》39《

679 83 85
                                    

- Błagam, wysłuchaj mnie...

- Nie! To ty mnie wysłuchaj! – warknęła Celestia, przerywając jej wypowiedź.

Alabastrowa klacz stała nad Księżniczką Przyjaźni, przeszywając ją swoim wyjątkowo zimnym wzrokiem. Twilight czuła dreszcze na grzbiecie, ale jakoś nie mogła się ich pozbyć. Próbowała znaleźć oparcie w Lunie, lecz ona jedynie podpierała drzwi, pilnując, by nikt nie wszedł, ani nie wyszedł. Nawet unikała jej błagalnego wzroku, błądząc po śnieżnobiałej komnacie. Barwy pomieszczenia dodatkowo potęgowały w Twilight poczucie bezlitosnego strachu wobec Celestii. Sama nie wiedziała, jaki to ma cel.

- Proszę, pozwól mi...

- Milcz! To, co zrobiłaś jest karalne, dobrze o tym wiesz. Twoi rodzice nie będą zadowoleni, jak o wszystkim się dowiedzą, czyż nie?

- N-nie... – odparła drżącym głosem.

Nagle jej oczy zaczęły nieznośnie piec. Czuła uporczywy piasek pod powiekami. Starała się cokolwiek zrobić, by nie czuć tego strasznego bólu, ale zupełnie jej to nie wychodziło.

- Dokładnie. Powiedz nam tylko, jak dostać się do Niego.

- Zamek otoczony jest polem siłowym. Nie da się – prawie pisnęła.

Zakryła pyszczek kopytkami, gdy Pani Dnia uderzyła mocno w stolik stojący przed nią. Huk tego zdarzenia wciąż rozbrzmiewał w uszach młodej księżniczki.

- Niemożliwe! Musi być jakiś sposób! – krzyknęła i spojrzała na południowe słońce. Na szczęście już odzyskała panowanie nad nim. Tysiące myśli kłębiły się na raz w jej głowie, ale i tak wszystkie krążyły wokół planu obalenia Sombry. – Już wiem – uśmiechnęła się i pochyliła nad alikornem. – Pójdziesz do Canterlot ze Spike'em i poprosisz Go, by usunął barierę. A potem my tam wkroczymy. To idealne rozwiązanie.

- Nie mogę...

- Masz rację, nie możesz – znów weszła jej w słowo. – Musisz to zrobić. Jeżeli przystaniesz na tę propozycję, daruję ci karę za wszelkie przewinienia, których dokonałaś.

- Ale ja...

- Moja droga uczennico... To sprawiedliwy układ, nie sądzisz? – zapytała i podparła kopytem jej podbródek, unosząc go lekko w górę. Teraz ich spojrzenia były na tym samym poziomie. Twilight przełknęła głośno ślinę. Zaczynała się bać alabastrowej władczyni. Nie mogła zmusić się do odpowiedzi. Strach za bardzo ją paraliżował. Nagle wyraz oblicza słonecznej księżniczki diametralnie się zmienił. – Dość tego milczenia! Pójdziesz tam i zrobisz to, czy tego chcesz, czy nie. Rozliczymy się, jak już Go pokonamy. A jeśli będziesz próbowała wymigać się od tego, podwoję twój wyrok.

- Przecież mówiłaś, że go anulujesz.

- Rzeczywiście... Ale się nie zgodziłaś – wzruszyła ramionami. – Prościej mówiąc, miałaś szansę, nie skorzystałaś z niej. Bywa.

- Błagam, nie róbcie Mu krzywdy.

- Krzywdy? Och, Twilight, On zostanie unicestwiony zupełnie. Krzywda to stanowczo za mało powiedziane.

Lawendowa klacz poczuła potok łez napływając do jej oczu, którego już tym razem nie potrafiła powstrzymać. W tym momencie po jej policzkach spływały gorzkie strumyczki. Jednak Celestia nie przejęła się tym zbytnio.

- Dla-a-czego? – zapytała Twilight, szlochając głośno.

- Sombra wyrządził wiele zła w historii Equestrii. I nareszcie za to zapłaci. Powinnaś być zadowolona z takiego obrotu spraw.

✓ My Little Pony: Gdzie Ścieżki Mają Swój Początek [Twibra/Somlight]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz