Rozdział VII

56 10 1
                                    


Rycerz Patryck von Rolnigen wracał właśnie ze zwycięskiego rajdu na Królestwo Lewaków do swojego kraju. Ten potężnej postury ork nie spodziewał się tego co zastał, a zastał wiele dziwów. Królestwa nie patrolowali już gimnazjaliści, tylko zakuci w ciężkie zbroje krzyżacy. Na granicy odebrali mu telefon, przejrzeli Wieśbooka i zablokowali dostęp do neta. Na dodatek chcieli go zgarnąć za wszystkie pornole, które odkryli w historii przeglądania.

- Pójdę na skargę do króla Mathieja! – postanowił Patryck i udał się w długą podróż do stolicy Corvinism. Po kilku dniach udało mu się załatwić audiencję u władcy.

- Kim ty do cholery jesteś? – zdziwił się von Rolnigen, gdy na tronie Mathieja zobaczył brodatego dziada w majtkach.

- Jak ty się wyrażasz do króla?! – facet powstał. – Jestem Leonidas z filmu 300, bohater spod Termopil, który ocenzurował Internet!

Nagle do sali audiencyjnej weszła pewna bogata hrabina.

- Zjeżdżaj, pachołku! – Martha popchnęła von Rolnigena. Ork postanowił nie dać sobą pomiatać i postawił się szlachciance. Dziewczyna nawet się z nim nie cackała: po prostu kopnęła go między nogi. – Teraz ja rozmawiam z królem. Leonidasie. Wookash Salmonella wynajmował u mnie dom, spalił go, nie spłacił i jeszcze uciekł. Niech umrze!

- tak, tak, powinien umrzeć – zadecydował Leonidas. - Wyślę za nim wojów.

Na salę wbiegł pewien troll. Cały był zdyszany i śmierdział potem.

- Panie! Panie! – krzyczał. – Rojaliści, dowodzeni przez byłego króla Matheja Janusza zebrali się w wielką armię i próbują uderzyć na miasto.

- Ilu ich jest?

- Ok 10 tys

- A nas?

- Ponad 10 tys.

- Cholera, mają przewagę liczebną – Leonidas był spokojny jak nigdy.

- Nie martwisz się panie? – zdziwił się Iwan Aleksander Wasyl Aleksandrowicz Blyatow.

- Ależ skąd – Leonidas machnął ręką. – Ukończyłem kurs jogi z oceną celującą. To pomogło mi opanować agresję i stałem się spokojnym człowiekiem.

- Dobrze, że to szaleństwo się skończyło...

- SZALEŃSTWO?! MADNESS?! THIS IS SPARTA!

Leonidas kopnął Rassjanina tak mocno, że ten aż wyleciał przez okno i nabił się na pikę jednego z gwardzistów. Pika przeszła na wylot przez jego głowę.

- WALIĆ JOGĘ! MIASTO TRZEBA BRONIĆ! – wyryczał król Sparty. – Ale najpierw bym coś wysadził...

- Może Afrykę? – zaproponował Patryck.

- O. Dobry plan.

- Potrzebuję księdza – stwierdził Leonidas. – Niestety, wszyscy pomarli na choroby weneryczne i dżumę! Czemu żyjemy w średniowieczu? Internetu nie ma, You Tube jeszcze nie istnieje, pornosy to tylko na żywo można oglądać i jeszcze ta dżuma!

- Jest jeden! – powiedział Patryck. – Nazywa się Mateusz. Tylko uważałbym na niego, bo ostatnio dużo expi i udało mu się awansować na biskupa.

-Ok. – powiedział król Sparty. – A do obozu dobrych wyślę szpiega. Niech wyszpieguje epicką taktykę rojalistów. Na pewno przygotowali coś epickiego i genialnego...

Dziwne czasyWhere stories live. Discover now