Rozdział IV

91 14 5
                                    


Wookash biegł. Bardzo szybko biegł. Dlaczego? Bo gonił go Mateusz, który w ręku trzymał wielki krzyż i krzyczał:

- Zabiłeś mi kumpla! Niech cię bogowie przeklną!

Nagle Mateusz przewrócił się i stłukł sobie kolano. Ksiądz stwierdził, że nie będzie już ścigał Salmonelli, zwłaszcza z rozwalonym kolanem.

Wookash nie zauważył całego zdarzenia i uciekał dalej. W końcu dobiegł do pola kutasów. Tam ukrył się pod wielkim chujem i przeczekał godzinę, żeby zgubić Mateusza. Później mag ruszył przed siebie.

- Ksiądz mówił, że czarnoksiężnik Jochanan mieszka za polem kutasów. To chyba tutaj. O, w oddali widzę epicką wieżę. To chyba tam mieszka ten żyd.

Nagle Wookash poczuł swędzenie w tyłku. Odwrócił się i zobaczył, że od tyłu rucha go olbrzymich rozmiarów fallus. Czarodziej użył magii i spopielił chuja.

Salmonella wędrował już ponad godzinę. Zewsząd otaczały go chuje. Na szczęście wieża rosła w oczach, co oznaczało, że się do niej zbliżał. Niestety, mag co chwilę musiał walczyć z potężnymi, żywymi, ruszającymi się, przemieszczającymi się i stojącymi kutasami, które próbowały wyruchać go w dupę. Na dodatek przypałętał się do niego pies, który go ciągle obszczekiwał, a nawet obsikał. Salmonella jednak lubił pieski toteż nie zwracał uwagi na rudego kundla z kutasem w ryju.

Pośrodku pola kutasów stał olbrzymi krzak kutasów. Wookash słyszał o nim. Podobno każdy fallus z tego krzaku mógł odczynić dowolny urok. Mag podszedł do niego i zerwał jeden penis. Po chwili do krzaku podbiegł piesek i zjadł jeden kutas. Błysnęło, świsnęło i piesek znikł. W jego miejscu pojawił się pewien trolli komunista.

- Uff – na twarzy Iwana Aleksandra Wasyla Aleksandrowicza Blyatowa pojawiła się ulga. – Ten sukinsyn Jochanan zamienił mnie w psa! Dziękuję ci, o rycerzu za pomoc w powrocie do mej postaci.

- Ty nie żyjesz...

- takbyło# - uśmiechnął się Blyatow. – Teraz muszę iść wpierdolić temu Jochananowi...bo dostanę pierdolca!

- Może pójdziemy razem? – zaproponował Samela. – Też go szukam.

- Spoko. Znam niezły skrót do jego wieży.

Blyatow i Wookash szybko dotarli do siedziby Jochanana dzięki skrótowi trolla. Drzwi do wieży były otwarte. Bohaterowie po prostu tam weszli. I się przerazili...

Całe wnętrze usiane było trupami. Spaleni, spopieleni i zmasakrowani ludzie leżeli po prostu wszędzie.

Z góry dobiegły ich odgłosy walki. Rassjanin i mag pobiegli w górę.

- Nie spodziewałem się hiszpańskiej inkwizycji – powiedział Blyatow, kiedy inkwizytorzy ucięli mu głowę i ogłuszyli Salmonellę i Jochanana...

Dziwne czasyWhere stories live. Discover now