》31《

824 87 19
                                    

Twilight wraz z parą królewską gorąco żegnała się z rodzicami. Pierwszy raz od trzydziestu dni czuła się całkowicie swobodnie. Jakby wszelkie wydarzenia związane z mrocznym królem nigdy nie miały miejsca. Uśmiechnęła się i raz jeszcze przytuliła matkę oraz ojca.

- Kocham was – szepnęła.

- My ciebie też – powtórzyła Twilight Velvet.

- Pamiętaj, córeczko, zawsze będziemy na ciebie czekać – rzekł Night Light, całując lawendową klacz na pożegnanie.

Trzy kucyki oddaliły się, wciąż machając rodzicielom. Gdy ich willa zniknęła z pola widzenia, Księżniczka Przyjaźni westchnęła ciężko i spuściła wzrok. Nieprędko już ich zobaczy. Sombra w najbliższym czasie na pewno nie będzie chętny, by otworzyć wrota. Jeżeli w ogóle je zamknie... Rzeczywiście, cieszyłaby się, gdyby On w końcu stwierdził, że odizolowanie od reszty świata to nie jest zbyt dobry pomysł. Jednak mogła się tylko łudzić. A to akurat uwielbiała. Życie nadzieją, choćby tą bez sensu, było jej ważną częścią. Właściwie, sama nie wiedziała, dlaczego.

- Co cię trapi, Twily?

- Mnie? Nic ważnego. Tylko... tylko myślę – uśmiechnęła się smutno i rozejrzała się.

Dopiero teraz zauważyła, że poddani kłaniają się jej. Znacznie częściej, niż robili to przedtem. Lub nie. Przecież zawsze mogło to dotyczyć jej brata i jego żony. Prawda? Chciała tak myśleć. Ale jakoś nie mogła. Nic dziwnego. Była partnerką Pana Ciemności. Inni po prostu musieli czuć przed nią respekt.

Spojrzała niepewnie na Shining Armor'a. Kiwnął głową, jakby podświadomie się z nią zgadzał. Twilight odwróciła się ku podwładnym i skinęła na nich kopytkiem. Wszyscy od razu podnieśli się, przyspieszając kroku. Sprawiali wrażenie bojących się o własne życie. Zupełnie bez powodu. Ale przecież uprzedzenia zawsze towarzyszyły kucykom.

- Nie przejmuj się tym, Twilight. To... minie. Przynajmniej powinno – powiedziała Cadance, próbując zmusić się do pocieszającego uśmiechu. Nie wyszło jej.

- A kto by się przejmował? Akcja-reakcja często jest u nich zauważalna – przekrzywiła lekko głowę. – Nawet to lubię. Zaskakują mnie. Już nie mogę się doczekać oficjalnego tytułu, który mi w przyszłości nadadzą. Jak myślicie? Będzie w pełni uwierzytelniał moją pozycję? Czy raczej zostanie wyrazem trwogi wobec mnie i Sombry...? – rozważała na głos, przyciągając uwagę małżeństwa. Obserwowali ją z niemałym zdziwieniem. – Powiedzcie, jak wyniośle brzmi Królowa Twilight? O, lub Panna Sparkle? Albo Księżniczka Ciemności, Władczyni Equestrii? Mnie osobiście odpowiada ten trzeci przydomek. Jak już oficjalnie będę w związku z Nim, nada się idealnie.

- Na-naprawdę? – zapytała ostrożnie Cadance.

- Dobrze się czujesz, Twily?

- Nigdy nie było lepiej... Przecież każdy stwierdzi podobnie. To żadna nowość, Shining. Jeżeli ktokolwiek inny miałby możliwość zdominowania całego świata, nie wahałby się choćby moment. Nawet nie wiem, dlaczego do tej pory powstrzymywałam Go od pokonania was. Sombra włada znacznie potężniejszą mocą niż wszystkie jednorożce i alikorny razem wzięte. Chyba nawet Discord ma mniejsze umiejętności od Niego. Nieważne, zapytam Go, jak wrócę do zamku Canterlot.

Lawendowa klacz rozświetliła swój róg i nagle gdzieś zniknęła. Pewnie przeteleportowała się. Tylko że oni nie wiedzieli, gdzie. Cadance spojrzała niepewnie na męża. On odwzajemnił identyczny gest. Przez chwilę wpatrywali się w siebie, nie wiedząc, co powiedzieć.

- Czy... czy to była moja siostra? Prawdziwa? – przerwał milczenie biały ogier.

- Ja... nie wiem. Zachowywała się inaczej. Zupełnie inaczej. Co w nią nagle wstąpiło? – zapytała zaskoczona Pani Miłości.

✓ My Little Pony: Gdzie Ścieżki Mają Swój Początek [Twibra/Somlight]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz