》4《

1.6K 170 37
                                    

Księżniczka wreszcie powróciła do teraźniejszego stanu rzeczy. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Jej przyjaciółki nadal stały w jednym i tym samym miejscu. Podeszła do nich. Stanęła naprzeciw ich pyszczków. Lecz na wszystkich nadal malowało się przerażenie i zaskoczenie. Twilight pomachała im kopytkiem przed oczami. Nie zareagowały.

- Dziewczyny? Co z wami? – zapytała. Domyślała się, że szary ogier rzucił na nie zaklęcie, ale chciała się upewnić. Bo przecież musiało istnieć coś, by je uwolnić.

- Twilight... - usłyszała cichy szept.

Lawendowa klacz szybko skojarzyła brzmienie. Należało do maślanej pegazicy. Była tego pewna. Jednak swoją drogą... jak to było możliwe? Wydawało jej się, że nie zarejestrowała żadnego ruchu kucyków.

- Fluttershy? Możesz się ze mną porozumiewać?

- Tak, mogę – odparła. Nie ruszała ustami, jednak głos wydobywał się z jej gardła. – Twilight, musisz odnaleźć księżniczki.

- Przekaż im, że tylko ich moc może nas uwolnić – 'powiedziała' Rarity.

- Pospiesz się. Nie mamy wiele czasu. Jego zaklęcie będzie nas pozbawiać sił z godziny na godzinę – 'przemówiła' Applejack.

- A wiesz, że niektóre z nas nie są tak wytrzymałe jak ja – 'zaśmiała się' Rainbow Dash. Jak zwykle musiała się postawić w lepszym świetle.

- No dobrze, ale... nie wiem, gdzie one w ogóle mogą być. Na dobrą sprawę Sombra mógł uwięzić je w całej Equestrii – wyszeptała księżniczka.

- Wierzymy, że ci się uda – tym razem 'odezwała się' Pinkie Pie.

- Ile mniej więcej mam czasu?

- Około tygodnia. Pamiętaj, że potem może być już za późno – dokończyła Fluttershy.

Władczyni pokiwała głową i wyszła z sali tronowej. Na szczęście jakimś sposobem odzyskała moc, więc mogła w końcu otworzyć sobie te drzwi. Z początku chciała zająć się poszukiwaniami królewskich sióstr, ale po przemyśle stwierdziła, że lepiej najpierw odnaleźć Cadance i Shining Armor'a. Magia Kryształowego Serca powinna pokonać mrocznego króla, a dopiero potem zająć się Celestią i Luną.

Rozwinęła więc skrzydła i poleciała do imperium. Był środek nocy. Może właśnie dlatego w całym Ponyville i Canterlocie było tak nienaturalnie ciemno. Chociaż... jakby tak się nad tym zastanowić, jakieś pojedyncze światła powinny się świecić.

Kiedy znalazła się nad swoim pałacem, wylądowała na ziemi. Ruszyła przed siebie, idąc brukowaną uliczką miasteczka. Cisza dzwoniła jej w uszach. Nic się nie działo. Nawet nie słyszała żadnych zwierząt nocnych czy owadów. Nieprzerwane milczenie otaczającego ją świata zaczęło ją niepokoić. Tym bardziej, że miała powody. Przecież Sombra teraz panoszył się bezkarnie w Equestrii. Równie dobrze mógł być wszędzie. Nie zdziwiłaby się, gdyby się nagle okazało, że ją śledzi. Choć było to dziecinne, bała się. I to bardziej niż zazwyczaj.

Nagle poczuła na sobie czyjś wzrok. Przeszedł ją dreszcz. Zatrzymała się w miejscu. Stała na środku chodnika, rozglądając się na boki. Nikogo nie zauważyła. Ruszyła więc dalej.

Zatrzymała się przed drzwiami jednego z domów. Lepiej by było, gdyby po prostu sprawdziła swoje niepotwierdzone obawy. Ale kiedy już miała zapukać, odpuściła. Była trzecia nad ranem. Wszyscy spali. Przynajmniej taką miała nadzieję. Jednak od kiedy On został uwolniony jakimś sposobem, mógł zrobić wszystko.

Księżniczka przełknęła głośno ślinę. Znów to samo uczucie. Rzadko doświadczała go, ale dzisiaj ewidentnie tak było. A może to strach? Prowokował ją do tego? By wyobrażała sobie rzeczy, które najpewniej nie istniały?

W tym momencie poczuła dotyk. Zacisnęła zęby. Nie... To nie mogło być prawdą. Jednak od miejsca styku promieniowało przyjemne ciepło. Raz jeszcze obdarzyła drewniane drzwi spojrzeniem i odwróciła się w mgnieniu oka. Pustka. To naprawdę zaczynało robić się dziwne. Jeszcze kilka takich urojeń, a zamkną ją w psychiatryku.

- Może jednak pójdę poszukać mojego brata – wyszeptała do siebie i znów wzniosła się w powietrze.

Leciała nad miasteczkiem kilka minut. W końcu jednak znalazła się poza granicami. Pociągi nocne już nie kursowały, więc musiała dolecieć do imperium.

Kilka długich minut minęło, zanim wylądowała u bram królestwa. Minęła dwa ogromne kryształy i ruszyła przed siebie kryształową ścieżką. Była zmęczona podróżą. Najchętniej odpoczęłaby w swoim łóżku we własnym domu, ale jak zwykle coś musiało jej przeszkodzić. I to nie coś, a ktoś. Sam król Sombra. Gdy tylko o Nim pomyślała, poczuła lekki dreszcz. Najzwyczajniej w świecie bała się tego, co może z nią zrobić. Tym bardziej, że w ogóle nie wiedziała, co dalej się z nią stanie. Mroczny władca pozbył się tylko jej przyjaciółek. A ją zostawił. Tylko że... nie miała pojęcia dlaczego.

Nie wiedząc kiedy, znalazła się w bramach zamku. Rozejrzała się dookoła. Tutaj, podobnie jak w Ponyville i Canterlocie, nic się nie działo. Żadnego życia czy chociażby światła. Może przynajmniej w środku zamczyska będą patrolować strażnicy. Spojrzała na główny plac. Kryształowe Serce dalej się tam znajdowało.

- Co się ze wszystkimi dzieje? Dlaczego tu jest tak ciemno i cicho? – zapytała samą siebie, ale po chwili zdała sobie sprawę, że coś z nią nie tak. – Ech, muszę przestać rozmawiać ze sobą...

Spuściła lekko głowę i zbliżyła się do głównych wrót. Pchnęła je, lecz one ani drgnęły. No, zaskoczyło ją to trochę. Zawsze stały otworem, niezależnie od pory dnia, a teraz? Ktoś ewidentnie je zamknął, ale po co? I w ogóle, gdzie są rządzący? Nie miała jak się z nimi skontaktować. Tak naprawdę to nie wiedziała, co ma zrobić. Zero ratunku, nic. Kompletnie nic!

✓ My Little Pony: Gdzie Ścieżki Mają Swój Początek [Twibra/Somlight]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz