojca i powiedziała, że ma ospe, następnoe do pielęgniarki która, była koleżanką mamy.
Powiedziała jej wszystko i po niecałej godzinie przyjechała z psychologiem. Było wtedy ciężko. Tata po trzech tygodniach mógł dopiero wrócić do pracy. Cztery razy w tygodniu przyjeżdżał do nich psycholog. Kiedy już się wydawało, że jest lepiej coś mu przypominało mamie. Mineło dużo czasu zanim ktokolwiek mógł normalnie porozmawiać z nim o mamie.

- Dziękuje ci za to. - z rozmyśleń wyrwał ją ojciec - Muszę kończyć. Jestem z ciebie dumny. Cześć.

- Pa. - rozłączyła się.

Westchneła głośno. Schowała telefon do kieszeni.

Oparła się plecami o zimną ściane bydynku. Spojrzała w niebo.
Nie było gwiazd, a szkoda.
Kochała w nie patrzeć i najlepiej kiedy było ich pełno. Miały piękne przyjemnie światło.

Mama z tatą zabrali ją kiedyś lato w góry. Była już noc, a niebo było wtedy pełne gwiazd. Zabrali ją w mniejsce gdzie zazwyczaj nie zapuszczali się turyści. Rozłożyli tam teleskop i bardzo długo oglądali gwiazdy.

Przymkneła oczy.
Stała tak dopuki nie poczuła czegoś zimnego na czole. Otworzyła oczy.

Padał śnieg. Usmiechneła się szeroko. W święta nie było śniegu. Teraz zaczął padać. Małe obłoki tańczyły na delikatnym wietrze żeby na końcu spaść na ziemie i zostać.

- Gdzie jest ta dziewucha!- usłyszała krzyk Maksa z budynku.

Westchneła głęboko.

- A, był taki spokój. - mrukneła cicho do siebie i weszła do budynku.

Kuzynka Viktora Nikiforova ||Yuri On IceWhere stories live. Discover now